czwartek, 30 września 2010

Rytuały

Męczący dzień, ale wreszcie opadłam na kanapie i pomyślałam, że coś obejrzę w TV dla odprężenia. Najlepiej nie wymagającego intelektualnie.
Zaglądam do programu TV w necie i widzę co? Za godzinę będzie w programie 1
"W głębi lasu". Czytam o co chodzi i czy warto, a tu piszą mi tak:

"Dwoje młodych ludzi postanawia spędzić miłe chwile pod namiotem w leśnych ostępach Kalifornii. Kiedy po suto zakrapianej nocy budzą się następnego ranka, zaczynają się wokół nich dziać podejrzane rzeczy...

bla bla bla...

Niebawem sprawy przybierają dramatyczny i makabryczny obrót. Tom zostaje zamordowany, zaś Gwen porwana w głąb lasu ...

no, już lepiej....

i poddana rytuałowi, w wyniku którego zachodzi w ciążę."

Tu się zamyśliłam, a miało być przecież niewymagająco intelektualnie!
Uczą w szkołach przystosowania do życia w rytuale ? Tak czy inaczej życzę nam wszystkim wspaniałych rytuałów :)

P.S. Aaaaa i najlepsze życzenia dla Chłopaków, dziś przecież Dzień Chłopaka, zatem chłopakom, mężczyznom, chłopakom w mężczyznach, mężczyznom w chłopaku... najlepszego :)

środa, 29 września 2010

Wywołać śmiech - bezcenne

Albo za 110 złotych od sztuki. Tu jednak zależy, na kogo się trafi.

Pragnąc sekundy odpoczynku zajrzałam do Onetu :D No nie mogę przecież całkiem zdziczeć pracując i nie wiedzieć, co się dzieje, prawda? A tu jak zwykle wesoło i wielki artykuł o łódzkim radnym, który handluje solniczkami w kształcie Jezusa. Tytuł jak zawsze mija się ciut z prawdą i obliczony jest na tanią sensację, ale za to jest instrukcja obsługi solniczko/pieprzniczek:

"Można je wypełniać solą morską i pieprzem. Żeby dodać przypraw, trzeba przekręcić Maryję lub Jezusa w talii. Zaprojektował je holenderski duet designerów Mango. Na opakowaniu autorzy napisali, że ich celem jest wywołaniu uśmiechu u kupujących."

Domyślacie się, jaką burzę może wywołać takie "świętokradztwo"? Chociaż osobiście uważam, że akurat w naszym kraju powinno być wielu chętnych, choćby instytucja, która od 2000 lat z wielkim powodzeniem przekręca Jezusa w talii.
Tyle, że przecież czyni to dla dobra maluczkich, a nie dla jakiegoś tam uśmiechu.

Poza tym, kochani, praca... praca... ale zaglądam do Was ino z doskoku ;)

piątek, 24 września 2010

W drzwiach rozpoznasz mój charakter

Zauważyliście z pewnością, że są sytuacje i miejsca, które wybitnie sprzyjają obserwacjom na temat dziwnej natury człowieka, jego charakteru i osobowości. Takim miejscem są np drzwi.
Drzwi są w ogóle miejscem symbolicznym, bo albo zagradzają nam wstęp albo przeciwnie zapraszają i roztaczają przed nami wspaniałe perspektywy i pokusy. Konstruktorzy drzwi wykorzystują tę cechę i obdarzają nas Drzwiami, a nie drzwiami i w tych Drzwiach objawia się nasze prawdziwe oblicze. Takie np Drzwi do niektórych domów handlowych lub wybitnie eleganckich biurowców.

Drzwi-kołowrót wyglądają niewinnie, są zarazem otwarte i zamknięte, kuszą zachęcająco, w przekroju niczym pomarańcza z mniejszą ilością cząstek, ale naprawdę są kieratem, przez który się pchamy my, osiołki. I tu okazuje się, że osiołek osiołkowi nierówny. Jeden bowiem napiera odważnie i pcha siłą własnych mięśni, a inny, nie taki znów osioł, przemyka się na plecach tamtego. Dosłownie lub w przenośni i jeszcze łypie, czy tamten nie widzi. Są też osiołki, które się przeciskają z podniesionym czołem i nie skażą się dotknięciem popychadła oraz inne, które udają, że patrzą daleko w przestrzeń, w przyszłość i tak przyziemnym zajęciom jak popychanie w ogóle nie poświęcają swej oślej uwagi. W odwecie osły pchające czasem wyzwalają taką energię prącą, że człowiek ledwo zdoła uniknąć zmiażdżenia przez oszalały w pędzie kołowrót, a następnie wystrzelenia w upragnioną przestrzeń sklepową.

