Sąd okręgowy w Trenczynie na Słowacji wezwał listownie 192-letnią Katerinę Janikovą, aby umożliwić potwierdzenie jej zgonu. Katarina Janikova urodziła się w 1818 roku, i zmarła prawdopodobnie w 1887 roku, ale nie odnotowały tego żadne oficjalne dokumenty. Jej prawnuk, 70-letni Pavol Petruszek wystąpił do sądu o zamknięcie ciągnącego się od lat postępowania spadkowego i uznanie prababki za zmarłą.
Rzecznik sądu tłumaczył, że bez potwierdzenia zgonu nie można kontynuować postępowania spadkowego, które toczy się w sprawie niegdysiejszego majątku Janikovej. Jednocześnie sąd zdaje sobie sprawę, że "jest mało prawdopodobne", aby kobieta wciąż żyła - dodał. Jednak zgon można potwierdzić dopiero, jeśli wezwana do stawiennictwa osoba nie zareaguje na wezwanie w ciągu 12 miesięcy od jego wysłania.
Skoro prawodawca wykazał tyle wyobraźni, że wymaga stawienia się 192-letniej pani Kateriny, żeby coś udowodnić, to, mam nadzieję, że Wysoki Sąd nie okaże zdziwienia, jeśli zainteresowana pojawi się i zaświadczy. Wszak zbliża się wyjątkowy moment, kiedy to wg bardzo wielu tradycji bramy między światami otwierają się na oścież...
No sorry, jesli nie ma na papierze piecząteczki o zgonie to babuleńka żyje:)))) I juz wszystko wiemy jak to z tymi przypadkami zmartwychwstania jest naprawdę:)))) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSąd sądem a sprawiedliwość musi być po stronie prawa! I porządek w papierach tez być musi. jak nie dopilnowała, żeby jej odnotowali że raczyła zejść, to teraz ma. Musi się pofatygować;)
OdpowiedzUsuńI dobrze byloby, zeby babcia wreszcie dopelnila obywatelskiego obowiazku:))))
OdpowiedzUsuńno żeby tak wziąć i zejść i nie poinformować? nieładnie. do poprawki :)
OdpowiedzUsuńdzięki temu nawet prawnuki jeszcze o niej pamiętają :)
OdpowiedzUsuńI pewnie ciągle pobiera rentę. W dobie wampiryzmu, nic mnie nie dziwi.
OdpowiedzUsuńNie, no pani postąpiła co najmniej nieprofesjonalnie, tak wziąć i umrzeć? I nie odnotować?
OdpowiedzUsuńBrak mi słów :) marnują czas na takie rzeczy... a pewnie wiele osób czeka w kolejce po coś tam ....
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie ma śladu w księgach? pewnie rodzinka ją ukatrupiła i porzuciła w jakimś bagnie bo miała chrapkę na jej majątek...to teraz ona mści się zza grobu oo! I dobrze, że prawo broni jej czci i majątku, jestem za....A z tym przyjściem na rozprawę to nie głupie..hmm
OdpowiedzUsuńMyślenie na miarę czasów i struktur...
OdpowiedzUsuńJa to już niczemu na tym świecie się nie dziwię :))
OdpowiedzUsuńsprytna babcia. tym sposobem zapewnila sobie niesmiertelność :)
OdpowiedzUsuńa swoja drogą to może panie i panowi urzednicy sami przejdą się na cmentarz i zapytaja samej zainteresowanej jak to jest z tym umieraniem :)
też jestem za pobieraniem renty. wszak się jej należy:) urzędnicy to jednak są na calutkim świecie tacy sami i w pewnym sensie napawa mnie to rozrzewnieniem.
OdpowiedzUsuńA ja czytałam o chłopaku , którego uznano za zmarłego chociaż żył . Sąd oznajmił mu , że ma się stawić na sprawie i udowodnić , że nie był zmarłym , a jestem tym żywym ... To dopiero Dziady sądowe ;))))) W XXI wieku w dodatku ;))))
OdpowiedzUsuńJak wrócę to nadrobię czytanie , bo widzę bardzo ciekawe tematy ;))
OdpowiedzUsuńPostawili na niej krzyzyk, a jej historia wciaz trwa ;)
OdpowiedzUsuńJuz o tym slyszalam i rece opadaja nad glupota ludzka
OdpowiedzUsuńZnaczy , że absurdalność ma szeroki wymiar :):):)
OdpowiedzUsuńciekawe, na jaki adres jej posłali te zaproszenie do sadu? ;)
OdpowiedzUsuń