spojrzałam za okno a tu piękne słońce i doszłam do wniosku, że gdybym miała w garści jakieś 150 tys zeta, to popchnęłabym do przodu kilka spraw. To przecież nie jest jakaś wybitna pazerność, nie?
Logicznie pojawiła się też druga myśl: skąd wziąć 150 tys zeta?
Obejrzałam wczoraj bardzo fajny dwuczęściowy film "Mesrine, ennemi public No1" (czyli ten pan co w tytule, wróg publiczny numer 1), nawiasem mówiąc bardzo przyzwoity, Vincent Cassel w roli głównej, trochę starej Francji z lat 60 i 70 w tle, a nawet wspomnienie wojny algierskiej, która też nie pozostała bez śladu na psychice wroga publicznego.
Jednak chyba nie nadaję się do napadów na bank.
Wasze pomysły i sugestie mile widziane :)
PS: a jeszcze coś: zauważyłam, że namawiają mnie tu (w blogspocie), żebym zarabiała wpuszczając reklamy na blog. Czy przy takim poście, jak wyżej pojawiły by się reklamy firm specjalizujących się w profesjonalnych napadach na bank, albo robieniu kasy? Może trzeba wpuścić, żeby się przekonać, zamiast samemu wysilać mózgownicę :)
Film widziałem jakiś czas temu, całkiem fajny i emocjonujący, a poza tym uważam, że jesteś materialistką ;)
OdpowiedzUsuńnie znam się na bankach i napadach, więc odpadam na wstępie z brudnej roboty :(
OdpowiedzUsuńJa też jestem materialistką, bo też chcę 150, albo nie, już wolę 450 ;)))
OdpowiedzUsuńA z tym wpuszczaniem reklam to jak to jest właśnie? Też o tym myślałam. Nie żeby akurat w kontekście do siebie, bo co... Bo ani pasji nie mam ani zacięcia do pisania o pasji. To kto by się chciał u lenia reklamować? Kanapy wypoczynkowe?? ;)
Oj, no zero konstruktywizmu :D Nie musimy napadać, możemy zrobić inneg, równie zabawnego.
OdpowiedzUsuńA żeby nie było że materialistka - usiłuję wypracować w sobie zdolność jasnowidzenia, żeby przewidzieć numerki :D Ciekawe dlaczego wróżbiarze różnej maści tak uparcie twierdzą, że nie da się wyczarować kasy. Niektórym idzie świetnie ;)
Ja się nadaję do napadów na bank. Tyle tylko, że mogę zapomnieć kiedy, gdzie i jaki to w ogóle był bank. Jestem jednak chętna - szczególnie, że dwa weekendy wolne przede mną i chętnie je wykorzystam na zarabianie dodatkowe i nieopodatkowane, a na dodatek uzyskane w sympatycznym towarzystwie.
OdpowiedzUsuńReg, kanapy też potrzebują reklamy :D No i nareszcie jakiś sensowny wspólnik.
OdpowiedzUsuńPewnie, że jak się kupą zabierzemy to i do podziału potrzeba więcej :D Przecież nikt nie będzie tyrał za darmo :))
Haahaha, Pieprzu to jak z tymi parkingami piętrowymi. Już dawno wymyślono, że kobiety nie pamiętają głupot w rodzaju cyferki. Trzeba malować zajączki, kwiatki, motylki...
OdpowiedzUsuńOznakujemy sobie te banki :D
ależ ten Cassel ma twarz!
OdpowiedzUsuńz powodu braku warunków fizycznych, muszę zarzucić plan robienia w banditierce, chyba, że wykorystam moją motocyklową kominiarkę, a wzrok będę zwyczajnie odwracał ;)
Zły wzrok można ćwiczyć. Codziennie przy goleniu np. Ja się nie golę, to nie ćwiczę, ale kobiety mają inne okazje, żeby trenować wzrok bazyliszka ;)
OdpowiedzUsuńZnam sie doskonale na wydawaniu pieniedzy. Na zarabianiu nic a nic. Niestety...;))))
OdpowiedzUsuńJa sie przysiade do Nivejki i jak juz bedzie ta kasa, to my z nia zrobimy porzadek w mig:))
OdpowiedzUsuń150 to podobnież średnia stawka za godzinkę
OdpowiedzUsuńnie wiem, tak słyszałem :)
Tysięcy Erku? :D A który to kolega Ci opowiadał takie rewelacja? Na pewno nie M. nie uwierzę :D
OdpowiedzUsuńNivejka, Stardust . nic tylko bogaty mąż :D
OdpowiedzUsuńPrzydałaby się jeszcze "Nauka puszczania w skarpetkach w weekend" autorstwa wolnejduszki do męża w zestawie:)
OdpowiedzUsuńDokładnie :D I mnie ta myśl zaświtała w głowie, hahaha, ale bez wprawy, to może zająć mnóstwo czasu i pochłonąć kupę energii. Duszka powinna napisać podręcznik :))
OdpowiedzUsuńno to tysiąc godzin to masz 41 dni, dokładnie 41 koma 66
OdpowiedzUsuńdo wakacji sie wyrobisz
No kochany, zakładaj plastik na zęby i suspensoria. Dawno nie biegałeś po boisku, zobaczysz, jak lenistwo się mści na kondycji :D
OdpowiedzUsuńI przestań tam kazać i wieszczyć na swoim blogu, włącz te komentarze ;)
Wymieńmy bzdety na zety!