Inne Drzwi to te duże, ciężkie, dostojne z obustronnym napisem PCHAJ/CIĄGNIJ. Bez sensu zresztą umieszczonym, bo kiedy człowiek gna ku wnętrzu, to zatrzymywanie się na widok napisu i zmiana wektora siły powoduje kompletne marnotrawstwo energii. Osobiście nie marnuję energii - w końcu drzwi są szklane - i widzę, czy nikogo nie zabiję tymi drzwiami, na które nacieram wbrew nieergonomicznemu napisowi CIĄGNIJ. Gorzej jeśli drzwi do ciągnięcia odchylają się tylko w jedną stronę i nie dają się popchnąć. Zjawisko rzadkie dość, ale się zdarza. Wtedy energia zostaje jednak zmarnowana, za to furia wynikająca z tego faktu wyzwala wielką moc ciągnącą. Dla rekompensaty zawodu wynikającego z niemożliwości pchnięcia.

W szatni w moim klubie sportowym mam jeszcze fajniejsze Drzwi, bo są to drzwi wahadłowe, ale za to drewniane, więc nieprzejrzyste. Pełen western. Niestety niespodzianek coraz mniej, bo tylko nowicjusze dają się nabrać na numer z nieostrożnym podchodzeniem do podstępnych drzwi oraz z mocowaniem się z niewidoczną siłą napierającą z drugiej strony. Kończy się przeważnie chichotem i jak to w eleganckim świecie sportu, ktoś ustępuje.

Fajnym dodatkiem do drzwi - dla tych którzy się wdarli do pięknego świata centrów handlowych - są ruchome schody. Jak zapewne zauważyliście. ludzie albo stoją grzecznie po prawej stronie i wjeżdżają zgodnie z kolejnością, albo nie, co w kraju, gdzie żyje ponad 40 milionów indywidualistów nie jest takie rzadkie. Są tacy, którzy nie lubią stać w szeregu i gnają wymijając z lewej, ale i na takich są przecież sposoby. Dlatego co któryś wjeżdżający porzuca prawą stronę na korzyść lewej, na niej się zapiera, żeby nie przepuścić. Technik nieprzepuszczania jest bez liku. Można się wypiąć i udawać, że się wiąże but (to jednak nieco ryzykowne), albo uwalić po tej lewej i patrzeć w przestrzeń (ku wyższym celom), albo stanąć w pozycji goryla i wtedy wiadomo, że nawet "Przepraszam" będzie wyzwaniem do walki.

Ale nawet największego kozaka schodowego może na końcu schodów czekać niespodzianka i nieborak nie będzie mógł ich opuścić, bo na górze, na samym upragnionym szczycie właśnie dwie osoby postanawiają zrobić naradę co do kierunku zwiedzania, który obiorą, albo też właśnie się żegnają padając sobie z łkaniem w ramiona niepomne na to, że nieludzka machina wciąga i miele tych nadjeżdżających z dołu. I między te ząbki, i pod ruchomy chodniczek, i trzask mózgów, kończyn, rwanych ubranek...

niedziela, 19 września 2010

Tęsknota za światem normalnym

Jak może zauważyliście i mnie dopadł kryzys... niepisania. Nie pisałam, bo czułam zniechęcenie, a nawet chwilami obrzydzenie, wręcz odrazę, więc co było pisać?
Po części pewnie moja wina, bo jak człowiek rano poczyta o wiecznych kłótniach i jatkach, to potem przynajmniej z przyjemnością zamyka się we własnym świecie i zajmuje rzeczami naprawdę ważnymi, czyli bliskimi, pracą, sportem. I to ratuje przed wariactwem, a nawet... ba! to właśnie jest prawdziwe!
Czy zastanawialiście się kiedyś co by było, gdybyśmy totalnie olali polityków, politykę i idiotów, którzy stanowią 90% każdego społeczeństwa? Ja się zastanawiałam, Niestety oni się tkają drzwiami i oknami i nie sposób ich wyeliminować, ale można drastycznie ograniczyć i to z pożytkiem dla własnego zdrowia.

