Nielubiany i nieceniony przez mnie autor, którego uważam za koniunkturalistę i gościa, co to do perfekcji opanował sztukę mówienia tego, co inni chcą usłyszeć, zwłaszcza Prawd Prostych a Objawionych, czyli P. Coelho, w powieści pt. "Weronika postanawia umrzeć" postawił taką oto diagnozę:
"Istnieje sporo ludzi, którzy rozprawiają o nieszczęściach innych i udają tylko chęć niesienia im pomocy, a tak naprawdę cieszą się z cudzego cierpienia, bo to ich utwierdza w mniemaniu, że sami są szczęściarzami, i że życie jest dla nich łaskawe."
Internet jest rajem dla sępów.
Pozwolilas wyrazac wlasne zdanie, to sie osmiele. Moze dla kogos kto nie napotyka powaznych dramatow na swej drodze dziwnym sie wydawac moze budowanie swojej radosci z zycia na poczuciu ze inni maja gorzej... Gdy jednak wstajesz kazdego dnia ze swiadomoscia, ze np. twoje dziecko zmaga sie z nieuleczalna chorobą, jedyne co pozwala z tegoz łózka rano wstac jest swiadomosc, ze np.: ale widzi, slyszy, mądre jest, chodzi lub cokolwiek innego. Więc jednak na opak mozna to tez zinterpretowac: On nie chodzi, nie widzi czy cokolwiek innego. Znaczy gorzej ma jeszcze niz my. A swoja droga, moze rozdzieranie szat komus jednak pomaga, pod warunkiem ze traktuje to jako przerzucenie swoich klopotow a nie ich wyolbrzymianie...??
OdpowiedzUsuńReg, wiem, że nazwanie problemu, zidentyfikowanie go pomaga się z nim zmierzyć, ocenić i rozwiązać. Jeśli rozwiązanie jest możliwe. Pisałam o blogu chorej - naprawdę chorej dziewczyny. Nie udającej chorą.
OdpowiedzUsuńNie czepiam się tych, którzy zmagają się z problemami. Czepiam się tych, którzy wymyślają, wyolbrzymiają po to, żeby zwrócić na siebie uwagę, epatować innych.
Tak naprawdę, to jeśli się z kimś rozmawia jakiś czas na blogu, każde kłamstwo wyjdzie na jwa. Nie ma anonimowości w tym sensie, że nie połapiesz się prędzej czy później, kto się lansuje, a kto ma prawdziwe kłopoty.
Wkurzają mnie też ludzie-sępy. którzy z niebywałą łatwością wyrzucają z siebie puste słowa, a unikają jak ognia miejsc, w których pomoc wymagałaby od nich choćby najmniejszego prawdziwego wysiłku.
Tam wyżej - Każde kłamstwo wyjdzie na jaw - oczywiście.
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie. A kłapanie paszczą wydaje się jednak łatwiejsze. No, i oczywiście pozostaje "satysfakcja" ze spełnionego obowiązku obywatelskiego, że po naszym pustym pocieszający komie kłopoty znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a nie zmarnowaliśmy własnego czasu, bo to przecież w ramach "prac biurowych" ;)))
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno.
OdpowiedzUsuńReg napisała: "Pozwolilas wyrazac wlasne zdanie, to sie osmiele."
O to właśnie chodzi! Ośmielaj się jak najbardziej.
A ja się ośmielę twierdzić, że 90% komentarzy to odpowiedź na oczekiwania plus poprawność polityczna.
Nie tego oczekuję. To jest przestrzeń dla każdego i właśnie chodzi o to, żeby wyrażać własne zdanie a nie puste słowa :)
w ramach etatu, haha :) Słusznie, Reg.