OdpowiedzUsuńja chyba też nie nadaję na te napady... :(
OdpowiedzUsuńbogatego też mi się nie chce szukać...
ale pocieszam się myślą że w 2012 będzie koniec świata więc przez te dwa roki jakoś jeszcze wytrzymam... :)))))
Wstałem dzisiaj bardzo wcześnie, ale śniadanie jakie mi podano sprawiło że za oknem było białe lato..:):):):)pan Cassel ma klasę i pisze to ja-hetero-bo gosciu jest w porzo..:):):)nie wiem jak zarobić 150.000...jakbym wiedział-juz bym je miał i gadka jest zbędna:):)
OdpowiedzUsuńJak już coś wymyślicie w sprawie tego napadu na bank, dajcie znać....właśnie zepsuła mi się pralka :(
OdpowiedzUsuńmoże sprzedaj coś?no i jak masz drukarkę to sobie wydrukuj kasę i problem z głowy;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że pojawiały by sie reklamy masek z pończoch, broni palnej całkiem legalnej, narzędzi chirurgicznych i detektywów ;) do wynajęcia!
OdpowiedzUsuńJa proponuje napad komputerowy, albo romans z super bogatym bankierem, niech ci kupi wszystko co chcesz i nie bedziesz musiała kraść sama :) a potem tym jachtem na Bahamy odpłyniesz w świetle zachodzącego słońca! :)
myślę, że pojawiały by sie reklamy masek z pończoch, broni palnej całkiem legalnej, narzędzi chirurgicznych i detektywów ;) do wynajęcia!
OdpowiedzUsuńJa proponuje napad komputerowy, albo romans z super bogatym bankierem, niech ci kupi wszystko co chcesz i nie bedziesz musiała kraść sama :) a potem tym jachtem na Bahamy odpłyniesz w świetle zachodzącego słońca! :)
150 tys zeta...niby można coś popchnąć i szybko przepuscić...wiem coś o tym
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńJa tam bym się bała napadu... gram czasem w totka, ale marne szanse są...
A na tych reklamach to sie zaczyna zarabiać podobno po 3 latach jeśli w ogóle... :)
Powodzenia :)
Wygląda na to, że najfajniej być europosłem albo ziewać w sejmie ;)
OdpowiedzUsuńmarthamartha
OdpowiedzUsuńeee...napad odpada...jak kraść to miliony...przynajmnie wiadomo co z tym zrobić,a i za takie pieniedze siedziec można..calkiem wygodnie...;))i na reszte zycia zostanie...ogólnie jest do dupy...nawet mi sie nie chce myslec jak moglabym je wydać...;((
Nienawidzę marketingu, ale go uprawiam ;). Zarobić można spróbować... ale nie spróbuję. Spróbuj, może się uzbiera za jakieś parę lat ;)
OdpowiedzUsuńLiczyłam raczej na jakieś inspirujące reklamy w kwestii zdobycia ;)
OdpowiedzUsuńZarabiać na reklamie zarabiam , tyle że nie na blogu :):):) Jestem za , bo dlaczego miałabym być przeciw zarabianiu ? Pieniądze nie dają szczęścia , ale też go nie odbierają :):):) Agencję dedektywistyczną najlepiej , bo na blogach wiecznie ktoś kogoś szuka :):):) Będzie spore zainteresowanie :):):):)Napad na bank ??? Eeeeeeee kryzys mamy , szkoda wolności za tak małą kasiorę :):):):)
OdpowiedzUsuńA to się pewnie Ewa ucieszysz , bo Natalia i kilka naszych znajomych chcą na blogspocie właśnie prowadzić bloga o tych własnie tajemniczych zjawiskach :):):):)
OdpowiedzUsuń