Swoją drogą ciekawe jest to, że każdy przytomny na umyśle podziela moje zdanie, że 90% to tumany. I to nasuwa mi podejrzenia, że może jednak wszyscy jesteśmy tumanami skoro się godzimy na to, żeby wieczne psuli nam szyki nieudacznicy i głupki? No i jak udowodnić w tej sytuacji, że akurat ja jestem w tej 10% grupie rozgarniętych? Może jednak nie, skoro pozwalam, żeby wpływali na mnie durnie?

Sami widzicie, że wobec takich refleksji lepiej, żebym jednak zajęła się sportem po pracy, zamiast marudzić. I ja jestem zdania, że to mi robi lepiej na rozum, psychikę i urodę ;)

Zaczynam tęsknić odrobinę za tym, żeby wróciło stare, kiedy to dziennikarze byli dziennikarzami, a nie interpretatorami rzeczywistości, wiadomości były nie tylko złe, policjant był dobry i łapał złodzieja, a ja bez trudu odróżniałam czarne od białego i normalne od durnego.
Stwierdzam, że od nienormalnego pomieszania wartości, pojęć i - nie bójmy się tego słowa - autorytetów (które zwyczajnie się skompromitowały i zanikły), zaczynam się radykalizować i mieć skłonności do przejmowania spraw we własne ręce.

Mieszkam w dobrej dzielnicy,o ile takie jeszcze istnieją, ale jak wiadomo teraz wszędzie jest nienormalna nienormalność. Nie ma dzielnic bezpiecznych i niebezpiecznych, wszędzie można oberwać, zostać okradzionym, a złodziej jak ci ukradnie torebkę, to już nie odeśle dokumentów pocztą zatrzymawszy sobie pieniądze. Nawet złodzieje zeszli na psy.

A więc i w mojej dobrej dzielnicy, ba! w dobrej kamienicy zdarzają się czasem niemiłe przygody. Mam sąsiadów piętro niżej, którzy - fakt, że teraz, kiedy dzieci podrosły i mają własne dzieci - burdy wszczynają rzadko, ale nadal im się zdarza.

Nie cierpię pijaków i tłumaczenie "patrz pani, co ta wóda robi z człowiekiem", uważam za totalną bzdurę. To człowiek (?) traci rozum dla wódy.
No i moi sąsiedzi czasem tracą. Niezwykle rzadko, ale jak już stracą, to nie ma przebacz.
Wracali przez pół wieczoru piątkowego z głośnymi śpiewami na ustach, aż w środku nocy obudziły mnie wrzaski i pijackie awantury. Chwilę się budziłam, zastanawiałam, czy powinnam się wtrącać do intymnego (na całą klatkę) życia sąsiadów, aż po serii głośniejszych okrzyków i kopnięć w drzwi piętro niżej oraz szczekaniu wściekłego psa sąsiadów, doszłam do wniosku, że to nienormalne, żeby piłowali gęby po pijaku i nie dawali spać. I być może się lali, bo na to wskazywały odgłosy.
Nie miałam tylko pewności, czy od razu wzywać policję, czy za chwilę. Ponieważ jednak ryki nie ustawały, zaniepokoiłam się nie na żarty i postanowiłam sprawdzić.

Musiałam wyglądać jak furia wcielona w piżamce, adidasach na bose nogi i czerwonym szlafroczku frotte, kiedy otworzyłam zamaszyście wcale nie zamknięte na klucz drzwi sąsiadów, bo czterech policjantów dumających nad rozciągniętym na podłodze w korytarzu panem domu zamarło w bezruchu na mój widok. Tylko chwilę poszukiwałam wzrokiem największego osiłka, żeby go obić, bo jak wiadomo, jak się skasuje przywódcę, to z resztą idzie już gładko. Wściekły pies był na szczęście zamknięty w pokoju.
Policjanci nie odzyskali głosu, a ja wymamrotałam, że fajnie, że są, bo już miałam po nich dzwonić.
No i tak sobie myślę jak to by było miło, gdybym mogła się czasem dowiedzieć o czyichś sukcesach, mądrości, fajnych pomysłach, bo kataklizmy i głupota towarzyszą ludziom od czasów jaskiniowych. tylko ostatnio proporcje w informacji się odwróciły.
Pozostaje nam zdefiniować, co to jest "świat normalny" i do niego wrócić ;)

