sobota, 31 grudnia 2011

Czy męczyłbym się z tobą tyle lat,

gdybym cię nie kochał? - brzmi logiczna odpowiedź na pytanie: dlaczegokochanieniemówisz miżemniekochasz.
Wiedziona analogiczną logiką odpowiadam: No pewnie, że życzę Wam jak najlepiej w Nowym Roku podobno przełomowym, w którym wszystkie ziemskie i nieziemskie kataklizmy mają spaść na nasze głowy włącznie z kilkoma końcami świata :)
Do poczytania w 2012 :)

wtorek, 27 grudnia 2011

Pierniczki

Dostałam pierniczki prawdziwe przepyszne, domowej roboty i pieczenia. Przepadam za pierniczkami, więc pochłaniam radośnie gwiazdeczki, serduszka, choinki, jakieś niezidentyfikowane obiekty... tylko jakoś tak mi głupio ogryzać skrzydła aniołom.
Bez skrzydełek nie polecą... nie?

czwartek, 22 grudnia 2011

Ta pora

Nadeszła jak co roku ta pora, że we wszystkich blogach to samo. Ba! żeby tylko w blogach, w sklepach, na ulicach, w metrze i w swetrze!
W sumie nie powinnam narzekać, bo to jeden z nielicznych momentów w roku, kiedy nie cierpimy, a wszyscy wszystkim życzą dobrze, w każdym razie lepiej;) Ale jak tu zachować morale, kiedy od dwóch tygodni w księgarni (otwartej, jak wiadomo) wita mnie jękiem Maryla, która od bladego świtu lula Jezunia? I tak przez całą szychtę na okrągło. Znaczy nie sama Maryla lula, inni też pojękują na okrętkę te same ślagiery, brrr. Czuję, jak się radykalizuję :)
No dobrze, Kochani. Pierogi jeszcze tyko czekają na lepienie, mam nadzieję, że i Wasze prace na ukończeniu, bawcie się, a nie objadajcie za bardzo, bo w USA już trzeba było ograniczyć przepisową ilość pasażerów na promie, bo się prom przechylał, jak wdzięczni wycieczkowicze lecieli na jedną burtę oglądać delfiny.
Zatem życzę panom, żeby wszystko było w pionie, jak należy, paniom, żeby wzrok sokoli nie psuł odbicia w lusterku zmyślonymi zmarszczkami, pieskom, żeby dostawały świetna karmę, po której będą miały piękne oczy, zęby i futerko oraz zdrową kupkę.
Pięknych prezentów, dobrego humoru :) Byczcie się i cieszcie :)
Czego i sobie życzę ;)

niedziela, 18 grudnia 2011

Dopadłam dziś Listy

Mrożka i Lema, dodruk. I to jest wybitnie optymistyczne, że dodruk, bo znaczy, że nakład zniknął. Rewelacja. Genialne. Jak tylko będziecie mieli okazję, dopadajcie. Te listy to perełki dowcipu, kąśliwej obserwacji życia w jedynie słusznym ustroju, uwagi (nie powiem niektóre złośliwe, ale zasłużenie) o ówczesnej braci literackiej, koniunkturalizmie (delikatnie sprawy nazywając), literaturze, o motoryzacji (wartburg), urzędnikach, podróżach i biurze paszportowym oraz codziennym chodzeniu tamże w nadziei, że podjęto już decyzję o wydaniu przepustki do świata. Wielkiego ;) Tego wielkiego też panowie w korespondencji nie oszczędzili.
Morał: Pewne rzeczy się nie zmieniają. Taka na przykład głupota była jest i będzie. To jedyne co stałe.
Tylko głupota wymyka się prawom fizyki kwantowej ;)

"Lem Mrożek Listy 1956-1978" Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2011 - świeżynka!

środa, 14 grudnia 2011

Własne miejsca na mapie

Nie bardzo mam kiedy pisać ;) to tak, żeby się trochę usprawiedliwić. Zasuwam jak dzika, ale jest coraz fajniej więc warto.
Dziś "wyrwałam się" coś załatwić i tak sobie wędrowałam, aż tu się okazało, że dotarłam do miejsca, które bardzo przyjemnie mi się kojarzy. Nie powiem, dlaczego, bo to blog otwarty;)
Na pewno każdy z Was też ma takie miejsca-wspomnienia: o tu jedliśmy razem lody, ale było wtedy pięknie i ciepło, a tu sobie gadaliśmy o... a tam to...
Trudniej by było sobie wspominać, gdyby te przeżycia pochodziły z wycieczki na biegun (dowolny): tu nam foka pomachała płetwą, a tam gonił nas głodny misiek... więc dobrze się składa, że wystarczy wyskoczyć na chwilę "na wolność", żeby pozwolić się opaść miłym wspomnieniom.
Morał: jedzcie lody, figlujcie i zaznaczajcie swoja obecność na mapie :) Unikajcie głodnych miśków.