Ludzie mają tę cechę, że dość łatwo jest ich nakłonić do przeróżnych akcji. Na przykład akcji oburzania się na kogoś lub na coś. I mniejsza z tym, że pojęcia nie mają, co kierowało organizatorami akcji. 12.000 entuzjastów na FB się wpisało do akcji, to babcia też.
Niewątpliwie są akcje, które mają sens nawet w moim sceptycznym pojęciu. Np akcja sprzątania śmieci ma sens, bo jest działaniem praktycznym i efektywnym: śmieci znikają. Jeszcze większy byłby sens, gdyby po prostu nie śmiecić.
Przy okazji czytania o czymś tam wdarła mi się na tekst akcja "Ratujmy pszczoły". Kocham miód, uwielbiam pszczoły, doceniam ich wkład w życie na ziemi, ale nie potrafię sobie logicznie wytłumaczyć, w jakim stopniu pomoże pszczołom akcja zakładania wirtualnych ogródków pszczołom nieszkodzących? Z nagrodami, owszem. Ale która pszczoła poleci na 3 dni do SPA, albo będzie trzaskać foty super nowym sprzętem fotograficznym?
Ponad 30.000 ogródków. Pięknie. Tylko po co?
Jakiś czas temu była akcja hodowania dębów. Też wirtualnych. Znajoma posadziła dąb, a reszta jej znajomych miała za zadanie podlewać. Finał akcji gdzieś się rozmazał w niebycie. Nie wiem, gdzie te dęby, co to dało? Cisza. Ot cała akcja.
Wirtualnie, to ja mogą zatłuc strzygę, albo strzyga mnie. Pewnych rzeczy i działań nie da się z życia przenieść do matrycy. Gdyby się dało, to nie musiałabym gotować, tylko jadłabym te pyszne dania ze znajomych blogów kulinarnych i nie musiałabym ani robić zakupów, ani gotować, ani nawet zmywać.
No konia z rzędem temu, kto wyjaśni to zjawisko czymś innym niż jakąś domniemaną kasą albo równie domniemanym oświeceniem ludności.
Włączę się jeżeli akcja ma sens,np. pewna znana firma produkująca pokarm dla zwierzaków po zebraniu iluś tam głosów, wyśle zapas karmy dla psa w schronisku. Akcji o której piszesz nie widziałam, jeżeli jest to tylko klepnięcie w ogródek bez żadnych realnych korzyści, to jest to bez sensu. Aha! Oświadczam, że bardzo martwię się tymi pszczołami..
OdpowiedzUsuńczęsto chodzi o reklamy - np. iles tam fanów i firma nakarmi dziecko albo cuś.
OdpowiedzUsuńAlbo posadzi drzewa prawdziwe w zamian za posadzone wirtualne. Ale nie zbieram sie w akcjach typu: "wpisywać miasta które nie lubią poniedziałku!!"
dokładnie to samo uważam, co Aga... akcja ma sens, gdy ma przynieść konkretny rezultat, a nie jakieś tam wirtualne czynności zastępcze dla dowartościowania się, że "coś się zrobiło", bo to jest po prostu samooszukiwanie się...
OdpowiedzUsuńnatomiast są tematy, które jedną akcją nie ogarnie... choćby te pszczoły... tak naprawdę, to ja pojęcia nie mam zielonego, jaka powinna być 'akcja', by zmniejszyć prawdopodobieństwo wyginięcia pszczół na Ziemi... wysadzić w powietrze pół przemysłu chemicznego?... i efekcie narobić dymu, kurzu, smrodu, jednym słowem takiego syfu, który te pszczoły tylko dobije :)))... dokładnie tak, jak z tym kolesiem, co zasłabł na ulicy... ludzie rzucili się 'akcyjnie' do pomagania, urwali mu rękę, połowa zaś w ogóle nie wiedziała o co chodzi i go wdeptała w trotuar ze skutkiem śmiertelnym :))))...
Jak zasłabnąć to tylko na pustkowiu :)))) Groza! :D
OdpowiedzUsuńPoważnie to myślę sobie, że te wszystkie ogródki, dęby i inne dziwne akcje są po to, i tylko po to, żeby zwrócić uwagę na problem. Nie wiem jaka jest dalsza historia takich masowych ruszeń, ale może dlatego że nie śledzę jakoś specjalnie?