niedziela, 12 września 2010

O dominacji prawej nogi

Jednak mam coś z głową. A stwierdzenie to opieram na fakcie, że do porannej kawy zawsze otwieram ONET, żeby zobaczyć, co się dzieje u nas i na świecie.
Niezmiennie stwierdzam, że wariactwo u niektórych posuwa się w tempie zadowalającym, nie tylko u nas ale jak kula ziemska okrągła i, uspokojona, mogę przejść do rubryki odkryć naukowych.

I tu mam wrażenie, że poza technologiami długo nic nie odkryjemy, ponieważ niektórzy naukowcy wydają swoje granty na rzeczy dawno odkryte i jakoś nie mogą się z przeproszeniem posunąć do przodu. Dziś w dziedzinie odkryć naukowych (co się staje synonimem zajęć komicznych) o tańczących facetach.

"Angielscy naukowcy znaleźli odpowiedź na nękające połowę ludzkości pytanie: co sprawia, że niektórzy mężczyźni, po wyjściu na parkiet stają się dla kobiet pociągający niczym John Travolta w "Gorączce sobotniej nocy", podczas gdy ruchy innych przypominają nieudolne wyczyny taneczne Jasia Fasoli.
Eksperyment przeprowadzony przez psychologów ewolucyjnych z Uniwersytetu Northumbria w Wielkiej Brytanii polegał na sfilmowaniu tańczących do prostego rytmu mężczyzn. Przetworzony zapis ich ruchów został poddany ocenie grupy kobiet.
Okazało się, że tancerze, którzy wypadli dobrze, mogli popisać się bardziej zróżnicowanym repertuarem figur. Częściej i w większym stopniu kręcili tułowiem i pochylali kark."

Tu już karki odpadają, bo nie poruszą ani karkiem ani ramieniem. Może dlatego ostatnio jest lansowany nowy typ męskiej urody? Podobno po super-macho i metroseksualnych panach, teraz będzie w modzie subtelna chudzinka.

"Jednym z najistotniejszych czynników wpływających na pozytywną ocenę tancerza był stopień ruchliwości prawego kolana. Badacze tłumaczą to tym, iż w przypadku większości ludzi prawa noga jest tą dominującą."

Ta informacja mnie po prostu zelektryzowała. Przyznaję, że nie doceniłam kwestii ruchliwości prawego kolana w doborze partnera. Czuję, że już nigdy nie będę taka sama i teraz całkiem odmieniona będę się maniakalnie wpatrywać w prawe kolano. Mam nadzieję, że ta noga nie dominuje nad całą resztą.

"Większość z badanych ograniczała swoje ruchy do stąpania i wymachiwania ramionami. Reszta ciała pozostawała w relatywnym bezruchu. Takie zachowanie oczywiście nie mogło spotkać się z pozytywną oceną kobiet.
Przykładem złego tancerza jest, według angielskich badaczy, headbanger, czyli osoba machająca głową na heavymetalowych koncertach.

- Ruchy jego głowy charakteryzują się dużą amplitudą, ale poza tym jego ciało jest nieruchome – tłumaczy psycholog dr Nick Neave.

Wyniki eksperymentu są zaskoczeniem dla naukowców, którzy spodziewali się, że kluczowe dla oceny tańca będą ruchy ramion. Jak się jednak okazało są one mniej ważne niż kreatywność i ogólna ruchliwość. Kluczowym rejonami ciała, na które zwracały uwagę oceniające, były korpus, szyja i głowa. Dodatkowo ważna była nie tyle szybkość ruchów, co ich zmienność."

