poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Spacerek był

Widziałam ślady po bobrach, czyli poobgryzane drzewa, kwiatki fioletowe, żółte oraz białe i dzięcioła. Ale usiadł tak wysoko na drzewie, że zoom optyczny mojej super-komóry nie dał rady :)



A pomyśleć, że przy zmianie telefonu odmówiłam wodotrysku i jacuzzi w moim aparacie sądząc, że funkcje klasyczne mi wystarczą.
Miłego dnia, u mnie wbrew pozorom jeszcze nie "lany" poniedziałek.

15 komentarzy:

  1. A ja dziś zakotwiczyłam się w domu z powodu dzikich hord biegających po mieście. Przeszłam się na spacer do ogrodu, też ładnie:) Pozdrawiam grzecznie, bez butelki perfum za plecami.

    OdpowiedzUsuń
  2. :D te perfumy chyba gorsze od wiaderka wody. Przez tydzień potem człowiek jedzie różami, choć na codzień woli coś całkiem innego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie zwyczaj nieznany, wiec jestem bezpieczna. Chcialam Potomka "spryskac" ale nie dal sie wystawic na taras, a w domu nie bede sobie robic balaganu:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi pszyszło sprzątać klatkę schodową, dziękując w duchu opatrzności, że mieszkamy na 1 piętrze a nie gdzieś wyżej:) A to za sprawą Młodego, który od rana z całą wrzeszczącą watahą szalał z wodą:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja przyznaję się bez bicia
    to były dwa dni WIELKIEGO lenistwa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nigdy w życiu nie przyjąłem tyle wody w dyngusa! może dlatego, ze nigdy dotąd nie podróżowałem motocyklem w deszczu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie to fioletowe i żółte to jeszcze spod białego nie wylazło:)
    A natrysk w telefonie to całkiem fajna rzecz;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja widziałam ślady po królikach. Duuużo sladów, takie małe kuleczki...i konie i kaczki, ale nie tak statycznie tylko w locie..., ale same leciały; bez konia ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wylazłam dziś na chwilkę i czmychnęłam czym prędzej do domu... taki ziąb. Mroźnym wiatrem od morza dmie...

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie lało i lało, czyli tak jak najbardziej lubię... :)
    mokro zewsząd, lać już nie trzeba! :)
    chyba że do kieliszka lub do lampki, chcesz?

    OdpowiedzUsuń
  11. Mażęciu, dopóki nie powiększyłam zdjęcia, WIDZIAŁAM dzięcioła na tym drugim krzaczku od lewej.
    Całuję cię serdecznie - Marzena

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięcioł odfrunął bezczelnie, a za całusy dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I to się nazywa świętowanie :):):):):)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie lany poniedziałek był wyjątkowo mało mokry no może oprócz popołudniowego deszczu :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń