wtorek, 31 sierpnia 2010

Uderzona łabędziem

Przeważnie się nie żalę, ale dziś się pożalę ;) Chociaż to nie poniedziałek, dzień miałam szewski i mnóstwo spraw na mieście, czego szczerze nienawidzę, bo wolę pracę w ciszy, a "załatwianie" męczy mnie straszliwie. Załatwianie było owocne, lecz wyczerpujące - jak to załatwianie - i do domu ledwo dopełzłam wymordowana psychicznie.
Zasiadłam z herbatą, żeby chwilę odetchnąć i jak przystało na człowieka, który pragnie zresetować mózg włączyłam TV skacząc po programach i oglądając po kawałku, aż tu nagle...TVP Polonia i "Kapitan Sowa na tropie".

Osoby dramatu: kapitan Sowa, jego asystent czy coś tam, lekarz patolog, który zaciąga takie przedwojenne "ł". Kurczę, takiego "ł" już się nie słyszy! W scenie panowie ustalają przyczyny śmierci jakiejś pani (po solarce - wtedy to była kwarcówka - a wiadomo, bo na dłoni jej został ślad po zegarku) i dialog następujący:
- Uderzona tępym narzędziem, denatka padLa (to jest to "ł", proszę się wczuć)
- A te otarcia? - pyta Sowa
- WLaśnie (słynne "ł") jak padLa, wtedy powstaLy otarcia na Lokciach i kolanach.
- A czy mogła być uderzona łabędziem? - spytał z kolei asystent Sowy. - No, tą figurką - dodał na wypadek, gdyby serial oglądali tacy idioci jak ja.

Ale bez tego uściślenia dialog byłby znacznie fajniejszy. Ależ my kiedyś byliśmy potęgą serialową, mistrzami abstrakcji. Od razu mi lepiej :)

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Skrzaty polskie część 2

Pamiętacie Podpieprzacze Znaczków Pocztowych?
Znaczków nie oddały, za to buchnęły ponad godzinę światła i kilka stopni temperatury.
Wiem, wiem, niektórzy (taki Pieprz na przykład) są zachwyceni tym, że ziąb i mroki spowijają Ziemię wcześniej niż to było przewidziane.


A gdzie są te urcoze skrzaty, co ścierają kurze, śpiewają dzieciom kołysanki, lepią pierogi z jagodami, wachlują pszczółki i piszą bajki? No gdzie są? - pytam grzecznie.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Geniusz

Powszechnie wiadomo,że geniusz drzemie w prostocie. Dlaczego jednak tak rzadko się do niego odwołujemy? A potem rozdziawiamy usta ze zdumienia.

W pewnym miasteczku w USA, które podobnie jak nasze miasteczka odczuwało przerost kosztownych urzędników w dobie kryzysu - i bynajmniej nie były to klejnoty urzędnicze - ktoś wpadł na genialny pomysł. Zwolnić wszystkich i zatrudnić tych, którzy są faktycznie potrzebni na kontrakty, umowy, firmy świadczące usługi.
Efekt: sprawy załatwiane i to szybciej oraz lepiej, wiadomo, a kasa jest starannie wydawana za pracę a nie okupowanie stołka.
Marzę o dniu, w którym ta rewolucja dokona się u nas :)

A tu jeszcze jeden prosty pomysł: WIATRACZEK :)

Załatwiamy kwestię kasy, energii i Ludzkość tarza się w dobrobycie. Wystarczy ruszyć głową, ale o tym wiemy przecież od czasów jaskiń ;)

niedziela, 22 sierpnia 2010

Klejnoty

Dowiedziałam się bardzo ciekawej rzeczy o mężczyznach. Działo się to na takim jednym forum, gdzie się wywiązała rozmowa na temat broni. Zaczęło się od tego, że jeden pan zauważył, że możliwość posiadania broni palnej przez obywatela spełniającego w zasadzie wymogi na pozwolenie, jest oznaką wolności.
Wyraziłam wątpliwość, czy taka wolność na pewno by była zdrowa w kraju wariatów - fakt, że nie jedynym, ale w tym akurat żyję i zagraniczni wariaci niewiele mnie obchodzą, a miejscowi jak najbardziej. Tak się przekomarzaliśmy od słowa do słowa, aż przyszedł inny pan i uświadomił mnie:
- Kobieto! Nie wiesz, co mówisz! Jak się nie znasz to się nie odzywaj! Broń jest dla mężczyzny jak Klejnoty!
Zamilkłam, ale tylko na chwilę, bo wiadomo, że w życiu bym takiej okazji nie przepuściła. Skorzystałam natychmiast i wyraziłam przypuszczenie:
- No chyba dla takiego, który nie ma własnych.
Sytuację ratował trzeci pan, który wyjaśnił, że on jako zapalony kolekcjoner kolekcjonuje: piękne przedmioty, kobiety, klejnoty i takie klejnoty jak broń też sobie chętnie pokolekcjonuje.
Ech, faceci... pełni niespodzianek :) Na klejnoty bym w życiu nie wpadła.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Dowód uniwersalny na istnienie przypadku bądź jego nieistnienie

