"Dobry Boże, w tym roku zabrałeś mojego ulubionego aktora Patricka Swayze, moją ulubioną aktorkę Farrah Fawcet i mojego ulubionego wokalistę Michaela Jacksona. Chciałem Ci tylko dać znać, że moim ulubionym prezydentem jest Barack Obama. Amen".
Taki wpis ukazał się w necie w USA. Gratuluję angielskiego poczucia humoru :) Oczywiście facet ściągnął na siebie tyleż gromów z jasnego nieba co ryków wesołości.
W Baracka celuj, w Baracka!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńMatko...
Trzeba przyznać jedno, niebanalna modlitwa! :)
trzeba mieć poczucie humoru :D
OdpowiedzUsuńCzarny humor, ale trzeba przyznać, że oryginalny :D
OdpowiedzUsuńDowcip dobry, jednak ja osobiście nic do Pana B.O. nie mam... nie przeszkadza mi on. Nawet mu trochę zazdroszczę... tego Nobla za nic... też bym chciała... tak na zachętę :)
OdpowiedzUsuńA Wy?
Skłania do myślenia kto jest moim ulubionym...kimkolwiek;)
OdpowiedzUsuńWierze, ze ta "modlitwa" sie nie spelni. Barack jest moim wymarzonym prezydentem i jak narazie doskonale mi sie sprawdza. A Nobla nie dal sobie ani sam, ani nie dala mu rodzina, wiec bez wzgledu na to, jak komus nie pasuje, przyczepic sie mozna nie do Baracka, a do komisji.
OdpowiedzUsuńNiezły, a niech mnie :D
OdpowiedzUsuń.marthamartha
OdpowiedzUsuń..A pewnie,każda modlitwa jest dobra jeśli spełnia się...;))))
Amen.
OdpowiedzUsuńCóż....
OdpowiedzUsuńCóż, to się dopiero nazywa czarny humor... paradoksalnie się uśmiechnęłam, a chyba... nie wypada ;)
OdpowiedzUsuńNawet mnie to ześmieszyło, chociaż mama też gdzieś poszła...
OdpowiedzUsuńZaczynam się zastanawiać , czy nie warto uwierzyć ;)))) ,,Lubianych" u mnie pod dostakiem ;))))
OdpowiedzUsuńTo mi przypomina modlitwę Pawlaka odnośnie pola Kargulowego :):):):)
OdpowiedzUsuń