Ale w całkiem nowym temacie. Po różnych przygodach - od opowieści o dupie Maryni, po hazard - zajmę się sprawą poważniejszą. Stanęłam w obliczu remontu mieszkania. Pytanie zasadnicze brzmi: jak to zrobić, żeby było fajnie (czyli z grubsza tak, jak sobie wymyśliłam), ale też, żeby nie wydać majątku. Co mogę zrobić sama, ile, będzie trwał remont, jak się przymierzyć, jakie wynikają wnioski, jakie doświadczenia.
Krótko mówiąc opiszę krok po kroku, od stanu obecnego, do stanu po remoncie, sprawdzę, ceny, sposoby, opiszę własne błędy i pomysły tak, żeby ułatwić życie innym. Zdam sprawę z doświadczeń w sklepie, z porad uzyskanych od fachowców, itd, itp.
Uwagi i komentarze doświadczonych remontowców będą mile widziane. A na pytania postaram się poszukać odpowiedzi.
Remont na blogu? Nie, no to prima aprilis, prawda?
OdpowiedzUsuńNie, najprawdziwsza prawda. Dziś potwierdzam. Muszę pożyczyć aparat od syna, bo z mojego telefonu kiepskie zdjęcia wychodzą. No bo to jest telefon, a nie wodotrysk z kosiarką do trawy.
OdpowiedzUsuń"jak to zrobić, żeby było fajnie"...
OdpowiedzUsuńkojarzy mi się to ze scenką u krawca:
- jaki ma być ten garnitur?...
- fajny...
- marynarka?...
- fajna...
- spodnie?...
- fajne...
i tak dalej, krawiec dopytuje o różne detale, zaś klient niezmiennie odpowiada "fajne/a/y"...
w pewnym momencie krawiec klęka i wybucha płaczem:
- panie, ja panu ten gajer uszyję za darmo...
- o masz ci los, a to dlaczego?...
- pierwszy raz w życiu mam klienta, który wie, czego chce...
pozdrawiać :)...
No, sam widzisz :)
Usuń:))) a to fajnie! Bo ja mam takie paskudne podłogi w domu, że już nie mogę na nie patrzeć. Przykryć gazetami?
OdpowiedzUsuńNa razie tak :) Jak dojdę do podłóg to powiem. Jestem przy ścianach.
OdpowiedzUsuń