niedziela, 19 września 2010

Tęsknota za światem normalnym

Jak może zauważyliście i mnie dopadł kryzys... niepisania. Nie pisałam, bo czułam zniechęcenie, a nawet chwilami obrzydzenie, wręcz odrazę, więc co było pisać?
Po części pewnie moja wina, bo jak człowiek rano poczyta o wiecznych kłótniach i jatkach, to potem przynajmniej z przyjemnością zamyka się we własnym świecie i zajmuje rzeczami naprawdę ważnymi, czyli bliskimi, pracą, sportem. I to ratuje przed wariactwem, a nawet... ba! to właśnie jest prawdziwe!
Czy zastanawialiście się kiedyś co by było, gdybyśmy totalnie olali polityków, politykę i idiotów, którzy stanowią 90% każdego społeczeństwa? Ja się zastanawiałam, Niestety oni się tkają drzwiami i oknami i nie sposób ich wyeliminować, ale można drastycznie ograniczyć i to z pożytkiem dla własnego zdrowia.

Swoją drogą ciekawe jest to, że każdy przytomny na umyśle podziela moje zdanie, że 90% to tumany. I to nasuwa mi podejrzenia, że może jednak wszyscy jesteśmy tumanami skoro się godzimy na to, żeby wieczne psuli nam szyki nieudacznicy i głupki? No i jak udowodnić w tej sytuacji, że akurat ja jestem w tej 10% grupie rozgarniętych? Może jednak nie, skoro pozwalam, żeby wpływali na mnie durnie?

Sami widzicie, że wobec takich refleksji lepiej, żebym jednak zajęła się sportem po pracy, zamiast marudzić. I ja jestem zdania, że to mi robi lepiej na rozum, psychikę i urodę ;)

Zaczynam tęsknić odrobinę za tym, żeby wróciło stare, kiedy to dziennikarze byli dziennikarzami, a nie interpretatorami rzeczywistości, wiadomości były nie tylko złe, policjant był dobry i łapał złodzieja, a ja bez trudu odróżniałam czarne od białego i normalne od durnego.
Stwierdzam, że od nienormalnego pomieszania wartości, pojęć i - nie bójmy się tego słowa - autorytetów (które zwyczajnie się skompromitowały i zanikły), zaczynam się radykalizować i mieć skłonności do przejmowania spraw we własne ręce.

Mieszkam w dobrej dzielnicy,o ile takie jeszcze istnieją, ale jak wiadomo teraz wszędzie jest nienormalna nienormalność. Nie ma dzielnic bezpiecznych i niebezpiecznych, wszędzie można oberwać, zostać okradzionym, a złodziej jak ci ukradnie torebkę, to już nie odeśle dokumentów pocztą zatrzymawszy sobie pieniądze. Nawet złodzieje zeszli na psy.

A więc i w mojej dobrej dzielnicy, ba! w dobrej kamienicy zdarzają się czasem niemiłe przygody. Mam sąsiadów piętro niżej, którzy - fakt, że teraz, kiedy dzieci podrosły i mają własne dzieci - burdy wszczynają rzadko, ale nadal im się zdarza.

Nie cierpię pijaków i tłumaczenie "patrz pani, co ta wóda robi z człowiekiem", uważam za totalną bzdurę. To człowiek (?) traci rozum dla wódy.
No i moi sąsiedzi czasem tracą. Niezwykle rzadko, ale jak już stracą, to nie ma przebacz.
Wracali przez pół wieczoru piątkowego z głośnymi śpiewami na ustach, aż w środku nocy obudziły mnie wrzaski i pijackie awantury. Chwilę się budziłam, zastanawiałam, czy powinnam się wtrącać do intymnego (na całą klatkę) życia sąsiadów, aż po serii głośniejszych okrzyków i kopnięć w drzwi piętro niżej oraz szczekaniu wściekłego psa sąsiadów, doszłam do wniosku, że to nienormalne, żeby piłowali gęby po pijaku i nie dawali spać. I być może się lali, bo na to wskazywały odgłosy.
Nie miałam tylko pewności, czy od razu wzywać policję, czy za chwilę. Ponieważ jednak ryki nie ustawały, zaniepokoiłam się nie na żarty i postanowiłam sprawdzić.

