Dobrze wiemy, że idzie, nawet jeśli nie widać jej jeszcze bezpośrednio za rogiem. Tym bardziej warto się przygotować.
Wyciągamy nasz przybornik z łupiny po kokosie, a z niego igły z rybich ości, otrzepujemy te skórki, cośmy je dostały od naszych zręcznych polujących mężczyzn oraz inne szmatki, które przywieźli z wypraw do dalekich krajów i przystępujemy do szycia.
A w nadchodzącym sezonie wiosna/lato nosimy się tak:
Jak już uszyjemy ten piękny kostiumik i zanim wbijemy się w niego idąc do szkoły, do pracy, na zakupy, po dzieci do żłobka... musimy do niego pasować.
Z tej właśnie przyczyny przypominam o nadchodzących trendach z lekkim wyprzedzeniem. Warto się postarać.
W przyszłym sezonie dostaniemy jeszcze więcej skórek i jeszcze więcej łupów. Mogę się założyć :)
Obawiam się że na mnie ,po tej zimie to skóra z mamuta będzie za mało .
OdpowiedzUsuńMagento - ja chyba jednak makatkę wydziergam. Przypomniałaś mi o materialnej stronie mojego życia- czego szczerze (haha) i do bólu nie znoszę. Mam trochę wolnego, czytam sobie książki, blogi, słucham dobrej muzyki, z psami spaceruję i gości przyjmuję - świat realny jest za górami, za lasami. A tu nagle dostaję maczuga po łbie - nie masz nowych buuuutów, maryyyynarka ci sie wyciera na łokciach, fryyyyzura do lekarza, i takie tam kwiatki. Brrrryyyyy
OdpowiedzUsuńTeraz jak się zastanawiam to może beret ci zrobię na wiosnę, albo kostium kąpielowy z moheru?> Hmmm...crafty nie jestem ale za to intencje mam SZCZERE!:)
OdpowiedzUsuńKostium z moheru może być, byle ładnie leżał :D
OdpowiedzUsuńNo nie wiem...
OdpowiedzUsuńPo pierwsze ja mam na pieńku z igłą. Warczymy na siebie. Po drugie to nie po tej zimie taka rewia mody... zautyta jestem!!!! buuuuuuuuu;))))
heh no właśnie, zanim wbijemy sie w niego -
OdpowiedzUsuńmusi pasować. Tylko czy czasu wystarczy? Ta zima trwa zdecydowanie za długo!
;)
a jak facet co ma rozpierdzielony łuk nic nie upolował...i nie ma skórek...
OdpowiedzUsuńha ha ha :)
OdpowiedzUsuńmojemu mężowi spodobałby się ten pomysł, kobiety w takich cackach :), nie mylić z cyckami :)
a poproszę o męskie odzienie :)
Facet się nie stroi :)
OdpowiedzUsuńI nie kombinuje, że ma łuk rozpierdzielony.
skórki przecie nie dla mnie...ok...zamienię łuk na ognisty patyk :)
OdpowiedzUsuńA jak się która nie wbije w takie cudo, to na więcej łupów nie ma co liczyć w przyszłym roku!!! Chociaż przecie właśnie więcej skórek pomogło by ocyganić tu i tam ;)))
OdpowiedzUsuńTo znaczy że co?Mam szyć?;)ja i igła?To jeszcze zanim zacznę zawiadomię pogotowie...Kiedys to mnie nawet próbowali nauczyć szydełkować.Ja i moja korepetytorka domowa czyli Matka, przypłaciliśmy to załamaniem nerwowym....:):):)Jak wiosna ,to ciepło...jak ciepło....to rozbierac nie ubierać:):):)
OdpowiedzUsuńSzydełkowaliście berecik? :D
OdpowiedzUsuńWitam, ja już ćwiczę i jem płatki, buuu!Kostium wytargałam ale boję się i nie włożę.
OdpowiedzUsuńFaajny blog, podrawiam!
jak patrzę na "tę panię", to mi się zimno robi:) u nas ogrzewanie szlag trafił na łikend (na szczęście nas nie było, ale kwiatki to chyba nas do sądu podadzą:) i teraz mieszkanie dopiero się dociepla. więc na razie zostanę jeszcze przy ciepłych barchanach;)
OdpowiedzUsuńDali nam no na ZPT czy innym szaleństwie.....Ewa.......masakra...Ja te druty to nawet potrafiłem trzymać tyle jak przyszło nimi obracać to drętwiałem...na nic zdawały się rady, godzinami ślęczyliśmy nad jakimś durnym szalikiem...ten psor z ZPTu...szalik to był chyba..Nie daliśmy rady..No i miałem iść bez,nawet z błogosławieństwem by dostać "konia" ale ja przecież ambitny jestem.Dopadłem sweter i nożyczki..szalik zrobiłem...co ze mną potem w domu zrobili to Ci już nie opowiem....
