Nie bardzo mam kiedy pisać ;) to tak, żeby się trochę usprawiedliwić. Zasuwam jak dzika, ale jest coraz fajniej więc warto.
Dziś "wyrwałam się" coś załatwić i tak sobie wędrowałam, aż tu się okazało, że dotarłam do miejsca, które bardzo przyjemnie mi się kojarzy. Nie powiem, dlaczego, bo to blog otwarty;)
Na pewno każdy z Was też ma takie miejsca-wspomnienia: o tu jedliśmy razem lody, ale było wtedy pięknie i ciepło, a tu sobie gadaliśmy o... a tam to...
Trudniej by było sobie wspominać, gdyby te przeżycia pochodziły z wycieczki na biegun (dowolny): tu nam foka pomachała płetwą, a tam gonił nas głodny misiek... więc dobrze się składa, że wystarczy wyskoczyć na chwilę "na wolność", żeby pozwolić się opaść miłym wspomnieniom.
Morał: jedzcie lody, figlujcie i zaznaczajcie swoja obecność na mapie :) Unikajcie głodnych miśków.
Taaak...na tym blogu kiedys istniało życie, ten blog kiedyś iskrzył, tu i foka machała płetwa i głodny misiek mnie pogonił. Figlowałam, swawoliłam, lizałam loda i gadałam. A teraz co? Teraz to sobie mogę jedynie powspominać i pogadać do pustych stron!Droga Pani! Czuję się osamotniona, czuję się jak ten samotny biały żagiel na mieliźnie życia, jak jętka jednodniówka o 18.30, jak muszka owocówka na polu kapusty, jak jajko bez patelni i musztarda bez parówki. Jednym słowem - tęsknię za Panią Droga Pani:)
OdpowiedzUsuńja też :))teśknie:))
OdpowiedzUsuńJestem ujęta oraz wzruszona i bardzo ucieszona :D że o mnie pamiętacie. Ale przyczyńcie się teraz do ożywienia, a ja obiecam poprawę. Liczyłam na jakieś fikuśne wspomnienia własne :D
OdpowiedzUsuńOk, chciałas wspomnienie - pierwszy raz z moim mężem całowałam się na cmentarzu, aż mi ciarki po plecach biegały - to pamiętam:))))(zresztą do tej pory nie wiem czy to były ciarki czy coś innego). A o lodach napiszę jak będę miała blok super tajny:)))
OdpowiedzUsuńBlog- rzecz jasna, blog!! Bloku nie chcę, no chyba, że będzie techniczny to mogę.
OdpowiedzUsuńChyba kazdy ma takie miejsca:)) Ja to nawet mam knajpe, w ktorej tanczylam na stole w moje 45 urodziny:)) A i miejsc z bardziej intymnymi wspomnieniami nie brakuje;)
OdpowiedzUsuńmurzyństwo... tak się nie robi :P...
OdpowiedzUsuńto w ramach retorsji napiszę, że wczoraj byłem w dwóch/!/ miejscach, które mi się przyjemnie kojarzą... też nie powiem dlaczego, bo to blog otwarty... i teraz sobie kombinuj :)))...
a głodnych to wszystkich trzeba unikać, nie tylko miśków, bo taki głodny to tylko czeka, by nam coś zjeść... zwłaszcza słoń, który jest gruby i bardzo dużo je...
pozdrawiać :))...
Dobrze ci mówć- pisac. Wczoraj mi jakis polarny niedżwiedż ogrzewanie rozwalił. I w życiu mu tego nie zapomnę;D
OdpowiedzUsuńMiś polarny w pobliżu grzeje najlepiej i można jeść lody na okrągło :))
OdpowiedzUsuńWczoraj zobaczyłam koleżankę z podstawówki. Całą noc mi się śniło jak jej przypominam tamten czas :)))
OdpowiedzUsuńhmm To chyba nie figlarne :)
Mam farta , bo trafiłam na notkę :):) Czy ja mam takie miejsca ... mnóstwo :) Właściwie to pamiętam wszystkie , gdzie wydarzyło się coś ważnego ... na przykład lodziarnia w Krościenku , bo tam się przekonałam do lodów pistacjowych , które wcześniej napawały mnie wstrętem :):)
OdpowiedzUsuńŻadnych głodnych miśków , ale figlowanie z lodami owszem ;))))))
OdpowiedzUsuńRany to ja Wolnaduszka ta u góry ;)))
OdpowiedzUsuńDobra rada Ewo! Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńNo tak Ewo-własny biznes zobowiązuje, ale nie zapominajmy o naszych"lodach" i "patelniach" z pieprzem...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
bruuu