Musiałam wyglądać jak furia wcielona w piżamce, adidasach na bose nogi i czerwonym szlafroczku frotte, kiedy otworzyłam zamaszyście wcale nie zamknięte na klucz drzwi sąsiadów, bo czterech policjantów dumających nad rozciągniętym na podłodze w korytarzu panem domu zamarło w bezruchu na mój widok. Tylko chwilę poszukiwałam wzrokiem największego osiłka, żeby go obić, bo jak wiadomo, jak się skasuje przywódcę, to z resztą idzie już gładko. Wściekły pies był na szczęście zamknięty w pokoju.
Policjanci nie odzyskali głosu, a ja wymamrotałam, że fajnie, że są, bo już miałam po nich dzwonić.
No i tak sobie myślę jak to by było miło, gdybym mogła się czasem dowiedzieć o czyichś sukcesach, mądrości, fajnych pomysłach, bo kataklizmy i głupota towarzyszą ludziom od czasów jaskiniowych. tylko ostatnio proporcje w informacji się odwróciły.
Pozostaje nam zdefiniować, co to jest "świat normalny" i do niego wrócić ;)

26 komentarzy:

  1. Po pierwsze - cieszę się, że dałaś znak życia. Dobija mnie kiedy znikają kolejni blogowi znajomi (ale wiesz..czułam, że dziś cos napiszesz:))).
    Najbardziej podobało mi się kiedy miałam 5 lat i mój dziadek pokazywał mi świat - "To Gabrysiu jest zły pan, zły pies, niebezpieczna ulica, gorący garnek, którym się możesz oparzyć" - i sprawa była załatwiona. Jeśli cos nie znajdowało się na liście zakazanych spraw dziadka to mozna było używac do woli, bezpiecznie i bez dodatkowych pytań bo było wiadomo, że przy odrobinie wysiłku umysłowego podołam i nie zginę śmiercia nagłą lub męczeńską. Teraz świat zrobił się szaro-bury - nic nie jest do końca dobre i nic nie jest do końca złe. Czytając artykuły w necie nie mogę się odzwyczaić od zerkania na komentarze, a później to odchorowuję, jestem zdegustowana, zniesmaczona, zniechęcona, poobijana, skopana i w ogóle do niczego się nie nadaję. Świat normalny?
    Mój ulubiony Doktor Who twierdzi, że:
    Anybody remotely interesting is mad, in some way or another.
    A ja dodam:
    Exterminate!!!!Strasznie dużo roboty będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie. Pracuję nad sobą, żeby nie czytać tych komentarzy :)
    I czekam, że coś napiszesz :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Też za nim tęsknię Magento, tylko problemem jest to, że nikomu się nie chce włożyć trochę wysiłku, żeby odrobinę normalności zaprowadzić wokół siebie. Pisz dużo (uwielbiam Cię czytać) i nie pękaj! :) Pozdrawiam cieplutko:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Normalny świat ? Izolacja chyba tylko . Jestem ponoć stuknięta , bo nie uważam , że polityka jest dla nudziarzy . Uważam , że świadomość tego co się wokół dzieje pozwala na podejmowanie przemyślanych wyborów . Większość krzyczy , że jest źle , ale ich wybór polega na tym co podpowiedzą mu inni , na życiu tu i teraz bez wglądu w przyszłość , albo na tajemniczości zdarzeń . Tajemnice i spiski zawsze przyciągają . Najgorsze jednak jest to , że w ogóle nie pojmują na czym polega demokracja . Uważają , że fajnie jest brać , ale nic od siebie nie dać . Pijanych sąsiadów miałam w mieście , mam na wsi i często ich spotykam w lesie . To dziwne , ale jak tylko próbuję powiadomić , że w domu obok słychać krzyki kobiety i dzieci to staję się wrogiem publicznym numer jeden . Może to jest normalny świat , a ja jestem obca ... I wiesz , ja też mam czasami dość blogów . Tylko staram się być konsekwentna , bo dawno temu założyłam , że to ma być rodzaj pamiątki dla potomnych . I żałuję bardzo , że podjełam taką durną decyzję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja się oduczyłam czytania komentarzy, generalnie przestałam podnosić sobie ciśnienie, wystarczy, że fundują mi takie uczucia znajomi, często blogowi. Dlatego dystans miła, dobrze zbudować w sobie odpowiedni dystans. Cieszę się, że już jesteś, bo nawet rano zastanawiałam się, czy napisać do Ciebie maila, gdzieś się zapodziała. A odpowiedzi na Twoje pytanie o "normalny świat" - nie znam. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Panicznie boje sie pijakow i awantur, przy czym podniesione glosy to dla mnie juz awantura. Boje sie nic na to nie poradze. Na szczescie tutaj jest spokoj, nie widac pijakow, nie ma bijatyk, nie slychac awantur. Swiat idealny? Nie, braboze nie. Ale ludzie widocznie jak chleja to we wlasnych 4 scianach i nie wylaza z nic dopoki nie wroca do czlowieczej formy. Moze sie zdarzyc awantura, w sensie krzykow, ale publicznie to naprawde rzadkosc, natomiast nikt nie dotknie przeciwnika. Moga machac lapami ale nie ma bijatyki nikt nikogo nawet nie dotknie. Moze ponoc zastrzelic, ale przez 26 lat tez nie widzialam strzelaniny, wiec generalnie czuje sie bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomnialam dodac, ze mimo wszystko swiat mnie wkurwia, ale to juz chyba wszyscy wiedza. Wkurwia mnie glupota, a tej tutaj pelno;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja to się z wiekiem zaczynam izolować i tworzyć mój mały świat - domek z ogródkiem i mnóstwem pozytywnej energii. Jest tam furtka do dużego świata i czasami ją otwieram, ale często szybko zamykam, bo mam to co Stardust.

