środa, 24 lutego 2010

Słowo kształtuje rzeczywistość

To taka zabawna teoria językoznawców, która faktycznie, jak się trochę uprzeć, da się zastosować w praktyce. Praktykę kampanii buraczanych mamy już za sobą, ale terminologia wojskowa towarzyszy nam od... zawsze. W sumie chyba jest to całkiem usprawiedliwione towarzyszenie, bo walka o przetrwanie trwa od kołyski aż po grób (taki film był, też niezły :D).

W ujęciu dosłownym trwająca od wieków "wojna płci" to wcale nie przelewki. Jeśli współcześni panowie narzekają na wąsate feministki albo na samiczki, które otoczyły ich rozbudowaną siatką szpiegowską i całym arsenałem środków kontroli, to niech sobie uświadomią, że mają w sumie lekko.
W renesansowej Italii, gdzie życie towarzyskie kwitło na potęgę, troskliwa żona podawała rano mężusiowi śniadanko... zaprawione trucizną. Jeżeli mąż wracał do domu o czasie, dostawał kolacyjkę z odtrutką. Jeśli mu wypadła delegacja, to miał przechlapane. To się dopiero nazywa wojna.

Jak każda teoria i ta wykazuje pewne braki. Zaklinanie rzeczywistości nie zawsze pomaga. Gdyby tak było każdy z nas wygrywałby co chwila miliony w totka, a przecudne kobiety i książęta z bajki kłębiliby się u naszych drzwi. Z zaklinaniem nie ma żartów i trzeba uważać ;)

P.S. "Appaloosę" obejrzałam i wcale się nie zawiodłam. Całkiem niezły, obsada świetna oczywiście, ciekawie "załatwiony" wątek męskiej przyjaźni i tej kobiety pośrodku. Niebanalnie :) Więcej nie opowiem, bo by było jak z tym numerem z "Poszukiwaczy zaginionej arki" co to Arab wymachiwał szablą przed Indim...

30 komentarzy:

  1. crimen0excepta24 lutego 2010 12:33

    gdzieś już słyszałem coś podobnego, bodajrze Lenin powiedział kiedyś "byt kształtuje świadomość"

    OdpowiedzUsuń
  2. crimen0excepta24 lutego 2010 12:38

    PRZEPRASZA POMYŁKA!!! to powiedział Karol Marks nie wujaszek Lenin.

    OdpowiedzUsuń
  3. W wojnie płci najpiękniejsze jest to że trwa...
    Jak przestanie, to będzie nudno;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam :)
    niezłe to z tą trucizną... pomysłowe... ja bym nie wpadła na to... :) chyba też szkoda by mi było tego Mężczyzny... :) jeszcze za miękka jestem :P ale ciekawe... ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  5. w jednej z książek Lema ("Powrót z gwiazd" bodajże) wojny płci nie było, bo mężczyzn prawdziwych również nie było. no i warto przypomnieć "Seksmisję" :) ci źli, niedobrzy mężczyźni zepsuli taką cudowną utopię;)
    Hmm, skuszę się na Appaloosę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. crimen0excepta24 lutego 2010 13:55

    "Powrót z gwiazd" to jedna z najlepszych książek Lema (przeczytałem ją 3 razy w ciągu 2 tygodni tak mi się spodobała) no i byli tam prawdziwi mężczyźni :) choćby ten jeden główny bohater, to raczej te kobietki były jakieś niemrawe i niezdecydowane, ale natury się nie da oszukać, ciągnie swój do swego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiście przepadam za pilotem Pirxem i jego przemyśleniami :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja mam fasolowo-feministyczne wąsy odczepne (no, żeby się te pcie paskudne wreszcie poodczepiały:)) Pcie wyjątkowo niepodatne na odczepianie przerabiam na mascarpone;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja to uwielbiam Iona Tichego - ten to miał przygody, chociaż z kobietami to akurat nie za bardzo:)
    Osobiście uważam, że to nie płeć decyduje z kim walczymy, i jak to robimy- ale charakter, charakter:)
    A ja sobie Surogatów obejrzałam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. No jeśli żonki zwyczajowo - czyli na codzień serwowały mężusiom herbatkę z trucizną, to muszę przyznać rację, że żyjemy we wspaniałych czasach za co kobietom pragnę w tym momencie podziękować. No i panom, że dzięki tym leczniczym herbatkom zmienili się i nie jest im już tak obficie serwowana.

