niedziela, 23 maja 2010

Sportowa niedziela

To wcale nie znaczy, że leżałam na kanapie z piwem i gapiłam się na mecz dzierżąc w zwycięskich dłoniach chipsy i pilota. Nie znaczy też, że się wysilałam. Czasami warto odpocząć.
Za to wybrałam się na "żywy" mecz. Ten akurat mecz nie był rozgrywany w ramach Ligi Mistrzów i nie byłam w Madrycie, ale i tak było fajnie. Zwłaszcza, że to był pierwszy mecz piłki nożnej "live", jaki widziałam. Do emocji dochodzi świeże powietrze i słońce (lunęło zaraz po meczu), więc bardzo przyjemnie. No i są rzeczy, których nie widać ani słychać w TV. Np rozmowy zawodników. Bezcenne :)Osobiście uważam, że drużyny powinny się infiltrować nawzajem, wtedy od razu byłoby wiadomo kto ma kaca i długo nie pobiega, a kto jest w formie i trzeba na niego uważać.
Mecz wyglądał jak mecz: było boisko, 2 bramki, sędzia i zawodnicy. No i piłka. Do przerwy 1:1. Aaaaaa "nasi" w czerwonych koszulkach ;)

Na początku meczu zawodnicy są z grubsza pośrodku boiska. Ale chodzi o to, żeby wbić gola, więc biegają od bramki do bramki. Jak już dolecą do jednej bramki, to robią pod nią zamieszanie licząc na to, że piłka przemknie między zawodnikami drużyny przeciwnej i wpadnie do rzeczonej bramki. Liczy się też zdanie, refleks i umiejętności bramkarza, który na przekór kolegom ma za zadanie nie wpuścić tej piłki do bramki. Zamieszanie pod bramką wygląda np. tak:

Fascynująca jest ścieżka dźwiękowa meczu, czyli to, czego w TV nie słychać. Brzmi to mniej więcej tak, jak to co słyszę, kiedy biegam na koronie na tym terenie sportowym, co na nim biegam, a w dole odbywa się akurat trening rugbystów. Zawsze wtedy myślę sobie, że rugbyści muszą być z natury wyjątkowo łagodnymi ludźmi, skoro wysłuchują od trenera całej litanii przekleństw, które trener ma im do przekazania w ramach szkolenia. A nie wyglądają na łagodnych;) Ach, te emocje!
W każdym razie na meczu emocje były. W drugiej połowie "nasi" niestety dostali bęcki od rywali, ale nie takie straszne, bo przegrali tylko jedną bramką walcząc zajadle do ostatniej minuty. Pod sam koniec zdobyli bramkę przy stanie 1:3 i podciągnęli się na 2:3. Po ostatnich dwóch meczach wygranych, nie ma bólu. Taki jest sport. Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Przed tą ostatnią bramką sytuacja była taka:

Niestety, ponieważ zrobiłam to zdjęcie moją szybkostrzelną komórką, to już nie zrobiłam zdjęcia bramce właściwej ;) Czy to nie jest klasyczny spalony? W każdym razie potem ten pan w czerwonym podał do drugiego pana w czerwonym, a tamten strzelił bramkę. Potem lunęło z nieba, ale zdążyłam się ewakuować.

Przypominam Wam tylko, że gdyby Natura chciała, żeby człowiek wyglądał jak HAL z Odysei kosmicznej 2001, albo inny mózgonóg, to nie obdarzyłaby nas tak wspaniałą maszyną, jaką jest nasz organizm. A zbudowani jesteśmy tak, żeby biegać, ruszać się, pływać, skakać, fruwać, ale nie siedzieć. Siedzenie fatalnie obciąża kręgosłup. I o tym pamiętajmy nie tylko w niedzielę.
To pisałam ja, Wasz trener Marząbek.

P.S. Byłam zawiedziona brakiem szatni dla zawodników. Szatnia to wszak najciekawsze miejsce i to już od czasów szkolnych. Podobno najfajniejsza jest szatnia hokeistów, ale nie mogę potwierdzić, nie widziałam. O szatni jeszcze będzie ;)

22 komentarze:

  1. A ilu wrogim kibolom zabralas szaliki, ilu w ryja dostalo? To jest wazne a nie jakies wyniki! Ps. SENDZIA KAALOOŻ!!

    OdpowiedzUsuń
  2. dostarczającym powonieniu porównywalnych z zapachem szatni dla sportowców miejscem jest pokój informatyków. w jakiejkolwiek instytucji czy firmie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kombinowałam raczej w kierunku nacieszenia zmysłu wzroku, a nie porażenia zmysłu powonienia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. .. to Ty się na tym znasz, Magento? No, że spalony? Oglądanie meczu piłki nożnej mnie nudzi, ja przepraszam fanów, ale nie daję rady. Co innego lekka atletyka, albo gimnastyka, nawet siatkówka..
    pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie tak popatrzeć jak inni się pocą, można krytykować i takie tam. A jakiegoś hamburgera zjadłas? Bo mus jest na meczu konsumować!
    Ja pograłam z mężem i psami we frisbee, to się chyba liczy jako poważny trening kondycyjny na wiosnę, co?