    I boję się awantur, ale czy one są normalne w tych warunkach, czy normalny jest ich brak, tego nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  9. No cześć, dobrze że jesteś :-)
    Mażęciu, czy Ty chciałaś pobić największego osiłka spośród policjantów? Na to nawet spajderobatman by się nie poważył ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałam zaprowadzić spokój, Marzyniu :D
    Na szczęście dobudziłam się całkiem na egzotyczny widok czterech panów w czerni wpatrzonych w plecy jednego na podłodze :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Normalny świat... gdzie idąc na spacer na co trzeciej ławeczce w parku drzemie "zmęczony życiem" facet lub funduje ci pełne żalu do wszystkich i "przecinków" kazanie. A ty się zastanawiasz czy dasz radę go wyminąć - kompletnie normalny świat...

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę, że proporcje są odwrotne, "normalni" 90%, "nienormalni" 10%.Tylko, że łyżka dziekciu może zepsuć beczkę miodu.Ja staram się tworzyć swój mały świat, na który składa się rodzina i przyjaciele.O ile rodziny się nie wybiera to przyjaciół już tak.Wszystko poza moim światem staram się traktować z dystansem.Interesuję się polityką mimo że często napawa mnie obrzydzeniem.Niestety z roku na rok wydaje mi się że poziom debaty przebija się przez kolejne dno.W sąsiedniej kamienicy(z drugiej strony podwórka) zdarzają się awantury.Decybele jak na imprezie techno.Z moją połowicą też zdarzają mi się awantury ale są specyficzne, nie podnosimy nawet na siebie głosu.Mamy opinię niebywale zgodnego małżeństwa;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam wrażenie, że ta tak zwana normalność to jakaś utopia do której dążymy, a raczej dążylibyśmy, gdybyśmy my jako gatunek nie byli tacy leniwi. Nam się najnormalniej w świecie nie chce; reagować na chamstwo, iść na wybory, udzielić pierwszej pomocy czy choćby wezwać pogotowie. Masz racje Schodzimy poniżej psiej godności

    OdpowiedzUsuń
  14. na szczęście nie mam takich sąsiadów...niby się mówi teraz o znieczulicy...ale czasem nie wiadomo jak się zachować...