OdpowiedzUsuńAle na sorze się zemściłem!!!!!Podrzucilismy rozwiniętą prezerwatywę obok biurka a ja ze słodką miną oświadczyłem mu że "coś mu wypadło":):):):)ciągu dalszego znów nie opowiem...:):)
bo to druty były nie szydło...dwa takie po jednym w łapę.....aaaa to druty:):):)
OdpowiedzUsuńA ja bym chętnie popatrzyła na jakiegoś Tarzana w skórce z pantery, oczywiście ekologicznej , niech się nie naraża...a tą panią ze zdjęcia pamiętam bo figurę miałyśmy podobną ;)))) ale nie miałam takiego kostiumu
OdpowiedzUsuńpamiętacie taki rysunek raczkowskiego: bokiem przed lustrem stoi w slipkach synek i ojciec - ojciec ma sterczący olbrzymi brzuch; syn pyta - tato, pojedziemy w tym roku nad morze? - nie, w tym roku pojedziemy w góry - odpowiada ojciec spoglądając w lustro?
OdpowiedzUsuńTo nie jest rozwiązanie :D
OdpowiedzUsuńTo ja w tym roku w góry. Najlepiej w Himalaje bo można wiele maskujących warstw naciągnąć.
OdpowiedzUsuńmój sposób to motocykl - można nad morze, można i w góry - cały czas poruszamy się w dającym anonimowość kasku ;)
OdpowiedzUsuńRewelacja! To nawet makijaż nie potrzebny!:)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że twarz nie jest tu największym problemem.
OdpowiedzUsuńTo mi przypomina historię pewnej znajomej, który wyszła spod prysznica w tzw. "apartamencie" (podczas jakiegoś wspólnego wypadu w góry), przy czym łazienkę dzieliły 2 zaprzyjaźnione pokoje... i jak wyszła spod tego prysznica, jak ją pan Bóg stworzył to wlazła prosto na kumpla z drugiego pokoju. Ręcznik nie znajdował się w bezpośrednim zasięgu jej ręki, więc, żeby zachować anonimowość czym, czym prędzej z wrzaskiem zasłoniła sobie twarz.
:D
OdpowiedzUsuńhehe
OdpowiedzUsuńnasutniki nie wystarczą?!
a ja dziś śniłam steczkowską justynę, która robiła na sobie prezentację osiągnięć chirurgii plastycznej, botoksów i tym podobnych rzeczy. czy to taka wiadomość dla mnie, że już nie mam innej drogi?!?!?!?
OdpowiedzUsuńzimą też można tych skórek nakolekcjonować tylko trzeba trochę równowagę poćwiczyć.
OdpowiedzUsuńa po moim śnie to chyba lepsze wyjście
http://www.thesartorialist.com/photos/21610Snow_7529Web.jpg
Nasutniki noszą kobiety wyjątkowych skner, które nie dostały wystarczającej ilości skórek na strój ;)
OdpowiedzUsuńJustynę Steczkowską śnić - dostać od przyjaciela w prezencie prenumeratę Kozaczka, Pomponika i Plotka na najbliższy rok. Steczkowsą pełzającą śnić - awans.
Steczkowską obgadującą inne koleżanki-gwiazdy - nieporozumienie w pracy.
marthamartha
OdpowiedzUsuńno to ja odpadam...bez nasutników nie odważę się z wiosną wyjść z chałupy...;)))a wiosna już tuż,tuż...ptaszek robi pitu,pitu,a ja nadal w fazie postanowień o wyglądzie...jakaś imitacja ocelota znajdzie się...ale po odzianiu się w nią będzie jeszcze komiczniej..;))
Więcej frędzli i będzie ok ;))))) Byłbyśmy bardzo atrakcyjne z kutasami przy staniku ;)))))))))
OdpowiedzUsuńa to ja jestem sknerą samą w sobie, nikt mi nic nie daje, więc luzik, mój zielony lniany worek wystarczy za wszystkie skórki :)
OdpowiedzUsuńJakaś szansa, że ten strój się w tym roku upowszechni?
OdpowiedzUsuńJeśli można "magenta" podaj mi swój e-mail na mój email bo mam mała prośbę - bareja.e@gmail.com
OdpowiedzUsuńCiekawe jakiego zwierza upolowałaś, by takie coś wydziergać. Jest jakieś zwierze, które nie wychodzi z mody?
OdpowiedzUsuńMażęciu, ja to jakieś tłomoczysko jezdem, bo nie wiem, o co loto. Jurand mówi, że futerka są trędi.
OdpowiedzUsuńGeneralnie chodzi o to, żebyśmy wszystkie bez wyjątku tak cudnie wyglądały bez względu na to, jakie futerko lub inne giezło na siebie przywdziejemy ;)
OdpowiedzUsuńZwierzę, które nie wychodzi z mody? Zadumałam się nad tym :)
OdpowiedzUsuńOwsik. :)
OdpowiedzUsuńWychodzi z różnych miejsc ale z mody z pewnością nie:)
hahahahahaaha, no moda to to nie jest :D
OdpowiedzUsuńmarthamartha
OdpowiedzUsuń...kiedyś modne były owsiki...w przedszkolach...ups...;///