niedziela, 21 marca 2010

Uczucia

Znalazłam w sieci taki oto fascynujący wątek dyskusji:

"Na co warto zwracać uwagę przed ślubem?

Witam, miło by mi było gdyby ktoś zechciał podzielić się swoim doświadczeniem. Jak myślicie, na co zwracać uwagę przy wyborze partnera na całe życie? Czy było może tak, że coś bagatelizowałyście przed ślubem a potem okazało się, że to było ważne?

Ja biorę ślub niedługo i niby wszystko wydaje mi się w porządku, ale jednak mam z domu zły przykład i zastanawiam sie czy na wszystko zwróciłam uwagę :) Koleżanka powiedziała mi na przykład ze w życiu małżeńskim ważne jest, by mężczyzna miał w sobie coś ze "złotej rączki"

Dzięki za wszystkie odpowiedzi:) pozdrawiam"

Przede wszystkim należy złożyć gratulacje wybrankowi, który za chwilę stanie przed ołtarzem. Osobiście postuluję, by go wystawić na jakimś niedzielnym targu, zebrać zespół koleżanek-ekspertek, sporządzić listę zalet i po kolei oceniać. Przyszły oblubieniec może w ramach testu naprawić kran, stepować, gotować, zademonstrować stan konta, umiejętność jazdy rolkach i jakie tam jeszcze komu wpadną do głowy pożyteczne pomysły na temat umiejętności niezbędnych u kandydata na męża.
Zamiast durnych "Jak oni tańczą, śpiewają..." należy zorganizować konkursy dla kandydatów na mężów.
Kandydaci dostaną certyfikaty, co znacznie ułatwi w przyszłości wybór. W ogóle można pójść o krok dalej założyć szkoły, uczelnie, obozy przetrwania dla mężów idealnych, gdzie instruktorkami będą kobiety-kaprale. Gość z certyfikatem takiego obozu na pewno przyszłej żony nie zawiedzie.

Tylko trzeba całą rzecz utrzymać w tajemnicy, bo ONI też mogą wpaść na analogiczny pomysł.

29 komentarzy:

  1. Hahahaha :) co za bzdura... nie wierzę, że ktoś to szczerze napisał :P
    A jeśli tak... to trzeba by jej odpisać, że Kandydat powinien zaprezentować iż dokładnie rozumie do czego służą szafki na ubrania i że potrafi z nich korzystać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponowałabym konkurencję heblowania. To takie tarcie z mniejszym lub większym wirowaniem wiórów. Boli jak cholera, ale kandydat byłby wyszlifowany jeszcze przed ołtarzem. Chciałabym mieć takiego lśniącego, gładkiego męża, nie byłoby co potem docierać i szlifować. Normalnie nuda :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak. Dla wybranka gratulacje. Nie wiem czy jest idealny, ale partnerka... No, cóż. Z pewnością fantazje ma ułańską :)))
    Co do certyfikatów na męża idealnego... Hmm Konieczne byłyby specjalizacje. Certyfikat na męża idealnego dla: matki Polki, kobiety wyzwolonej, kobiety leniwej, pracowitej, z dużymi potrzebami, z małymi potrzebami... Zeby ktoś później reklamacji nie zgłaszał ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Złota rączka..i do tego niechaj gotuje, sprząta,dziecku zmieni bez obrzydzenia pampersa...zamknie klapę od sedesu...hmmm..dorzuciłabym jeszcze parę porad ale może lepiej będzie jak poślubi koleżankę?

    OdpowiedzUsuń
  5. oj tam, nie bądźcie tacy srodzy! Może dziewczyna naprawdę miała traumatyczne wspomnienia z męskimi osobnikami i naoglądała się niepochlebnych wzorców i po prostu boi się? Wszak podobno ślub to dość traumatyczne wydarzenie, a rozwód niesie ze sobą jeszcze większą traumę, więc jak dziewczyna owa zrobi "hop" i nastąpi po nim "bęc", to trudniej będzie jej wstać ponownie.