    OdpowiedzUsuń
  15. zawsze mnie dziwi, ze niby wszyscy są przeciw a wciąż nami rządzą chciwce. I niby wszyscy wiedza i chodza gdzie trzeba a zmian zadnych. Ech, czasem rece opadaja, bo rzeczywiscie, albo my glupi jestesmy, albo juz sama nie wiem....

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety, ale masz rację, teraz normą jest akceptować różne chamskie zachowania, czyli np. sąsiadów imprezujących o 2 w nocy, bo inaczej wyjdzie, ze nie jesteś cool, generalnie nietolerancyjna i świnia jakaś. W dodatku zwierząt nie lubisz, bo co ci przeszkadza,że pies wyje o 1 w nocy, bez chwili przerwy. Sam został w ciemnym mieszkaniu, boi się to wyje, logiczne nie?
    O i taka jest teraz norma. Mnie osobiście to przeraża, a nawet wku...rza.

    OdpowiedzUsuń
  17. To Ty jestes i tak anioł wcielony , bo ja jestem bardziej agresywna do pijaków . Trauma z dzieciństwa . Na ogół to oni wzywają policję na mnie .
    W normalnym świecie to my żylismy jeszcze na etapie jednokomórkowca . Odkąd człowiek myśli , że myśli jest coraz mniej normalnie .

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla własnego zdrowia robię sobie przerwy w czytaniu, oglądaniu...coraz dłuższe po 10 kwietnia.Niedługo znowu będziemy przysposabiac się do wyborów..ale nie będzie normalnie, niestety.
    KamaSenna

    OdpowiedzUsuń
  19. oo i to jest moja "stara" dobra magenia jaką poznałem i pokochałem
    świetnie skrojona notka
    gratuluję i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  20. Tylko teraz jedno pytanie co jest normalne a co nie, bo może to te 10% jest nienormalnych a cała reszta tych debili to właśnie są najbardziej normalni z normalnych? Wszystko zależy od definicji a że czas pędzi do przodu to i definicje zmieniają bieguny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja z pełną świadomością obwieszczam wszem i wobecc że należę do tych 90% i się tego nie wstydzę :) Oczywiście chciałbym być w tych 10% ale ktoś musi być w opozycji więc padło na mnie.
    Demokracja górą, tu się nie wybiera.
    A autorytety to my mamy na Wawelu hahaha.
    VIVA LA RESISTANCE!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatni akapit mógłbym z powodzeniem sam zacytować. Wyjęłaś mi go z ust.
    Tak czy siak wolę Twoje "dłuższe" pisanie. Zdecydowanie myślenie, które prezentujesz jest mi bliskie jak moja gruba skóra. I chciałbym dodac - tak trzymaj.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  23. W moim ostatnim zabieganiu dopiero teraz powoli odwiedzam moje ulubione blogi.
    Rozumiem i podzielam Twoje wnioski o tym, co się dzieje na świecie. Też mnie to demotywuje.
    Jeśli zaś chodzi o sąsiadów...
    Cóż. Mimo, że moim się nie upijają, nie chcesz nawet wiedzieć, co potrafią wywinąć, żeby uprzykrzyć innym (czyli mnie) życie! :)
    Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku oprócz tego niepisania.

    OdpowiedzUsuń
  24. chciałabym zobaczyć miny tych policjantów na twój widok :D

    politykę olałam, komentarzy nie czytam.. dobrze mi z tym

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja podzielam Twoje zdanie. Tylko ujęłabym je nieco dosadniej bo słowo tumany jest w tym wypadku za delikatne.
    Oglądanie tv zarzuciłam, gdyż nie wytrzymałam tego dna jakie ją dopadło. A, że taplać się w dnie nie mam zwyczaju to wolę z pożytkiem czas spędzać.

    Miłego dnia !

    OdpowiedzUsuń
  26. a naszym sąsiadem jest na przykład były ubek. bardzo sympatyczny pan, w momentach, kiedy nie straszy nas najazdem policji...

    OdpowiedzUsuń