OdpowiedzUsuńSama nie wierzę w masowe akcje:)
Nie pojmuje tych akcji, ale tez nie angazuje sie w zycie FBukowe, wiec mnie omijaja. Domyslam sie, ze nie trace na tym;))
OdpowiedzUsuńKorzyść jest taka, że ktoś (nie wiadomo kto), ale nie pszczoły, zarabia na reklamach i naszym czasie (tudzież znajomych czasie).
OdpowiedzUsuńW necie można pomóc np. komuś skasować blog, grzecznie tłumacząc, że podpisywania się pod czyimiś wypocinami i fotkami jest jednak kradzieżą. Odwołując się oczywiście do jego rozsądku i sił wirtualnych hien. To ci ja uczyniłam, kiedyś, nie chwaląc się :D.
Dla mnie te akcje też są całkowicie bez sensu, ale niektórym podoba się możliwość zapalenia wirtualnej świeczki, nie ruszając d...y z kanapy, bo nawet Wszystkich Świętych mogą wtedy pozostać w wygodnym ciepłym fotelu w domu zamiast włóczyć się po cmentarzach! :)
OdpowiedzUsuńTo chyba taka już nasza ludzka wygodnicka natura - spełniamy w ten sposób nasze wewnętrzne poczucie obowiązku czy przynależności do społeczności ratującej pszczoły, nie robiąc tak naprawdę nic ...
pozdrowienia!
Ci powiem, że ... nie wiem:D Dostałam dziś zaproszenie do wzięcia udziału w akcji łapania za biusty. I waham się czy się przyłączyć. łapanie mnie nie rajcuje, a sama tez sobie nie życzę być obmacywana;D A waham się bo zapraszał przyjaciel...:D
OdpowiedzUsuń:D złap jego za biust. A co uratujecie łapiąc się za biusty?
OdpowiedzUsuńSą akcje które mają sens, są takie które się o niego nawet nie ocierają.Na mnie największe wrażenie zrobiła akcja przeprowadzona wiele lat temu przez tygodnik "NIE":):)Chodziło o jak najniższe wpłaty przekazem pocztowym na konto fundacji ojca Rydzyka.Koszt przekazu,przebijał datek.Od tej pory, wyrażenie "co łaska" zyskało dla mnie nowy, smakowity wymiar:):):)
OdpowiedzUsuńZróbmy akcję przeciw akcjom (bezsensownym...)
OdpowiedzUsuńŚwietna inicjatywa :D
OdpowiedzUsuńzróbmy akcje przeciw akcjom! ;-)
OdpowiedzUsuńOł jesss, mam nadzieję, że na blogu Marzyni byś często jadała :-D
OdpowiedzUsuńA ja nawet nie słyszałam o tych pszczołach... ;) Ale ja to nie mam konta ani na Naszej Klasie ani na Facebooku.... :)
OdpowiedzUsuńJestem lżejsza o takie przemyślenia :P
Sieć jest pełna skarbów. Znajomi np polecają sobie fajne filmy, książki, ale to zresztą można znaleźć także na blogach. Jest niestety tyleż skarbów co śmieci.
OdpowiedzUsuńA może jednak śmieci więcej. Trzeba umieć i chcieć szukać ;)
pszczółkę Maję to bym uratował : )
OdpowiedzUsuńW Polsce potrzeba wiele akcji edukacji seksualnej.
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym nawet, że nie tyle akcji - choć i taki większy szum mógłby zrobić coś dobrego - ile regularne i mądre nauczanie od szkoły podstawowej.
OdpowiedzUsuńKiedyś wyczytałam na jakimś forum o pigułkach poronnych, że dziewczyna, która skończyła 20 lat, w odpowiedzi na pytania innych dyskutantek powiedziała, że zaszła w ciążę, bo się nie zabezpieczyła. żyła bowiem w głębokim przekonaniu, że jak będzie na górze, to nie zajdzie. Byłoby śmieszne, gdyby nie było takie straszne.