czwartek, 5 listopada 2009

... Fałsz

Nielubiany i nieceniony przez mnie autor, którego uważam za koniunkturalistę i gościa, co to do perfekcji opanował sztukę mówienia tego, co inni chcą usłyszeć, zwłaszcza Prawd Prostych a Objawionych, czyli P. Coelho, w powieści pt. "Weronika postanawia umrzeć" postawił taką oto diagnozę:

"Istnieje sporo ludzi, którzy rozprawiają o nieszczęściach innych i udają tylko chęć niesienia im pomocy, a tak naprawdę cieszą się z cudzego cierpienia, bo to ich utwierdza w mniemaniu, że sami są szczęściarzami, i że życie jest dla nich łaskawe."

Internet jest rajem dla sępów.

15 komentarzy:

  1. Pozwolilas wyrazac wlasne zdanie, to sie osmiele. Moze dla kogos kto nie napotyka powaznych dramatow na swej drodze dziwnym sie wydawac moze budowanie swojej radosci z zycia na poczuciu ze inni maja gorzej... Gdy jednak wstajesz kazdego dnia ze swiadomoscia, ze np. twoje dziecko zmaga sie z nieuleczalna chorobą, jedyne co pozwala z tegoz łózka rano wstac jest swiadomosc, ze np.: ale widzi, slyszy, mądre jest, chodzi lub cokolwiek innego. Więc jednak na opak mozna to tez zinterpretowac: On nie chodzi, nie widzi czy cokolwiek innego. Znaczy gorzej ma jeszcze niz my. A swoja droga, moze rozdzieranie szat komus jednak pomaga, pod warunkiem ze traktuje to jako przerzucenie swoich klopotow a nie ich wyolbrzymianie...??

    OdpowiedzUsuń
  2. Reg, wiem, że nazwanie problemu, zidentyfikowanie go pomaga się z nim zmierzyć, ocenić i rozwiązać. Jeśli rozwiązanie jest możliwe. Pisałam o blogu chorej - naprawdę chorej dziewczyny. Nie udającej chorą.
    Nie czepiam się tych, którzy zmagają się z problemami. Czepiam się tych, którzy wymyślają, wyolbrzymiają po to, żeby zwrócić na siebie uwagę, epatować innych.
    Tak naprawdę, to jeśli się z kimś rozmawia jakiś czas na blogu, każde kłamstwo wyjdzie na jwa. Nie ma anonimowości w tym sensie, że nie połapiesz się prędzej czy później, kto się lansuje, a kto ma prawdziwe kłopoty.
    Wkurzają mnie też ludzie-sępy. którzy z niebywałą łatwością wyrzucają z siebie puste słowa, a unikają jak ognia miejsc, w których pomoc wymagałaby od nich choćby najmniejszego prawdziwego wysiłku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tam wyżej - Każde kłamstwo wyjdzie na jaw - oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się całkowicie. A kłapanie paszczą wydaje się jednak łatwiejsze. No, i oczywiście pozostaje "satysfakcja" ze spełnionego obowiązku obywatelskiego, że po naszym pustym pocieszający komie kłopoty znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a nie zmarnowaliśmy własnego czasu, bo to przecież w ramach "prac biurowych" ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. I jeszcze jedno.
    Reg napisała: "Pozwolilas wyrazac wlasne zdanie, to sie osmiele."
    O to właśnie chodzi! Ośmielaj się jak najbardziej.
    A ja się ośmielę twierdzić, że 90% komentarzy to odpowiedź na oczekiwania plus poprawność polityczna.
    Nie tego oczekuję. To jest przestrzeń dla każdego i właśnie chodzi o to, żeby wyrażać własne zdanie a nie puste słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. w ramach etatu, haha :) Słusznie, Reg.