    OdpowiedzUsuń
  6. Liczy się jak najbardziej! Jeszcze bardziej liczy się radość psia i ludzka generowana przy tej okazji :)
    Kate, tłumaczyli mi tak długo, co to jest spalony, że nareszcie kiedyś tam skumałam.
    Chyba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przedni z Ciebie komentator. Wiadomo komu kibicować, komu haka podkładać ;). Obiektywnie i rzetelnie. Starałaś się kiedyś o stanowisko komentatora sportowego?
    Na boisku jest najważniejsze: uciec przed deszczem i gradem pięści kibiców drużyny przeciwnej. O...le ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie, przynajmniej wiedziałaś komu kibicujesz? Hehehe

    buziole

    OdpowiedzUsuń
  9. no żebym zdjęć nie zobaczył to bym nie uwierzył
    wiesz gdzie jest teraz moja szczęka
    no nie no
    no nie

    OdpowiedzUsuń
  10. Łubu dubu, łubu dubu...:)

    OdpowiedzUsuń
  11. riverman197124 maja 2010 23:36

    Włodek by tego lepiej nie skomentował...:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Byłam na meczu naszej Pogonii z Jagiellonią Białystok i gardło mnie boli ;)))Przegrali nasi , ale każdy kto zna ostatnią historię naszej drużyny wie , że i tak byłam dumna ;))))) I była szatnia !!!! Męska !!!! Nawet dwie !!!!;)))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja kibicuję , ale z daleka :)Nie lubię tłumów , ale mogę sobie na przykład pobiegać wokół boiska :):):)

    OdpowiedzUsuń
  14. Co tam szatnie - prysznice: to jest to! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. OCH.. MECZE NA ŻYWO SĄ SUPER... :) A TO CO MÓWIĄ KIBICE?? TO DOPIERO... WZSYSCY SĄ TRENERAMI ;D WSZYSCY MAJĄ DOŚWIADCZENIE... UBAW PO PACHY :) TO PAMIĘTAM Z DZIECIŃSTWA... :)
    I NIEZŁĄ MUSISZ MIEĆ KOMÓRECZKĘ, SKORO TAKIE ZDJĘCIA CI WYSZŁY :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sport to jest to!!!Tak od pół roku jestem na sportowej emeryturze ale nadal ciągnie mnie na boisko.W poniedziałek spotkałem prezesa swojego klubu, chciał żebym w niedziele przyjechał grać ale raczej nie pojadę.Nie po to przez kilka lat pracowałem na jakąś opinie o sobie żeby teraz to przekreślić.No a teraz nie mam np. kondycji i po 5 minutach stawałbym sobie na język.W szatniach i pod prysznicami nie widziałem nic ciekawego oprócz siniaków, blizn itd.Najlepsze były powroty ze zwycięskich meczów tzw. wesoły autobus i śpiewy np. jeszcze tego lata LUBiEŃ będzie mistrzem świata.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kompletnie nie mam pojęcia kiedy jest spalony, może nie jestem typowym facetem skoro piłka nożna to dla mnie tylko 22 spoconych kolesi biegających za nadmuchanym balonem obciągniętym skóra i cały czas polujący na swoje łydki i inne dolne części organizmu :) w sensie, że przy pomocy obkutych bucików :) Poruszać się warto to nie ulega wątpliwości, tylko po całodziennej tyrce przed monitorem ciężko podnieść zwłoki, ale to może i z wiekiem związane :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. marthamartha pisze...
    Nie jestem wrakiem emocjonalnym w dziedzinie sportu...piłka nożna istnieje dla mnie na poziomie mistrzostw europy ...świata...ale jak się zdarzy przypadkiem asystować w oglądaniu przed tv...to nawet wrzasnę z emocji...;))

    OdpowiedzUsuń
  19. nie było spalonego w takiej sytuacji piłka wyznacza jego linię

    OdpowiedzUsuń