Stałyśmy przed lustrem i przyglądałyśmy się naszemu odbiciu. Jedna trochę wyższa i szczuplejsza, druga też niczego sobie. Magda odwróciła się lekko, żebym mogła spojrzeć na jej plecy przykryte delikatną chustą narzuconą na sukienkę.
- Z tyłu też nic nie widać?
- Nic. Jest idealnie.
Wygładziłam sukienkę z przodu, zrobiłam krok przyglądając się uważnie odbiciu. Magda powtórzyła moje ruchy i uśmiechnęła się szeroko.
- Nie ma mowy, żeby ktoś cokolwiek zauważył.
Sięgnęłam po torebkę leżącą na fotelu. Była trochę duża, ale teraz nikt nie zwracał uwagi na rozmiar damskiej torby. Nosiło się wszystko. Magda podniosła swoją z podłogi tak lekko, jak by torba nic nie ważyła.
- No to jazda! – wydałam rozkaz.
Większość gości już była na miejscu. Popijali, rozmawiali, oglądali obrazy wiszące na ścianach oraz różne przedmioty poskładane razem z przyczyn znanych jedynie twórcy instalacji. Kiedy wszyscy byli już bardzo zajęci sobą, rozległ się dziwny, niepokojący dźwięk, światło przygasło, potem zaczęło jaśnieć, a na schodach pojawił się on – twórca. Rozłożył ramiona w teatralnym geście, a po chwili zaskrzeczał:
- Witajcie, drodzy moi!
- Ale dupek – szepnęła Magda klaszcząc z zapałem podobnie jak inni zaproszeni.
Na twarzach pojawiły się uśmiechy, kieliszki poszły w górę, ten i ów porykiwał pochwały na cześć gospodarza.
Wskazałam głową dwóch gości przebranych za agentów, którzy stali na szczycie schodów za gospodarzem i ponurym wzrokiem omiatali salę. Za dużo filmów się naoglądali. Magda odpowiedziała skinieniem.
- I dwóch na korytarzu.
- W ekipie jest ich sześciu, więc pewnie dwaj pozostali pilnują ściany – uniosłam kieliszek i wyszczerzyłam się do gospodarza, który niczym pan na włościach witał kolejno swoich poddanych już to dotykając ich poufale, już to podając dłoń nie do uścisku, ale jakby do ucałowania. Nie zamierzałam go całować.
- Jak on tego dokonał? – spytała Magda, kiedy gospodarz cały w pląsach oddalił się nieco od nas.
- Wstrzelił się – wzruszyłam ramionami. – A może ma talent? Może czaruje? Grunt, że się dobrze sprzedaje. Chodź, rozejrzymy się bliżej schodów. Same plany to nie wszystko.
Magda popłynęła za mną w stronę obrazów wyeksponowanych na ścianie przy samych schodach robiąc miny do ochroniarza, który udawał, że jest super profesjonalny i na służbie jej nie zauważa. Nie zauważać Magdy! No pewnie, że łypał okiem.
- Tak, jeden sterczy przed drzwiami do gabinetu, więc pewnie któryś jest w środku.
- To znaczy, że pilnują też przejścia dla służby i schodów z kuchni, których stąd nie widać – odpowiedziałam. – Tego przy drzwiach też stąd nie będzie widać. Goście widzą tylko tych dwóch na schodach.
Magda rozejrzała się po rozgadanych gościach.
- To co? Według planu?
- Tak, damy im jeszcze pół godziny. Możemy skubnąć coś drobnego.
Byle drobnego, zrzędziło bydlę w mojej głowie, podczas gdy mój wzrok podążał za rozłożystą damą we fioletach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz