czwartek, 11 lutego 2010

Kołysz mnie śpiewem, ach kołysz

Na pewno zauważyliście, bo inaczej się nie da, że każdy ma własny sposób mówienia-śpiewania. Ja bym nie zauważyła, że mam dość silną intonację, bo jestem do niej przyzwyczajona, gdyby mnie własny syn czasem nie przedrzeźniał, jak sobie zaintonuję w chwili emocji ;)
Niektóre intonacje są silniejsze, tacy górale (a gaździna jak zaśpiewa to uch!)albo Ślązacy w tydzień przekabacą na swoje tony każdego przybysza z obcych stron. Paryżanin na problemy ze zrozumieniem Marsylczyka (mało kto rozumie Marsylczyka) a ich i tak biją na głowę mieszkańcy prowincji Quebec. Mieszkaniec Pekinu nijak nie skuma tego z Hong Kongu i vice versa, chyba, że to sobie napiszą ;)
I nie chodzi wcale o to, że wyrazy inne, ale o ton, melodię...
Za to mistrzostwo świata w tej dyscyplinie, które mnie zawsze fascynowało to "boże śpiewanie". Nie bywam w kościele poza pogrzebami i ślubami, jak mnie poproszą i nie, żebym od razu od wejścia skwierczała, ale jestem czujna, a ponieważ bywam rzadko, zawsze słucham uważnie. Muszę się skupić, żeby nie zasnąć przy monotonnej mowie-śpiewie, jękliwej, miaukliwej i zawsze czemuś pogrzebowej, nawet jeśli jest to akurat radośniejsza okazja.
Na moje oko to rytuał magiczny, coś jak Kaszpirowski, który hipnotyzował z ekranu telewizora... adin, dwa... zamykasz oczy... tri, czetyry... czytanie z księgi... piat' wszyscy śpią...
Podobno nauka przez sen jest najlepiej przyswajalna ;)

25 komentarzy:

  1. Ja się może nie znam, ale zawsze mnie zastanawiało czy oni tych księży uczą śpiewać w ten "specyficzny" sposób.
    I ciekawe jak nazywają te lekcje: śpiewu czy intonacji... cholera wie...
    :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała ja ... uczą. Mój kolega z licealnej ławki miała zawsze tróje na szynach ze śpiewania w seminarium;)))

    A tak w ogóle to chyba nie każdy ma ten głos zupełnie inny... zauważcie jak śpiewa niejaka Paula i jak jej sposób śpiewania drażni niejaką Dyce Górniak;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako licealistka miałam myśli opętańcze, zastanawiałam się mianowicie, czy księża noszą spodnie pod to kiecką. Na wyjaśnienie musiałam czekać aż do studiów, kiedy to w sukurs przyszła mi Matka Natura i używając wiatru podwiała księdzu sukienkę :)
    Ale, że uczą się tego pojękiwanie, to nie wiedziałam do dziś, Nivejko :D
    No, warto pytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli jednak :)))
    Wiedziałam... :))))

    PeeS. Pamiętam że zawsze zachwycona byłam tym gościem z akademii policyjnej co to takie cuda mógł z głosem zrobić.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. intonacja może okaleczyć treść:
    znam przypadek osoby, która długie lata wyśpiewywała frazę "w gniazdku wrona", nim ktoś jej życzliwie podpowiedział, że w oryginale jest "z gwiazd korona"

