sobota, 12 grudnia 2009

Dlaczego powinniśmy rozwijać nasze pasje

Pewien 80-letni chórzysta z hrabstwa Kent, przebywający chwilowo w szpitalu, zatrzasnął się w toalecie. Nieszczęśnik daremnie wzywał pomocy używając dzwonka. Nikt nie przyszedł. Uczynił więc to, co potrafił czynić najlepiej: zaczął śpiewać "Alleluja" z oratorium "Mesjasz" Haendla.
I stała się jasność. Pielęgniarze nadbiegli na pomoc.
A Ty? Jaką pasję pielęgnujesz w sobie? :)

7 komentarzy:

  1. Ja? Ja lubię łazić. Przed siebie. Spać po dworcach. Albo wylegiwać się gdzieś w słońcu. I żreć to co tam przy drodze sobie rośnie. Albo komuś na polu, ale o tym sza;) I wracać do domu też lubię:) Najcześciej pociągiem albo innym pks-em. Lubię oczekiwanie na to, co jest za rogiem. Niecierpliwość. Tęsknotę. Radość. Swoją wolność i poczucie zakotwiczenia w świecie.
    I też żem się kiedyś zatrzasnęła w kiblu. Na szczęście dało się wyleźć górą:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak już byłaś na górze, czyli na tych drzwiach, to schodziłaś głową w dół czy nogami? :))
    Ja nie przeżyłam epizodu zatrzaśnięcia w kibelku, wszystko przede mną, więc zbieram doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To miał szczęście. Mój kolega zatrzasnął się na imprezie Sylwestrowej - muzyczka dudniła i on dudnił po drzwiach, nikt nie usłyszał. Dzwonił biedaczek do nas wszystkich z komórki ale dzwonki mieszały się z cygańską orkiestrą. Dopiero kiedy ludzie zaczęli wyciągać komórki, żeby życzenia wysyłać przeczytali te wszystkie sms-y, które wysyłał i uratowali biedaka. Na marginesie - gdybym to ja zatrzasnęła się w w/w miejscu to wyszłabym z drzwiami, co zdarzyło mi się już 2 razy w życiu bo mam galopującą klaustrofobię i jeśli gdzieś zamykam drzwi to wcześniej otwieram okno. Ale ciężko to nazwać pasją :))))))
    A ja najbardziej na świecie lubię dobrą książkę poczytać, za to oddam wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nogami w dół i do przodu:)A w ogóle to nic śmiesznego, jak ci po zamknięciu się w tym przybytku zamykadełko w łapce zostaje;)

    OdpowiedzUsuń
  5. a nie mógł zaśpiewać coś z Rubika?...dobrze jak ktoś ma pasję...moją jest chyba szeroko pojęta sztuka...

    OdpowiedzUsuń
  6. he he, u mnie kumpel Kazio wyszedł do klopa i za 5 minut wrócił drzwiami wejściowymi. Śledztwo wykazało, że nie potrafił namierzyć drogi powrotnej (mieszkam w stuletnim, drewnianym domu), więc odbił nieużywane boczne drzwiczki na pole.
    Chyba nie trzeba mówić, co się działo, jak uśmiechnięty z taką pewną nieśmiałością Kazek stanął w drzwiach i powiedział: "No to już zrobiłem siku!".

    OdpowiedzUsuń
  7. I chyba nie trzeba dodawać, że wszyscy (z Kazkiem na czele) byli już narąbani jak szpaki :-)

    OdpowiedzUsuń