    A co do szkół i programów: Już są takie Magento! Wystarczy włączyć Tvn style lub inne Zone Reality, a oczom naszym ukaże się: jak być najlepszą gospodynią domową? jak się ubierać/nie ubierać? jak urządzić dom? jak wychowywać dziecko? zamiana żon/mężów itd, itd.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się podobało zupełnie odmienne podejście mojej przyjaciółki . On jej oświadczyny , a ona jemu od razu listę wad ; kiepsko gotuję , czasami marudzę , lubię robić co mi się podoba , a jak mi się nie podoba sprzątać i gotować to tego nie robię . Na końcu spytała czy nadal jej chce :):):):) Chciał , zresztą słusznie , bo sam bez wad nie był . Małżeństwo jest nauką kompromisów i nie chciałabym ideału :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tam, mozecie sie ze mnie smiac, ale napisze. Ja przed kazdym slubem myslalam o tym jaki przyszly maz bedzie w przypadku rozwodu? No i dzieki temu mialam dwa super latwe rozwody, z okazji drugiego pojechalismy nawet wspolnie w "podroz rozwodowa" do Meksyku. I bylo fantastycznie!! Wspanialego tez pod tym katem obserwowalam i doszlam do wniosku, ze z nim sie nie rozwiode, bo on z tych co to zameczylby pytaniem "ale DLACZEGO?" A ja nie lubie tlumaczyc (sie) wiec ten juz bedzie do grobowej deski, no chyba, ze go wczesniej otruje;)) Ale to tez grobowa deska, nie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś, jeszcze w dobie prasy jedynie papierowej, byłam święcie przekonana, że tego typu "Listy do redakcji" pisze sama redakcja. teraz już nie mam wątpliwości. Ludzie są zdolni do wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie to opisałaś..:):)To bez sensu..Tak sobie pomyślałem czy sam jestem idealnym kandydatem i z ulgą stwierdzam że nie.Szkoły żon czy mężów zakładać nie warto tak samo jak pytać o takie rzeczy na forum..Z certyfikatem czy bez..mało to ludzi z wykształceniem pedagogicznym tłuczących dzieci?Kompromis w małżeństwie wszystko wyjaśnia i ładzi byle tylko nie było tak że polega on na kompromisie...wyłacznie jednej ze stron..Zresztą..Ja już temat małżeństwa przerabiałem tak dawno że sam zapominam jak to powinno wyglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  10. myślę,że kobiety w stopniu sierżanta miały by większy posłuch...:)

    OdpowiedzUsuń
  11. O, certyfikat "męża kanapowego" to nieślubny dostałby bez egzaminu;)
    A tak poważnie: Być może paradoksalnie takie "małżeństwa z rozsądku" mają większe szanse przetrwania niż te będące skutkiem porywów serc. Mimo wszystko, do stworzenia trwałego związku oprócz uczucia potrzebna jest jeszcze pewna dojrzałość emocjonalna.
    A najlepszy jak zawsze jest złoty środek:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja wybrankowi nie gratuluję... raczej współczuję całym sercem takiej kobiety... A ja bym nie chciała takiej szkoły... Już bardziej mi się podoba sposób Stardust :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na teściową tudzież teścia. Choć jak wiadomo, na spotkaniach będą kurewsko udawać jacy są świetni (co nie znaczy, że nie ma świetnych ludzi, świetnych teściów). Po drugie, "w trakcie związku" ludzie się zmieniają lub nie zmieniają. Banał to ale tak jest. Poznajesz panią profesor filozofii a po 15 latach budzisz się z niemającą z tobą żadnego absolutnie związku manikiżystką od paznokcia.
    Mówisz sobie - kurwa musiałem coś zauważyć, coś wcześniej widzieć. Błąd, łąd, ąd, d. .

    OdpowiedzUsuń
  14. Bareya ma rację. Chcesz zobaczyć, kogo będzie mąż przypominał po 25 latach, to poprzebywaj dłużej z jego ojcem.

    OdpowiedzUsuń
  15. no właśnie jak utrzymać to w tajemnicy? ;))

    a tak całkiem poważnie to czasami się słyszy: on ją bije, pije a ona się zastanawia czy dobrze zrobi zostając jego żoną.. Życie..