    OdpowiedzUsuń
  6. Magenta - polecam książki Hołowni - w jednej tłumaczy skąd u księży taki specyficzny sposób mówienia, i skąd się bierze ten śpiew uroczy.
    Nie skwierczysz? Ja to w momencie wydzielam swąd spalenizny. Jak byłam całkiem małym pieprzem to uwielbiałam śpiewać ze wszystkimi stareńkimi babinkami w kościele, nawet zatańczyć potrafiłam:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam tonację nasiąkniętą sarkazmem i nikt mnie nie kuma ;)))))
    Jak się wyspać to do kościoła ;)))Ja czasami też bywam i zawsze przysypiam , ale śnię na jawie o gościu z sąsiedniej ławki . Widać mam coś z dziewicy , bo działa na mnie modlitwa i listy od świętych ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. ja... też chowałam książki.. ha ha ha :)
    ja to fałszuję po swojemy, za to nie narzekam, gorzej z innymi ha ha ha.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to spiewam tylko po pijanemu i w duzym tlumie:) A ze te dwie okolicznosci wykluczaja sie wzajemnie to nie spiewam:)) No taki mam glosik, ze gwozdzie rdzewieja.
    A co do tego zawodzenia ksiezy, to moj ojciec mowil, ze to brzmi jak by sobie ksiadz jajka w zamek od rozporka wciagnal i uzasadnial, ze to pewnie nie jest latwo operowac takim zamkiem pod sukienka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja to bym wolała o swoim głosie nie wspominać , bo mam jakiś taki niemrawy i w ogóle to absolutnie nie śpiewam , bo fałszuję straszliwie :):):) Do kościołów lubię chadzać , ale tych starych bardzo i najlepiej jak nikogo nie ma . Swoją drogą też mnie zastanawiało czy oni mają spodnie pod sutannami ... :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  11. Juz dawno temu postanowiłem że zrobie coś dla muzyki i....nie będe śpiewał.:):)Przynajmniej w szerokim gronie-które zaczyna się juz od dwóch osób. Nie ukrywam że podśpiewuje piekielnie nieoryginalnie przy goleniu, a na cały głos wyję w samochodzie. Na usprawiedliwienie mam tylko to że sam się zagłuszam muzyką.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Iii taam... Się nie znasz, Madżęta. To są te, no jak im tam, pienia anielskie;) Się lepiej przyzwyczajaj zawczasu, bo potem możesz nie zdzierżyć ze szczęścia;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aha. A pod sukienką to ksiądz ma jajtuzy. Tak przynajmniej twierdzi Czterolata:)

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurczę, muszę się zaczaić, bo teraz tkwiła w niesłusznym przekonaniu, że jednak noszą portki, a to jajtuzy są :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Podobno :)

    Jestem w połowie góralką i jak zawyję sopranem, to nawet w kościele bywa wesoło

    ale dominikanie to inna bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ja tych anielskich głosów nie słyszę,,,siadam w ławce i śpię...a że czasem niewygodnie więc zostaję w łóżku...

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak by Wam nasz proboszcz zaśpiewał, pewnikiem nie zmrużylibyście oka;))) Od razu widac kto zaś nowy w kościele, trzęsię się i trzęsie, nie wiedzieć po czemu:))))
    Ja jak Tami ryczę w samochodzie. Swoją drogą czasem zerkam na przechodniów czy oby mam auto dźwiękoszczelne. Z upodobaniem zawsze zawodziłam swoim pociechom. O dziwo, nie ogłuchły. A ślubnemu bym za wytrwałość bez zająknięcia order dała.
    A kiedys powiedział mi ktoś, że nie zapomni nigdy mojego sposobu mówienia. Do dziś nie wiem co miał na myśli:)) A na studiach zawsze słyszałam "a pani przeziebiona?" hahaha taki ot, męski zaśpiew ;)
    Ps Alem sie rozpisała. Ach, i kochana Madżento ja tam czytam instrukcje, czytam, ale widac bez zrozumienia:) Zdjęcia nie będzie. Najpierw każe mi czekać a potem komunikuje "bład na stronie". Biednemu (czyt. pierdole) wiatr zawsze w oczy! :))) O w mordę!! Udało się!!! Juhu. Znaczy za wielkie byc musiało;)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Polecam ci do zajrzenia:
    http://zamaskowanyanglista.blogspot.com/
    rozbawił mnie dziś rano:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaglądam :) Na razie przeczytałam coś w Onecie i się wściekłam :D dlatego brutalnie przerwałam temat ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. hahaha, Pieprzu super! I Ohydne kłamstwa Vlada.

    OdpowiedzUsuń
  21. własnie na nie trafiłam:)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  22. ja obczaiłam dokładnie wszystko w wieku jakichś dwóch, trzech lat, kiedy pobiegłam za ołtarz i normalnie se zajrzałam. a że ksiądz coś tam odprawiał w tym czasie, to mi w ogóle nie przeszkadzało :) to był mój koniec. chyba nawet poskwierkuję lekko, ale mama i tak codziennie się modli, żebym na oczy przejrzała i spełniła jej marzenia, czyli poszła do klasztoru ]:>

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja jak chodzę z miłośnikami na majówki, to wręcz się zatracam w archetypicznym zaśpiewie razem z babiankami; i czuję się jakby czas pogalopował setki lat do tyłu. Nawet kiwam się przy śpiewanej litanii loretańskiej.
    P.S. Z młodymi miłośnikami naszej ziemi, ma się rozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  24. ja pamiętam, że kiedy pacholęciem byłam zastanawiałam się, dlaczego babki w kościele mówią/śpiewają "MÓLDMY się", przestawiając literki - i do dziś nie wiem :/ że niby to łatwiejsze w wymowie?

    OdpowiedzUsuń