    OdpowiedzUsuń
  12. jeśli chodzi o wojnę płci,
    to jestem zaciekłym miłośnikiem pokoju

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tam jestem pokojowo nastawiony do każdego stworzonka, każdej bźdźiułki, ale feministki bez wahania i mrugnięcia óczmi wysłałbym na Madagaskar celem odseparowania i w efekcie - utylizacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. :D na ramię wąs i na Madagaskar.
    Też widziałam Surogatów, całkiem niezły film :)
    Ion Tichy tak!
    Fasolka, te wąsy to z okularami od razu?
    Też wilbię pokój, a najbardziej święty spokój.
    Wyjątkowo pokój wielbią kandydatki do tytułów miss czegokolwkiek.

    OdpowiedzUsuń
  15. I zawsze chcą tracić urodę pracując u podstaw dla dobra sierot.

    OdpowiedzUsuń
  16. od trucia to była Lukrecja Borgia...:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzizas, ja Wspanialemu ciagle obiecuje, ze go otruje;)) a on sie skubaniec nie boi;/

    OdpowiedzUsuń
  18. jaka wojna, o czym Ty znowu bredzisz
    przecież jest rasa panów i jak do tej pory nikt im nie zagraża

    OdpowiedzUsuń
  19. Stardust, widać wie, że masz dobre serduszko. No i niewinny! :)

    Er, masz na myśli naszą drużynę narodową w piłce nożnej?

    OdpowiedzUsuń
  20. Ion Tichy jest moją ulubioną postacią książkową, bez dwóch zdań:) "Dzienniki gwiazdowe" czytałam min. w autobusie, rżąc co chwilę na głos. Jakoś tak luźniej się wokół mnie robiło;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Iiii tam, skąd okulary? Po prostu tradycyjne, charakterystyczne dla fasolków, samiczków i innych pnączów wąsy czepne wyewoluowały w kierunku feminizmu:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mi, mi wyewoluowały ma sie rozumieć.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  23. To powyższe z trutką i odtrutką to po prostu sadyzm morderczy zwykłej modliszki.....a jak by chłopina musiał postać w korku?????:):)W żadne tam wojny nie wierzę...raczej uważam że jesteśmy sobie niezbędni jak kazda następujaca po sobie literka alfabetu:):)
    a kobieta która nazywa się feministką to zwykła idiotka bez względu na to czy ma wąsy czy własnie ogoliła:)

    OdpowiedzUsuń
  24. eden i niezwyciężony to moje ulubione książki Lema.nie wielu polaków jego formatu zostało.wojna była, jest i będzie.hasłem marine's jest:zawsze wierni, mam tak samo, dziś będzie starcie z żoną i to ja będę na górze;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeśliby i u nas przyjął się wzwyczaj podstawiania podejrzanemu facetowi trucizny, to mojemu nie pomogłoby nawet dziesięć kocich żyć. No szkoda, bo bym poszalała ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. No to ja zaskoczę , bo nie wiem co to wojna płci różnych , ale jestem wciąż atakowana przez płeć własną :):):):) wojna damsko - damska nie jest mitem niestety :):):)Jak nic kiedyś pójde na kawę i dostanę szprycę z arszeniku , ale za to podaną z uśmiechem na usatch :):):):):)
    Filmu nie widziałam , ale zobaczę na pewno :):):)

    OdpowiedzUsuń
  27. Może zamieniaj dyskretnie filiżanki? :D

    OdpowiedzUsuń