piątek, 30 października 2009

Milczenie

Gdybyśmy potrafili przemilczeć niektóre sprawy, z pewnością byłoby mniej awantur między ludźmi. Nie mówię o sprawach, które wymagają wręcz interwencji - jakoś tu ludzie się przeważnie nie kwapią - ale o takich codziennych, drobnych utarczkach między bliskimi sobie osobami.
W sumie co by jej szkodziło, gdyby przemilczała to, że on znowu ciepnął coś w kąt zamiast odłożyć na miejsce? A czy jemu spadłaby korona z głowy, gdyby się powstrzymał od uwagi, że właśnie gadała 20 minut przez telefon z przyjaciółką, z którą była tego południa na kawie? Widać nie wszystko omówiły.
Niezwykle swego czasu malownicza postać pani Michalina Wisłocka radziła w takich sytuacjach przeczekać. I to były święte słowa. Wprawdzie nie wszystko robi się samo - kurz na przykład nie chce się zetrzeć, naczynia nie chcą się pozmywać, odkurzacz nie chce się sam przelecieć po mieszkaniu - ale wiadomo, że pośpiech jest dobry tylko przy łapaniu pcheł.
I tu naczelna idea mężczyzn - wszystko dla świętego spokoju - fantastycznie zdaje egzamin. Przecież każda burza w końcu minie :)

środa, 28 października 2009

Jesień

Tak naprawdę to poeci całkiem niesłusznie chwalą wiosnę. To początek jesieni jest najbardziej, dynamiczną porą roku. Przyroda wypasiona słońcem, owocami, płodami rolnymi i dobrem wszelakim rozsiada się - na krótką chwilę - zanim nie zapadnie w krzepiący zimowy sen.
Nam, ludzikom nie jest dane zapadanie w żaden sen, ale prawom natury i tak podlegamy jako żywo. Zwłaszcza mężczyźni. Jesień to pora, kiedy mężczyzna jest najsilniejszy i o ile w ciągu całego roku myślał o seksie, ale coś mu ciągle stało na przeszkodzie (ech faceci, wiecznie w poszukiwaniu pretekstów) o tyle teraz nic mu nie przeszkodzi! Jaskiniowy czy cywilizowany teraz właśnie osiągnął maksymalny poziom testosteronu, jest wypasiony po lecie i to najlepsza pora, żeby mężczyznę dopaść, otumanić, omamić, oczarować oraz posiąść.
Drogie Panie! Sezon na mężczyzn ogłaszam za otwarty! :)

poniedziałek, 26 października 2009

Opowiadanie obrazem

Podstawową zasadą narracji filmowej jest opowiadanie obrazem. Zgodnie z wszelkimi zasadami dialog powinien wzbogacać obraz, uzupełniać, a nie zastępować, a już na pewno nie chodzi o tłumaczenie, jak krowie na rozstajnych drogach.
Tłumaczenie słowem tego, co widzimy w obrazie to domena komentatorów sportowych i czasem, owszem nie powiem, nieustające pasmo radości dla widza. Ale w filmie nie o to chodzi. Choćby to był i serial telewizyjny.
Stwierdziłam ostatnio, że odkąd telefon komórkowy jest wszechobecny, stał się - dla leniwych scenarzystów - gwiazdą pierwszego planu. Bohaterowie właściwie nie muszą się spotykać, mogą wszystko omówić przez telefon. A jaka oszczędność! Kilka gadających głów, na dowolnej ulicy, wsiada, wysiada, wchodzi do sklepu, łazi bez sensu opowiadając sobie nawzajem akcję. Wyjaśniają zagadki, relacjonują psychologię poszczególnych postaci, odsłaniają mroczne zakamarki ich duszy... słowem obrabianie tyłka przez telefon urosło do rangi narracji filmowej.

Ach... kiedyś biały telefon stał na stoliku i wiadomo było, że nie na byle stoliku stoi taki telefon. A jak dryndnął, to groza zawisała w powietrzu i człowiek czekał, że coś się wydarzy. No chyba, że to była komedia romantyczna.

sobota, 24 października 2009

Piękno użytkowe


Japończycy to naród wielbiący estetykę. Czasem bardzo wysublimowaną. Jedno jest pewne, starają się, żeby piękno towarzyszyło im wszędzie.
Najpiękniejsze chrupaki świata wyglądają tak właśnie.

Te przecudnej urody ciasteczka krabowe, chrupiące i słone składają się z orzeszka, paluszka krabowego wypieczonego w sosie sojowym i celofaniku - dziewczynki lub chłopczyka. Jak widać piękne może być także to, co chrupiemy ;)
Mam taką koncepcję, nie wiem czy do końca słuszną, ale na pewno przyjemną, że im więcej interesujących rzeczy nas otacza, tym sami się stajemy... bardziej chrupiący? ;)

czwartek, 22 października 2009

Przeprowadzka

Postanowiłam się powoli przenieść. Jeszcze nie wszystko jest na miejscu, trochę pracy zostało. Trzeba zwlec trochę nowych skór, stare, ale ciągle nadające się do użytku przetrzepać, przytachać narzędzia, broń i ozdóbki... Spokojnie, bez pośpiechu się zrobi i wcale nie zniknę nagle i niespodziewanie ze starej jaskini. Powiedzmy, że tamta jest za ciasna, zbyt wiele rzeczy mnie uwiera i zbyt wiele mnie wkurza.
A nie chodzi przecież o to, żeby się wkurzać, prawda?

Dla mnie, jak wiedzą, Ci, którzy mnie odwiedzają, blog jest miejscem zabaw, skwerem, Hyde Parkiem, gdzie lubię porozmawiać, posłuchać, poszaleć.

Witam w nowych komnatach jaskini :)