    OdpowiedzUsuń
  7. w starej jaskini wyraziłem tylko aprobatę- w nowej wypowiem się pełniej.Znam temat dziweczyny która opisujesz,mało tego-z ogromną uwagą przeczytałem blog, do którego link wkleiłaś ostatnio.To sa autentyczne historie, autentyczne zmagania z życiem, a dlaczego autentyczne?Bo po tych ludziach widać właśnie to czego brakuje tym wszystkim cierpiącym w notkach-radość życia, z każdego dnia.Piotrek mnie poruszył tym jak walczy, jak spełnia się jako mężczyzna-pracując, ćwicząc czy rozwijając się.Tych wszystkich umierających skretyniałych debili wyrywających laski na łzy, tego czy innego raka, lub odwrotnie-te wszystkie kobiety z pietyzmem opisujące śmierć kolejnego bliskiego( notabene u takich zawsze idzie to stadami, jeden pada na drugim,tydzień po tygodniu)zamknąłbym na prawdziwym oddziale onkologicznym na miesiąc by na własne puste oczy zobaczyły jak ludzie walczą i niestety jak umierają wierząc do końca.Ostatnio zresztą pozwoliłem sobie u jednego takiego durnia zostawić kilka jadowitych słów.
    Zauwazyć cierpienie-jedno-pomóc drugie.Pomaga ten który moze sobie na to pozwolić.Jesli moze i to robi-chwała mu.Kazdy z nas wie na ile i w jaki sposób stac go by pomóc...
    Internet jest rajem dla sępów,kurwiarzy,zdradzających i zon i mężów, psychicznych, nieudaczników,plotkarzy i plotkarek,pseudo poetów oraz ludzi kompletnie wyjałowionych z odwagi i własnego zdania.To są dla mnie Ci od dyzurnego "przytulam"..
    Ale jest tez miejsce dla wolnomyslących,inteligentnych ludzi z poczuciem humoru dla których dyskusja nie jest czymś niemożliwym...Takie grono trzeba szanować jak największe dobro. Wolę od kogos takiego dostać w mordę niż mieć całą zgraję pluszaczków przytulaczków...

    OdpowiedzUsuń
  8. No i zapomniałem na koniec o przytulam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę że to może być naturalne, taki schemat: u kogoś jest źle więc na jego tle u mnie tak źle nie jest.Nie było reakcji na to że pisałaś o chorej dziewczynce?Chyba przeceniłaś społeczeństwo.W dzisiejszych czasach trzeba zyskać spory rozgłos żeby uzyskać pożądany efekt.Trzeba naprawdę dużo zapału i pewnie też trochę szczęścia.Jeśli jeszcze kiedyś spróbujesz zrobić coś takiego daj cynk, postaram się pomóc

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja wiem o jakim blogu piszesz w sensie lansu . To była żenada . Powiem coś jeszcze . Najgorsze są sępy , które proszą o pomoc i kiedy zostaje im ona naiwnie udzielona kopią swojego ofiaroczyńcę . Tracą na tym ludzie potrzebujący naprawdę pomocy jak ta dziewczyna , o której napisałaś . I to jest draństwo .

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znoszę Coelho ... Sama się przekonałam jaki to raj dla sępów . I już nawet mi się o tym gadać nie chce .

    OdpowiedzUsuń
  12. https://www.wolontariat.org.pl//bazadanych/szukaj.php?mode=1

    OdpowiedzUsuń
  13. o, wreszcie ludzie, którzy nie znoszą/nie cierpią/nie podniecają się panem c. !!! co ja na studiach wycierpiałam przez niekończące się dyskusje na temat owej objawionej twórczości:(
    tak sobie myślę, że może ludziom łatwiej jest się "zainteresować" jakąś paniusią od męża do kochanka, bo to jest serialowy problem, a przecież seriale to obecnie świętość narodowa. a prawdziwy problem, prawdziwa śmierć, prawdziwe cierpienie... a co może pomóc jakaś pani Beatka, która osiem godzin dziennie grzeje stołek w jakimś biurze? no właśnie. pewnie by się okazało, że jednak może pomóc, gdyby tylko zechciała.
    pozdrawiam i tulam;)

    OdpowiedzUsuń
  14. dobrze,że ja tylko muzyką się dzielę...kto chce posłucha...jednym sie spodoba innym nie...i o to przecież chodzi

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że to oczywiste, że nie chodzi mi o cenzurę? Każdy pisze co chce. Ale osobiście uważam, że nie wszystko jest na sprzedaż,
    Najtrudniejsze rozmowy to te o emocjach niewątpliwie. I jeśli się tym pisze to twierdzę, że trzeba mieć świadomość, że wywiera się jakiś wpływ na innych. :)

    OdpowiedzUsuń