OdpowiedzUsuńw starej jaskini wyraziłem tylko aprobatę- w nowej wypowiem się pełniej.Znam temat dziweczyny która opisujesz,mało tego-z ogromną uwagą przeczytałem blog, do którego link wkleiłaś ostatnio.To sa autentyczne historie, autentyczne zmagania z życiem, a dlaczego autentyczne?Bo po tych ludziach widać właśnie to czego brakuje tym wszystkim cierpiącym w notkach-radość życia, z każdego dnia.Piotrek mnie poruszył tym jak walczy, jak spełnia się jako mężczyzna-pracując, ćwicząc czy rozwijając się.Tych wszystkich umierających skretyniałych debili wyrywających laski na łzy, tego czy innego raka, lub odwrotnie-te wszystkie kobiety z pietyzmem opisujące śmierć kolejnego bliskiego( notabene u takich zawsze idzie to stadami, jeden pada na drugim,tydzień po tygodniu)zamknąłbym na prawdziwym oddziale onkologicznym na miesiąc by na własne puste oczy zobaczyły jak ludzie walczą i niestety jak umierają wierząc do końca.Ostatnio zresztą pozwoliłem sobie u jednego takiego durnia zostawić kilka jadowitych słów.
OdpowiedzUsuńZauwazyć cierpienie-jedno-pomóc drugie.Pomaga ten który moze sobie na to pozwolić.Jesli moze i to robi-chwała mu.Kazdy z nas wie na ile i w jaki sposób stac go by pomóc...
Internet jest rajem dla sępów,kurwiarzy,zdradzających i zon i mężów, psychicznych, nieudaczników,plotkarzy i plotkarek,pseudo poetów oraz ludzi kompletnie wyjałowionych z odwagi i własnego zdania.To są dla mnie Ci od dyzurnego "przytulam"..
Ale jest tez miejsce dla wolnomyslących,inteligentnych ludzi z poczuciem humoru dla których dyskusja nie jest czymś niemożliwym...Takie grono trzeba szanować jak największe dobro. Wolę od kogos takiego dostać w mordę niż mieć całą zgraję pluszaczków przytulaczków...
No i zapomniałem na koniec o przytulam:):):)
OdpowiedzUsuńMyślę że to może być naturalne, taki schemat: u kogoś jest źle więc na jego tle u mnie tak źle nie jest.Nie było reakcji na to że pisałaś o chorej dziewczynce?Chyba przeceniłaś społeczeństwo.W dzisiejszych czasach trzeba zyskać spory rozgłos żeby uzyskać pożądany efekt.Trzeba naprawdę dużo zapału i pewnie też trochę szczęścia.Jeśli jeszcze kiedyś spróbujesz zrobić coś takiego daj cynk, postaram się pomóc
OdpowiedzUsuńA ja wiem o jakim blogu piszesz w sensie lansu . To była żenada . Powiem coś jeszcze . Najgorsze są sępy , które proszą o pomoc i kiedy zostaje im ona naiwnie udzielona kopią swojego ofiaroczyńcę . Tracą na tym ludzie potrzebujący naprawdę pomocy jak ta dziewczyna , o której napisałaś . I to jest draństwo .
OdpowiedzUsuńNie znoszę Coelho ... Sama się przekonałam jaki to raj dla sępów . I już nawet mi się o tym gadać nie chce .
OdpowiedzUsuńhttps://www.wolontariat.org.pl//bazadanych/szukaj.php?mode=1
OdpowiedzUsuńo, wreszcie ludzie, którzy nie znoszą/nie cierpią/nie podniecają się panem c. !!! co ja na studiach wycierpiałam przez niekończące się dyskusje na temat owej objawionej twórczości:(
OdpowiedzUsuńtak sobie myślę, że może ludziom łatwiej jest się "zainteresować" jakąś paniusią od męża do kochanka, bo to jest serialowy problem, a przecież seriale to obecnie świętość narodowa. a prawdziwy problem, prawdziwa śmierć, prawdziwe cierpienie... a co może pomóc jakaś pani Beatka, która osiem godzin dziennie grzeje stołek w jakimś biurze? no właśnie. pewnie by się okazało, że jednak może pomóc, gdyby tylko zechciała.
pozdrawiam i tulam;)
dobrze,że ja tylko muzyką się dzielę...kto chce posłucha...jednym sie spodoba innym nie...i o to przecież chodzi
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to oczywiste, że nie chodzi mi o cenzurę? Każdy pisze co chce. Ale osobiście uważam, że nie wszystko jest na sprzedaż,
OdpowiedzUsuńNajtrudniejsze rozmowy to te o emocjach niewątpliwie. I jeśli się tym pisze to twierdzę, że trzeba mieć świadomość, że wywiera się jakiś wpływ na innych. :)