jest jak wino. Im starsza tym lepsza.
Luuudzie! To jest ten sam rodzaj galanterii, co być pocałowaną (oślinioną) w dłoń przez podpitego bonza w garniturze w prążek i w sandałach!!! I chyba z tych samych czasów pochodzi. Nie sprawia mi przyjemności taki komplement, natychmiast zmieniam się w ocet. Jak będę miała osiemdziesiątkę, ostrzegam, zamienię się w jadowitą galaretkę. Jak to stare wino!
Ja tam wypijam tak mniej więcej jedną do dwóch flaszek wina rocznie i zdecydowanie preferuję młode wina, Najlepiej delikatniusie, włoskie, białe.
Stare wino jest ciężkie i rujnuje żołądek :)
mniam... ja tam pijam winka... a nawet nie sprawdzam rocznika, może jak będę miała na to czas w przyszłości?
OdpowiedzUsuńsą mężczyźni, którzy mają to na co zasłużyli. inni pozostali kawalerami - to się mnie podoba :)
babcine wina domowej roboty są najlepsze:)) nawet gdy konsystencją przypominają galaretkę. ale zawsze to galaretka ze spirytusem;)
OdpowiedzUsuńNie napiję się starego wina choćby nie wiem ile było warte . Młode wino daje kopa ...I to lubię ;)))) Z drugiej strony piłam kiedyś wino gruzińskie , które długo leżakowało . Było różowe i smakowało owocami , bardzo orzeźwiające i lekkie ... Hmmm może kraj pochodzenia ma znaczenie ? ;)))))))
OdpowiedzUsuńNo cóż...:)Kobieta jest albo mądra albo głupia, a to kompletnie od metryki nie zależy:):)
OdpowiedzUsuńA jesli jest mądra, to zawsze młoda:)
Słowo "stara" w moim słowniku nie funkcjonuje:)
zapytana kiedyś jak wolałabym być nazwana ,dojrzałą kobietą' czy ,starą dupą' wybrałam opcję nr dwa... zawsze to jakaś ,dupa' ;-) plus z tą dojrzałością, obawiam się, ze nigdy jej nie ,,osiągnę" ;-)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że im starsza jestem tym lepsza. Może do czasu, potem będzie tylko gorzej - zwietrzeję i będę ciut kwaśna :))
OdpowiedzUsuńlubię wytrawne, w kolorze rubinu..dla mnie bardzo twarzowy, więc jeśli ktoś mnie porówna pomijając czas leżakowania - wybaczę;)))
OdpowiedzUsuń