Kiedy zupełnie cię nieinteresujący osobnik woła na twój widok z ożywieniem: "O, pani też się spóźniła na ostatni autobus, ale dzięki temu się spotkaliśmy. To prawdziwe zrządzenie losu...". Otóż nie. To żadne zrządzenie tylko zwykły przypadek. Totalny przypadek.

Kiedy zwiał ci autobus i na przystanku stoi mężczyzna, na którego widok miękną ci kolana, aaaaa tak! Wtedy to nie jest przypadek, tylko zrządzenie losu. Palec boży i opatrzność w jednym ;)

wtorek, 17 sierpnia 2010

07

Jestem w lekkim szoku, bo włączyłam właśnie "O7 zgłoś się" :D
Jeszcze nikt nie zdążył nikogo zamordować i porucznik Borewicz nie błysnął ani urodą wybitną ani tym bardziej inteligencją, ale taksówkarz zdążył rzucić:
- Siedem złotych!
Siedem złotych za kurs!!! Macie pojęcie? :D

sobota, 7 sierpnia 2010

Chwila prawdy

Nie wiem, czy to za przyczyną stresu, czy dzikich wymagań współczesności, w każdym razie to najpowszechniej używane argumenty dla wprowadzania na rynek coraz większej ilości produktów wspomagających panów.
Osobiście uważam, że jak zwykle chodzi o wmówienie na dokładnie tej samej zasadzie, co wciskanie, że większy biust jest gwarancją szczęścia i w pełni solidaryzuję się z autorem podpisu tego demota:


Kobiety do dzieła! Niech płoną nie tylko staniki! :)

czwartek, 5 sierpnia 2010

Trzecia zasada dynamiki

Fizykę kocham za to, że jej zasady są niezawodne i niezależne od fanaberii i głupoty.
Na facebooku ukazała się gra :) Można się pobawić, choć nie będzie łatwo pokonać dotychczasowego zwycięzcę :
http://antyweb.pl/bron-krzyza-jest-juz-gra-na-facebooku/

a tu bardzo proszę sobie spróbować: KLIK I TRZASKAMY
Warto też włączyć głośnik ;)

No i tak naprawdę to już sama obrona nie była smutna i bez poczucia humoru, co zauważył zresztą w komentarzu Bareya.


I na koniec DESER.

p.s. Davi, dzięki za pomoc przy linkach ;)

I w tej to radosnej atmosferze, gdy jedni tracą swoją i cudzą energię na bzdety, rząd spokojnie szykuje podwyżki. Podobno jednak mamy kryzys, któregośmy przecież cudem uniknęli w przeciwieństwie do reszty świata ;)

wtorek, 3 sierpnia 2010

A największym polskim skrzatem jest....

Myślę, że ten facet ma zaklepane miejsce w historii Polski jako najmniejszy, który skłócił najliczniejszych.

Rozumiem ból Jarosława Kaczyńskiego po stracie brata, ale to całkiem inna sprawa niż dotkliwy ból jego gigantycznego ego uwięzionego w karłowatym ciele i umyśle.

Przy okazji jednym ruchem udało mu się udowodnić, że katolicyzm to religia nienawiści. Taaak, ten gość z pewnością przejdzie do historii.

P.S. Oczywiście piję do dzisiejszych wydarzeń. Kto chce, to sobie poczyta, a kto nie chce, to nie ;)

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Skrzaty polskie

Stwierdzam, że mam w domu Podpieprzacze Znaczków Pocztowych. Normalnie, bezczelnie mi podprowadziły znaczki pocztowe szt. 2 z biurka. Wczoraj znaczki się walały, dziś zniknęły.
Najbardziej dokuczliwe są jednak Podkradacze Czasu. To przez nie doba jest znacznie krótsza niż 24 godziny i człowiek się nie wyrabia z tym, co ma do zrobienia. O odpoczynku już nawet nie wspominam. Jak się ogarnę, to stworzę natychmiast kolejną bezcenną ankietę ;)
A jakie Wy macie skrzaty w domach, biurach i zagrodzie?