Do pociągnięcia tematu skłoniły mnie właściwie komentarze do poprzedniej notki oraz obserwacje własne ;)
Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach.
Pieniądze szczęścia nie dają. (Dopiero zakupy).
Pieniądze są tylko środkiem by móc przestać myśleć o pieniądzach.
Mówi się, że pierwszy milion dolarów można tylko ukraść, a potem... nie zmienia się skutecznej metody.
Pożyczaj tylko od pesymistów. Oni i tak nie mają nadziei, że im oddasz.
Najtrudniejszy jest koniec miesiąca. Zwłaszcza 30 ostatnich dni.
Te aforyzmy o pieniądzach (kilka bardziej popularnych) powstały na całym świecie, bo - wbrew pozorom - o pieniądzach mówi się wszędzie, ale ciekawy jest rozkład geograficzny "niechęci" wobec stanu posiadania.
Mistrzostwo świata w pieniądzowstręcie należy moim zdaniem do:
Majątek psuje ludzi, a kto żyje z pieniądza, sam robi się zimny i twardy jak pieniądz. (Maria Dąbrowska)
Polska jest krajem przodującym w delikatności i uduchowieniu w kwestii kasy. Pokutuje w nas wpajane od pokoleń, że tylko pobożność, praca i skromność. Mistrzami we wpajaniu byli zawsze ci, którzy tarzali się w kasie.
Efekt: u nas po prostu pieniędzy mieć nie wypada, a ci to mają - patrz ranking najbogatszych 100 Polaków - to dla przeciętnego zjadacza chleba złodzieje, bandyci i krętacze.
Tymczasem w normalnym świecie dość powszechnie wiadomo, że na tacę daje się co łaska albo nie daje się wcale, bo nie po to się chodzi do kościoła, a jak się człowiek zatrudnia to rozmowa na temat pensji nie jest czymś nienormalnym. Widziałam niedawno wskazówki nt "Jak przeprowadzić rozmowę z przyszłym pracodawcą", gdzie jakiś bezwstydny bałwan radził, żeby nie zniechęcać do siebie owego przyszłego pracodawcy przyziemnymi pytaniami o wynagrodzenie, bo przecież liczy się wykazanie lojalności wobec firmy i własnego, szlachetnego charakteru oraz zapału do pracy.
Polacy przyzwyczaili się do tego, że są od pokoleń dmuchani finansowo przez państwo, Kościół i każdego, kto dmuchać potrafi, albo nie, ale akurat mu się udało. Dlaczego jednak pieniądze w ogóle, za pracę w szczególności, to u nas nadal kwestia wstydliwa jak co najmniej choroba weneryczna?
Pieniądze szczęścia nie dają? Nic z tych rzeczy! Dają i to jak najbardziej. Nie znam człowieka, który by się nie cieszył z możliwości kupienia kilku fajnych rzeczy, wyjechania na wycieczkę, posiadania własnego mieszkania...
Łatwiej zdefiniować przyjemności, które można dostać za kasę niż samo mętne pojęcie szczęścia ;)
O rety, taki temat z rana.... dobrze ze nie jest koniec miesiaca
OdpowiedzUsuńZnajomy mi kiedyś powiedział, że największym afrodyzjakiem są pieniądze właśnie...;)))
OdpowiedzUsuńaaaaaa
OdpowiedzUsuńbo najlepszy pracownik, to taki, co to w czynie społecznym pracuje... bywa, że zleceniodawcy też tak myślą i często jestem wręcz przymuszona do pracy w czynie społecznym, zwyczajnie zapominają zapłacić, takie czasy Pani!
Moze i pieniadze nie daja szczesica, ale na pewno powoduja, ze jest go latwiej dostrzec;))
OdpowiedzUsuńJak byłam całkiem nieduża to mówiłam, że nie chciałabym być bogata z obawy, że mnie okradną:))) A dziś myślę, że jakbym miała tyle, że by mi jeszcze potem zostało to niechtam bedzie, mogę zaryzykować ;)))
OdpowiedzUsuńChciałabym być bogata, żeby móc się przekonać czy to tak faktycznie nie fajnie. Jeśli mi się nie spodoba, to rozdam.
OdpowiedzUsuńz tego co zauważyłam, to najczęściej ludzie bogaci mówią, że pieniądze szczęścia nie dają.
OdpowiedzUsuńbarany.
szybko zmieniliby zdanie, gdyby przyszło im pracować za 1000zł miesięcznie.
feeria
Pieniądze faktycznie szczęścia nie dają ale jak fajnie się z nimi żyje. A to że wstydzimy się rozmawiać o pieniądzach za własną prace to jakiś koszmar. Chyba musi minąć pokolenie żeby zmienić taką mentalność.
