Tak jak obiecałam, wyznam dziś jedną z moich dziewczęcych tajemnic.
Otóż do gotowania mam stosunek ambiwalentny. Codzienne gotowanie (trzeba najpierw wykombinować co) sprawia mi średnią przyjemność i nie poświęcam na zrobienie obiadu więcej niż 20 minut, bo to strata czasu. Jeśli coś nie da się przygotować i ugotować w takim czasie, to nie wchodzi w zakres moich umiejętności.
Za to lubię jeść. Jedzenie uważam za wielką frajdę. Do frajdy potrzebni są znajomi i coś smacznego, no i sporo czasu na ględzenie.
Na gotowanie zapanowała od kilku lat moda i programy o pichceniu są prawie wszędzie. Ale pichcenie pichceniu nierówne.
Odkryłam niedawno w programie Kuchnia TV absolutny cud natury, który w dodatku mówi po polsku i ciekawie (pichcąc), gotuje i przyrządza to, co lubię czyli duuuużo zielonego, przypraw i jarzynek, nie świni całej kuchni gotując jedno jajko, rozróżnia smaki i zapachy... Co Wam będę długo gadać. Zakochałam się po uszy i chcę takiego Grześka Łapanowskiego w kuchni!
Uważam, że niektóre Grześki powinny być dodawane w pakiecie do piekarników lub kuchenki. Byłabym skłonna się szarpnąć.
Hahahahahahahahahaha normalnie wybuchłam smiechem :):):):):) Fakt ja też go lubię oglądać i podoba mi się jego sposób na życie i talent :):):) A do pralki niech dołączają pana Słodowego :):):)
OdpowiedzUsuńdo kuchenki, do pralki, a do sofy? hehehe
OdpowiedzUsuńPana, o którym pomyślałam przy okazji tej listy poboznych (a moze jednak bezboznych) zyczen dołączyłabym do pakietu wycieczkowego mmm Się rozmarzyłam. Ten czar, to spojrzenie i jeszcze mocne męskie ramie na trudnych szlakach...eh :))))))))
I oczywiście dziękuję za tę tajemnicę dziewczęcą ;) Aż słonce zaswieciło...a nie, to nie slonce, leje przeciez...hihihi
O kim, o kim pomyślałaś do sofy? Mów! :)))
OdpowiedzUsuńo, a ja uwielbiam ciachać, kroić, mieszać i ugniatać. a potem zasiąść nad półmiskami i się delektować minami pałaszujących przyjaciół:) do zestawu chciałabym tylko kogoś, kto w kuchni zniesie moje utyskiwania: "jak trzymasz tę patelnię?! odcedź to! nie tak bardzo!! źle kroisz!" chyba niestety jestem takim gordonem ramsayem ;)
OdpowiedzUsuńoh...cudowny Adonis do sofy oczywiscie :)))) To ciało mlode...eh ;)
OdpowiedzUsuńNie przychodzi mi do głowy zaden medialny odpowiednik. Jaka szkoda :( To westchnę sobie do fotki chociaz...:)))))))
rany... ach... luksus co nie miara... ja też tak chcę, ale może niech takowego pana dadzą mi do środków czyszcących do podłogi i dywanu, do mycia piwnicy... ach... co były za luksus... ach...
OdpowiedzUsuńW starej jaskini już się wypowiedziałem....:):):)w sunmie to słuchaj, Makłowicza równiez mógłbym dostac w pakiecie na przykład...:):)do kuchni wyyyyłącznie oczywiście...:):)Miałby nawet czasem wychodne...:):)
OdpowiedzUsuńmarthamartha pisze...
OdpowiedzUsuńNo tak...gotować uwielbiam,nie zrzędzę przy tym...uwielbiam obżerać się,ale głównie w towarzystwie ze smakoszem,samolubnie to jem czekoladę...;PPP,a na deser to mógłby być dodatek męski ,który głaskałby moje nogi,podał lampkę wina lub szklaneczkę whisky...ot tak dzisiaj mi wpadła taka ochota;))Ech pomarzyć można zawsze można...być może taki dodatek się do mnie przyklei;)
A mój mężczyzna to by do pakietu z kanapą i telewizorem pasował jak ulał;)
OdpowiedzUsuńKtoś reflektuje?
Fasolka takich bonusów do kanapy i telewizora to większość dostaje;))
OdpowiedzUsuńa to chyba u chłopców jest przez żołądek do serca ?
OdpowiedzUsuńer
Może trzeba raz jeszcze zdefiniować pojęcia: chłopiec, żołądek, serce :)
OdpowiedzUsuńJa też nie pałam zbytnim zadęciem kulinarnym. A to, że komuś może nie smakować, to już przechodzi mój zmysł dobrego smaku. Wściekam się na rodzinkę. Przydałby się do pakietu ktoś, kto w ogóle umie gotować. Obcym się nie odmawia, a ja nie jestem wybredna :))
OdpowiedzUsuń