sobota, 20 lutego 2010

Wszystko przez Madmana

Wczoraj Lelevina podzieliła się przygodą z grzechotnikami i linkiem do boskiej muzyki ze ścieżki dźwiękowej do remake'u westernu Appaloosa.
Dziś już przy porannej kawie, postanowiłam, że te mgły paskudne za oknem mnie nie dotyczą. Pognałam ku Wielkiemu Kanionowi i przyjąwszy postawę totalnego tumiwdupizmu siadłam se na przyzbie w towarzystwie Eda.

Ed mi śpiewa już kolejny raz i jest bosko. Ed nie jest wielkim piosenkarzem, ale głos ma nieprzytomnie zmysłowy i może mi tak śpiewać, a ja z przyjemnością posłucham, bo - przypominam na wypadek, gdyby ktoś zapomniał - o ile mężczyźni są wzrokowcami, to kobiety są wielkimi słuchowcami ;)
Lelevina, sprawiłaś mi wielką frajdę. Film się ściąga. Dawno nie oglądałam starego, dobrego westernu, Czuję, że trzeba wrócić na moment do świata prawdziwych mężczyzn i prawdziwej męskiej przyjaźni, której byle pięknotka nie zniszczy. Co nie, Ed? :)

25 komentarzy:

  1. Muzyczka świetna, ale jakoś nie przepadam... za westernami. I masz rację co do tej męskiej przyjaźni;)

    OdpowiedzUsuń
  2. się... nie spodziewałam... że aż tak:) no to cieszy mnie, że frajdę sprawiłam. ja właściwie filmu jeszcze niet, bo mam uraz po " 3. 10 do Yumy", kiedy to amerykańskie super gwiazdy pokpiły sprawę. dzisiaj sobie słucham Hary'ego McClintocka, Ed Harris jak najbardziej wpisuje się w stylistykę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie przepadam za westernami... ale za to za prawdziwymi Mężczyznami jak najbardziej :) tyle, że to wymierający gatunek... :P prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. Spójrz na Eda i na mnie :D Jaki ginący?

    OdpowiedzUsuń
  5. wow jakie masz buty a i Twoja poza...Ed to ma farta...zgrany duet...a tak poza tym to Ed jest moim najlepszym aktorem ról drugoplanowych...

    OdpowiedzUsuń
  6. odrażający brudni i źli - wasze miejsce zajęli wystylizowani i aromatyczni; reszta bez zmian

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo przyzwoita muzyka...a jak się film ściąga...to se go ściągnę..:):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Magento ależ ten kapelusz twarzowy ! A strzelba nie wypali?

    OdpowiedzUsuń
  9. super zdjęcie, nie mal czuję zapach z tego buta;)

    OdpowiedzUsuń
  10. taaak, ja też w westernach po pierwsze czuję ten smród skóry i potu, po drugie czuję to samo a po trzecie jak już się przyzwyczję, to zaczynam się nudzić, jak na polskich fimach

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaglądam sobie do twojej notki od wczoraj, zdjęcie bawi mnie nieustannie. :) Co do westernu. to niestety nie jestem wielbicielem, skończyłam się zachwycać gdzieś tak pod koniec lat 70. Eda Harrisa za to posłuchać mogę, szczególnie jeśli zamierzasz mu wtórować:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Od wczoraj śpiewamy z Edem w duecie :D
    No cóż, epoka westernu się skończyła, Ostatnie, które oglądałam to było "Szybcy i martwi" - tylko i wyłącznie dla Russelle Crowa, przy czym starałam się nie patrzeć w ekran, kiedy pojawiał się ten no... blondas mydłkowaty. Film niestety słaby.
    Mniejsza z nim. Russella kocham od "LA Confidential", genialny film, "Gladiator" (aaaaaaach), Piękny umysł, Informatora... długo by wymieniać. Z nim też mogłabym pośpiewać na przyzbie :D
    No i jak pisała Lelevina: remake 3:10 do Yumy. I co z tego, że Russell? Film knotowaty.
    Ale czasem mam nastrój na taki świat, gdzie czarne to czarne a białe to białe :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tami :) zainstaluj sobie torrenty &znajdziesz stronę do ściągnięcia programu w googlach) potem polecam Pirate Bay :D gdzie się wszyscy dzielą wspaniałościami, które mają no i potrzebny Ci program do odtwarzania video, jest tego kupa, też dostępna ( od all playera po odtwarzacze dvd) :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętam , że kiedyś nie mogłam się obejść bez tego gatunku . Zawsze stałam po stronie indian i dobrych szeryfów :):):):) Muszę sobie i ja przypomnieć to i owo . Zdjęcie mnie rozwaliło :):)):) Posuń się no trochę , niech i ja sobie klapnę :):):)