    OdpowiedzUsuń
  16. marthamartha
    ha,ha,ha...ale głupia jestem...;))
    Był...jest artystą;)),ale mnie już przy nim nie ma...było życie wypełnione "atrakcjami",fantazjami...mąż miał artystyczne pomysły ja nie zawsze dałam im się ponieść i wcale nie żałuję,choć posiadał zdolności"złotej rączki" nigdy nic nie ozłocił...;))))przez cały czas poddawałam się jego fanaberiom,aż w końcu "wstałam" i "wyszłam"...Jaka mądrość??...Jak się odnaleźć??...nie ma recepty...jedno wiem,że musi być porozumienie dusz...podobieństwo mentalne,chęć i przyjemność z przebywania ze sobą w różnych sytuacjach,dzielenia się radościami ,smutkami i umiejętne wspieranie się w różnych chwilach,odgadywanie nastroju,marzeń...wczuwanie się wzajemnie w siebie i w swoje oczekiwania,potrzeby...no masz czy to czasem nie jest idealny związek...eee...chyba nie,ale to na pewno jest przyjaźń...:)))na dobre i złe...

    OdpowiedzUsuń
  17. marthamartha
    aha..i wcale nie musi zamykać klapy od sedesu,czy zmywać naczyń...;)))...chociaż czasami to robi...:) i jest domyślny w różnych zwykłych codziennych czynnościach...:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zobaczyć jaki facet ma kontakt z matką. Tak jak ją traktuje - będzie traktował i ciebie:)I obejrzeć teścia - to twój luby w przyszłości!

    Hmmm...teraz już bym chyba za mąż nie wyszła:)Za duże ryzyko!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zawsze słyszałam teorię, że należy oglądać teściową, celem obejrzenia żony w przyszłości. Jakoś nikt nie wspominał o teściu. A to takie proste :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja teraz też bym już chyba nie podjęła takiego ryzyka... ;)
    Może z tym teściem to nie jest do końca prawda? Mój teść traktuje swoją żonę jak królową. Ciut chimeryczną i z osobistym ministrem finansów, ale i tak zawsze gotowy do usługiwania. A mój postanowił sam panować ;)
    Ale z tym traktowaniem matki... Z pewnością coś leży na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja to przed kazdym slubem powinnam była pytać tylko o jedno - o sekretarkę ;))) Nie pytałam głupia i jestem po trzech rozwodach , a to takie proste było ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  22. marthamartha
    ...powiedział mi to mój mężczyzna:"generalnie facet chce kobiety przy,której chciałby mieć święty spokój"...;)))...generalnie ja też tego chcę...;)))) i mam,więc obydwoje jesteśmy szczęśliwi...nikt nic nie musi...tylko chce...:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wszystko fajnie, tylko święty spokój wystarcza na ogół na dość krótko.
    Jak nie ma kłopotów, to większość z nas zaczyna jednak kombinować ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. a ja jestem ciekawa odpowiedzi na tym forum. jakież to rzeczy ludzie sobie wyobrażają na temat ślubów? jest taki program na jakimś kanale "wymarzony ślub". widziałam tylko migawki. panny młode w sukniach z bezy i ukwiecone karoce, ciągnięte przez wymuskane siwki. zemdliło mnie...

    OdpowiedzUsuń
  25. Chyba nie zadają sobie pytań natury praktycznej za co? Albo mają kompleks Kopciuszka ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. marthamartha
    a po co ślub...???jeśli już ...to przyjemność sama w sobie,ale bez większej pompy...a po...razem,gdzieś w podróż,ale pełną wrażeń...:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja też uważam, że te weseliska to marnotrawienie pieniędzy. Podróż zdecydowanie przyjemniejsza... zresztą potrzeb jest wiele, u nas akurat młodzi często gęsto nie mają mieszkania... wiadomo. Zawsze jest na co wydać.

    OdpowiedzUsuń
  28. Zasada jest prosta głupich nie sieja sami się rodzą, czyli znalazłaś jeszcze jeden dowód na to prawdziwe powiedzenie :))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. a ja tak sobie myślę, że kontrakt małżeński na 10 lat byłby świetny, po dziesiątce rewizja tego, co się wydarzyło i idziemy dalej, albo się żegnamy... Przynajmniej obie strony by się starały, jakby im zależało, a tak obrączka na palec skarpety pod fotel... a przed ślubem wszystko jak ulał było :)


    buziak

    OdpowiedzUsuń