Pogrążona jestem teraz w siedemnastowiecznych Chinach i niejakim Wangu Fuzhi, u nas kompletnie nieznanym, ale co my tak naprawdę wiemy o Chinach? :) Na pocieszenie mogę powiedzieć, że wielka Europa też niewiele wie, choć to żadne usprawiedliwienie dla nas.
Siłą rzeczy mam więc nastawienie kontemplacyjne do świata i ludzi i stwierdzam, że:
filozof ma przechlapane, bo czego nie wymyśli i nie wyjaśni, to ludzie i tak przekręcą.
Taki np. Fryderyk Nietzsche. Czy to jego wina, że pokochał go Adolf Hitler?
Tak się paskudnie złożyło, że Hitlera kojarzyło więcej ludzi niż Nietzschego, niestety i choć ten drugi był pierwszy, to na koniec okazał się drugim i najpierw było hasło Hitler, a potem dopiero Nietzsche.
Wyszło na to, że Nietzsche został ideologiem faszyzmu, co jest wielkim nieporozumieniem. Co najmniej.
Podobny los spotkał Wanga Fuzhi, który, jak wspomniałam żył w XVII wieku, bardzo trudnym okresie dla Chin, które wtedy zostały rozjechane, dawna dynastia upadła, a obce ludy stepowe (których my i tak nie odróżniamy, ale dla Chińczyków byli bardzo obcy - założyły dynastię mandżurską i nakazały noszenie warkocza! Hańba najstraszliwsza dla Chińczyków! Ten warkocz, który widzicie w starych filmach kostiumowych kung-fu to kwintesencja poddania Chin obcej władzy.
Wang bardzo nad tą niewolą ubolewał i myślał, i myślał, i pisał, aż powstał z tego system, który po latach określono jako filozofię "nacjonalistyczną". A należy rozumieć ten termin jako... powiedzmy w dużym uproszczeniu ideologię nie całkiem nieprzychylną obcym, którzy nas najechali, zagrabili i chcieli wytrzebić naszą kulturę. W sumie, dlaczego mielibyśmy im być przychylni? Bardzo też pan Wang podkreślał zależy rdzennie chińskiej myśli i kultury.
Z tego też powodu Wanga Fuzhi ukochał sobie szczególnie znacznie późniejszy przywódca Mao i tak się porobiło, że jeśli już ktoś słyszał o Wangu, to przeważnie w kontekście - "maoistyczny filozof". A jaki on może być maoistyczny, skoro znacznie wcześniejszy? Taki sam pechowiec jak Nietzsche.
I bądź tu człowieku filozofem!
P.S. Ludzie to w ogóle czasem słyszą coś innego, niż mówimy. Albo my mówimy coś innego, niż oni słyszą. Tak czy inaczej, nikt nas nie słucha ;)
...albo nie rozumie, ale to też wynika z tego, że nie słucha.
OdpowiedzUsuńZ wszystkim tak jest, z filozofią, religią. Jak człowiek zacznie cos przerabiać, robi się z tego głuchy telefon i na koniec zostaje prawdy krztyna.
Mimo wszystko bez filozofii byłoby nudno.
Jeśli filozofia to po co szukać aż na dalekim wschodzie? Cudze chwalicie a swojego nie znacie. Leszek Kołakowski, mały Wielki człowiek - to był facet który nie tylko filozofował ale i żył tym wszystkim, był genialny we wszystkich swoich rozważaniach o sprawach tak przyziemnych że my zwykli zjadacze chleba nie zauważamy takich miałkich niuansów codzienności. A nawiązując do kwestii przeinaczeń to ciekawe czy kiedyś i Kołakowskiemu będiemy zawdzięczać jakiś nowy przyszły system totalitarno polityczny czy jeszcze coś podobnego? Przekonamy się za jakieś 200 lat :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, zależy kto się pod niego podepnie, kto "poczuje więź i powinowactwo dusz" :)
OdpowiedzUsuńZnamy, swoje znamy, ale polskiego na polski nie trzeba tłumaczyć... chociaż, jak się dobrze zastanowić... ;)
Ale dzięki temu Indi Jones miał czym (konkretnie Nurhaczim, założycielem dynastii Cing, a właściwie jego prochami) zahandlować!
OdpowiedzUsuńA może to siem pisze "Nurchaczi"?
OdpowiedzUsuńJa żem tylko uczycielka gimnazistów...
Podobało mi się jego podejście do władzy , która według niego powinna przystosować politykę i instytucje do nowych czasów , tak żeby polepszyć życie materialne poddanych . Nie oglądać się w przeszłość i tęsknota za dawnym dobrobytem , lub jego brakiem nic nie da . I to słuszne . Jednak nie podoba mi się jego podejście do buddyzmu :) Nie przepadam za filozofią . Męczy mnie , nie doszukuję się tam wielkich prawd :) Z tym rozumieniem to bywa faktycznie różnie . Czasami się zastanawiam , czy ktoś mnie nie słucha , czy ja źle przekazuję ... W kazdym razie nie zaszkodzi popracowac nad przekazem i rozumieniem :):):)
OdpowiedzUsuńNaścia, ale Ty umna kobita...
OdpowiedzUsuńJa to musze popracować nad przekazem...
Widać do wszystkiego w życiu trzeba mieć szczęście... nawet do filozofowania:D
OdpowiedzUsuńNie wiem nic o tym panu , ale historia nieszczęsnego Nietzsche jest mi znana . To tak jak z przepowiedniami Nostradamusa , Hitler znalazł dla siebie to co chciał znaleźć i mu pasowało ;)) Filozofia to niebezpieczna broń w rękach psycholi ;)
OdpowiedzUsuńMhm... Nietzsche był także ulubionym pisarzem jednego z bohaterów Rybki Zwanej Wandą - mówi się, że nieszczęścia chodzą parami - w tym wypadku się sprawdziło. :)
OdpowiedzUsuńJa słucham.
OdpowiedzUsuńCzasami czytam.
Jedyna książka o Chinach jaką posiadam to - Chiny - kraj niebiańskiego smoka.
Oczywiście oprócz książek kulinarnych o kuchni azjatyckiej, których tu nie ma potrzeby wymieniać.
p.s. po drugie o ile było po pierwsze, pierwszorzędne skojarzenia i zgadzam się w pełni z Tobą.
No właśnie, jak to fanatyzm potrafi odegrać w życiu niszczycielską moc, na boguduchauwnnych... Chiny gdzieś mi się ciągle plączą wokół kostek...
OdpowiedzUsuńTak to już jest: współcześni wykorzystują dorobek wcześniejszych pokoleń.Interpretują, zmieniają, dopasowują do swoich potrzeb a później merritum ulega rozmyciu.Komercjalizacji.Przecież kopernik też była kobietą.
OdpowiedzUsuń