OdpowiedzUsuńPieniądze szczęścia nie dają.
OdpowiedzUsuńI całe szczęście.
Dają jednak poczucie bezpieczeństwa i jakiegoś tam komfortu psychicznego. Dają też zależność od całej masy dupereli, bez których można całkiem dobrze funkcjonować:)
znajoma owca na pytanie - ile pan zarabia? odpowiada - przepraszam, ale nie jestem w temacie
OdpowiedzUsuńPieniądze to temat zupełnie mi obcy. Nie wiem ile zarabiam i nie wiem ile wydaję. Pewnie czeka mnie upadłość.
OdpowiedzUsuń"Posiadanie pieniędzy jest lepsze od ich braku, przynajmniej z powodów finansowych." - jak powiedział jeden z bohaterów filmowych W. Allena
OdpowiedzUsuńJak na mój gust trudno się nie zgodzić :)
a mnie się pieniądze nie trzymają w zwiazku z tym wiecznie ich pożądam;)z doswiadczenia wiem, że wsród pracodawców największymi kutwami są polscy zarządcy firm.
OdpowiedzUsuńpopieram jak cholera
OdpowiedzUsuńdziad upierdliwy
Prawde mówiąc zawsze interesował mnie mój portfel.jedni maja więcej inni mniej........., chciałbym miec świetny samochód, własny dom, jesli nawet nie z ogródkiem to basenem:) bo po prostu żyje się wygodniej..Ale nie zazdroszczę tym którzy mają, szczególnie jak sie dorobili własnymi rekami.Raczej mnie to moblilizuje choć nie jestem materialistą na pewno, cieszy mnie to co mam. a że chce więcej?to musze zarobić:):)Szkoda że nie potrafimy się cieszyć z sukcesu innych.
OdpowiedzUsuńJa się będę jednak trzymać swojego:
OdpowiedzUsuńPieniądze szczęścia nie dają, ale wolę cierpieć w luksusie.
Poświęcę się... ;))))
Przypomniało mi się:
OdpowiedzUsuńDlaczego wypłata jest ostatniego dnia miesiąca?
Żeby do pierwszego starczyła ;))))
Jak to oszczędny to mu starcza, a nie tam takie szastanie :D
OdpowiedzUsuńPieniądze szczęścia nie dają ale chciałbym się o tym przekonać na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńświetnie napisałaś! Zgadzam się w zupełności, u nas w Polsce pieniądze śmierdzą, nawet (a może w szczególności) wyprane.
OdpowiedzUsuńPieniądze szczęścia nie dają,dopiero zakupy...a te uwielbiam...co nie znaczy,że lubię przesiadywać godzinami w jednym sklepie :)
OdpowiedzUsuńi jeszcze jedno co przeczytałem o pieniążkach..."niedziela bez pieniędzy jest jak msza bez wina..."
święte słowa :)
OdpowiedzUsuńsię mogę podpisać rękami, nogami i całą resztą ciała. a jak na rozmowach kwalifikacyjnych zadawałam pytanie: "no dobrze, ale ile wynosi pensja?", to się obrażali, jakbym gołą - za przeproszeniem - d... pokazała. "to nie jest tematem tej rozmowy!" - zostawałam pouczana. więc odpowiadałam, że w takim razie dziękuję, bo wolontariat to ja już kiedyś robiłam.
OdpowiedzUsuńPS. figmentę wykasowałam, ponieważ wprowadzała bałagan nie do ogarnięcia:) ale pojawią się te fragmenty jeszcze na pewno. stare i nowe też;)
Ju ar maj hiroł:)))
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z tym na 1000%!
Ale uwazaj zeby Cie cenzura nie dopadla haha
Pozdr
Zacytuje tylko skromnie, na dodatek, Salvadora Dali: "Mogę udowodnić, że zdolny jestem w tej chwili bez mrugnięcia przyjąć pięćdziesiąt tysięcy dolarów" lub wiecej:)
OdpowiedzUsuńRacja, racja i jeszcze raz święta racja. Mamy gdzieś zaszczepione "o pieniądzach rozmawiać nie wypada"...
OdpowiedzUsuńJednak nie wszyscy bogaci niestety sami te pieniądze zarobili.. nie wszyscy są uczciwi... i może nie Państwo, ale ci, którzy rządzą... często rządzą dla siebie...
Mi dają ;))))Jak mam dużo to myślę co zrobić , żeby mieć więcej . Taka natura kogoś kto zna już biedę od podszewki . Teraz muszę poznac równie dobrze jak to jest być obrzydliwie bogatym ;))))
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się polaków podejście do pieniędzy . Męczy mnie ciągłe tłumaczenie , że nie mam i że nie pożyczam :)
OdpowiedzUsuń