No i proszę naukowcy się spodziewali, że kluczowe będą ruchy ramion. Zauważyliście, że najbardziej zaskoczeni własnymi eksperymentami są zawsze, ale to zawsze sami naukowcy?
Wyłażę z jaskini i pędzę do lasu zająć się zbieractwem. Może i ja poćwiczę gdzieś w zagajniku ruch prawym kolanem? A nuż naukowcy nie odkryli, że ruch kolanem jest równie ważny u kobiety jak i mężczyzny?
Miłej niedzieli :)

P.S. Już moi koledzy z jaskini wiedzieli WSZYSTKO na temat tańca.
I proszę się nie dać zwieść. Nie jestem przeciwniczką badań i odkryć naukowych, zwalczam tylko zidiocenie redakcji Onetu i jej upór do kretyńskiego przedstawiania absolutnie wszystkich informacji, co zawsze skutkuje idiotycznymi komentarzami na forum.

piątek, 10 września 2010

Refleksje przy skrzypiących grzybach

Uwielbiam zbierać grzyby, ale jeszcze nie byłam w tym roku w lesie. Kiedy jestem w lesie - właściwie w dowolnej porze roku, patrzę maniakalnie pod nogi czy coś jadalnego nie rośnie. Za grzybami przepadam. Może mniej za obieraniem, zwłaszcza maślaków, ale teraz można kupić już obrane ;)

Dziś na obiad kurki!
No i tylko płukanie kurek to jakaś wyższa szkoła jazdy. Mnie tam zawsze coś zgrzyta między zębami.
Wprawdzie różne stworzenia wcinają piasek, a nawet kamienie i wcale im to nie szkodzi, a wręcz pomaga, więc może nie ma się czym przejmować?
Może ewoluuję w stronę strusia?

środa, 8 września 2010

Zgadywanka

Powiedzcie no mi, moi mili, co też to Waszym zdaniem może być, sądząc po hasłach rzucanych przez PRowców?

- komfort niedościgniony (jakżeby inaczej?)
- te akurat, to ma biksenowe z systemem AFS
- 4695 mm długości
- zamaszyste, dynamiczne linie
- panoramiczny dach! (ważna wskazówka)
- budzący respekt i przyciągający oko wygląd (obstawiałam odkurzacz, ale to nie to)
- Wnętrze emanuje siłą spokoju (Uwaga podpowiadam! nie chodzi o Tadeusza Mazowieckiego!), wypływającą z nieodłącznego poczucia jakości (cokolwiek to znaczy)
- czysta, dynamiczna inteligencja (drżyjcie/drżyjmy blondynki;)

A co to, co to? :D

wtorek, 7 września 2010

Uderzona przepisem

- Dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć, kiedy państwo przewidujecie włączenie ogrzewania w mieszkaniach?
- Jak chęć ogrzewania zgłosi co najmniej 50% użytkowników.
- Są osoby, które nie chcą być ogrzewane, kiedy w łazience nic nie schnie a w domu człowiek kłapie zębami z zimna?
- Tak są.
- Jakim cudem? Przecież płacimy za ogrzewanie jak rok okrągły. A na mocy, jakich przepisów państwo zbieracie te 50%?
- Nooo. czekamy.
- Czekacie, aż do was zadzwonią lokatorzy, czy wspólnoty?
- Nawet już sami dzwonimy.
- I co? Nie chcą?
- No u pani wspólnota już chce, ale macie podwęzeł, a żeby SPEC włączył węzeł potrzebna jest zgoda 50%.
- W środku zimy i przy mrozach -15 też powinni wyrazić zgodę?
- No, ale jutro ma być 17 stopni.
- No tak, przedwczoraj było 16 przez chwilę, ale to już nie ogrzeje mieszkań. zwłaszcza, kiedy w nocy jest regularnie ok, 4 st.
- No myśmy już nawet zgłosili i koło 15 września SPEC ma włączyć.
- A jeśli ja 14-go zadzwonię i powiem, że się nie zgadzam, to nie włączą? Czy istnieją przepisy, że akurat 15-go? i akurat 50%? Gdzie są te przepisy? Proszę mi podać numer dziennika, ja sobie sprawdzę.
- No, bo państwo macie ten podwęzeł...

K**** żesz! No po prostu trzeba jednak wybudować własną jaskinię z ogrzewaniem podłogowym.