    OdpowiedzUsuń
  15. To ja się przysunę do Eda :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobra, dzięki, zanotowałem:):):)Bo wiesz , ja to mam manię kupowania oryginałów..Jedna z wielu pasji..Jeszcze nigdy nie przypiraciłem..:):):)no ale kiedys ten pierwszy raz..byc musi:):)A jeśli chodzi o Pana Crowa.Aktor pierwszoklaśny.Ale stanę też w obronie Di Caprio:):)Blondas mydłkowaty z niego był okropny, ale przeszedł spora przemianę..To już nie ten debilny Titanic..Pierwszy raz pomyślałem o nim z pełnym szacunkiem jak obejrzałem "Gangi Nowego Jorku":):)

    OdpowiedzUsuń
  17. Był niezły w "Co gryzie Gilberta Grape'a", grał siebie.
    Johnny Deep mi się przypomniał, to dopiero genialny aktor!
    Rozmowy na temat piracenia to szersze pole do dyskusji, bo prowadzi do rozmowy nt wolności internetu w ogóle. Na Pirate Bay wymieniają się ludzie, a firmom, które na tym tracą nieco kasy to się nie podoba. Więc nasza wolność powinna się kończyć tam, gdzie się zaczyna ich kasa.
    Inna sprawa, że trafiają tam przecież oryginały, do których ktoś ma prawa autorskie.
    I znowu więcej krzyczą wszelkiej maści pośrednicy, bo dla samych bezpośrednio zainteresowanych rozpowszechnienie w sieci (za które się płaci grubą kasę w postaci upierdliwych reklama, co to potem ganiasz ten cholerny krzyżyk po ekranie) jest całkiem kuszące.
    Zresztą sami twórcy np. muzycy wrzucają swoje kawałki na takiego youtube'a po to, żeby dać się poznać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wiem dlaczego ale DiCaprio przypomina mi Toma C. , jakiś taki przesłodzony i budyniowo-waniliowy. Chociaż raz mnie zaskoczył i nawet go w myślach przeprosiłam - w Wywiadzie z Wampirem - tam był doskonały:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie Di Caprio przypomina kluchę :) W Gangach faktycznie dość dobrze wypadł. Każdemu coś czasem wypadnie.
    A Tom był jeszcze fajny w Miszonach Impossible :) obawiam się tylko, że uwierzył, że potrafi zrobić te wszystkie numery bez efektów specjalnych i został bogiem scjentologiem. Totalna porażka umysłowa.
    Ale dlaczego jeden i drugi jest bożyszczem kobiet, tego ni diabła rozgryźć nie mogę. Obaj drewniani kolesie aż strach.

    OdpowiedzUsuń
  20. coś ci się pomerdało , nie ed tylko er

    OdpowiedzUsuń
  21. filmowo się zrobiło...czy ja pisałem,że moim drugim konikiem jest film...

    OdpowiedzUsuń
  22. Film jest też konikiem kilku naszych reżyserów ;)
    Er! Oczywiście, że Er :)

    OdpowiedzUsuń