- Pyszne – Magda ładowała do buzi kolejną porcję zieleniny. Oblizała się, otarła sos skapujący jej z kącika ust i znów nabrała zielsko na widelec.
Dziobnęłam niechętnie rukolę. Gorzkie świństwo. Po co je wrzucili do sałatki? Byłaby znacznie smaczniejsza bez tego.
- Jutro pójdziemy razem na zajęcia, dobrze? Ostatnio jesteś ciut nieswoja. Trochę więcej ruchu na pewno ci się przyda.
- Dopracowuję plan. A co? Wyglądam na ponurą? – przełknęłam rukolę. Dobrze, że jakaś litościwa dusza wrzuciła pomidorki koktajlowe do zagryzienia paskudztwa.
- Nie tam, zaraz ponurą. Chodzi mi to, że wysiłek fizyczny oczyszcza umysł, wiesz. To pomaga.
- Tak, wiem.
- Jedzenie też jest ważne.
- Tak, wiem.
- No dobra, pokaż kieckę.
Wyciągnęłam torbę z łupem w jej kierunku. Magda starannie wytarła palce w serwetkę i już sięgała po torbę, ale w ostatniej chwili jednak zachowała resztki instynktu samozachowawczego.
- Poczekaj, skoczę do łazienki, bo jak zostawię na twojej nowej kiecce trochę sosu, to mnie zabijesz – zachichotała.
Postawiłam torbę na podłodze i skinęłam głową. Całkiem słuszna uwaga – pomyślałam. No cóż, straciłaś przyzwoitą okazję – mruknął głos. Jaką okazję, idioto? To moja wspólniczka, nie? Nikt się nie pozbywa wspólników z powodu kiecki. A z powodu świetnej figury? – dociekał dureń w mojej głowie.
- Jestem – Magda porwała torbę z podłogi i wyciągnęła z niej kieckę. Gwizdnęła z podziwem. – Założysz ją na nasz wypad?
Skinęłam głową. Magdzie roziskrzyły się oczy.
- Super! Może i ja powinnam dobrać coś pod kolor? Wiesz, żebyśmy dobrze wyglądały.
- Taki jest plan. Jutro coś kupisz, albo dziś jeszcze jak wolisz. Ma podkreślać figurę no i wiesz, musi być funkcjonalna.
Teraz Magda skinęła głową.
- Co ci mówi twój wewnętrzny głos? – spytała.
Przełknęłam coś łykowatego i spojrzałam jej prosto w oczy.
- Na jaki temat?
- No, naszej akcji.
- Aha. Nic nie mówi. Tu nie ma miejsca na jakieś głosy – powiedziałam odsuwając talerz – trzeba się starannie przygotować, a nie zdawać na przesądy. Zbieramy się. Mam jeszcze trochę pracy, a zostały nam trzy dni na przygotowania. Jeśli jutro mamy razem poćwiczyć, to trzeba jeszcze dziś zakończyć kilka spraw.
- No pewnie – Magda wstała prostując idealne ciało. – To ja skoczę na te zakupy. Widzimy się później.
Patrzyłam za nią płacąc rachunek. Pozbierałam swoje rzeczy i ruszyłam myśląc już o zadaniu. Głos nie dawał wygraną. Za trzy nie będziesz wyglądać tak jak ona, skrzeknął. Może jednak...
Westchnęłam.
Ciekawa historia ;) Kiedy można się spodziewać kolejnych wpisów ?
OdpowiedzUsuńKlimatyzator do domu
Obiecuję poprawę :)
UsuńNie lubię tej Magdy
OdpowiedzUsuńMagda jest w porządku. Wpraedzie w pierwszej wersji, chciałam ją uśmiercić, ale szkoda by było Magdy ;)
Usuń