niedziela, 9 stycznia 2011

O demoralizacji

Mam dziś niski próg tolerancji na głupotę, zakłamanie i inne pierdoły w tym guście. Dochodzę do wniosku, że Polacy potrafią zrobić rzeczy fajne, ale jak już zaczną coś pieprzyć, to nie spoczną dopóki nie popierdzielą do imentu.

Oczywiście o Orkiestrze. Fajna? No, szlachetna akcja. Daruję sobie wyliczenia, ile zarabia na tym pan Owsiak i pozostałe 4 osoby z fundacji. Jeśli ktoś im zazdrości to może sobie sam założyć fundację i organizować takie imprezy.
Ale do k*** nędzy! Płacę podatki, płacę haracz na ZUS: z tego podobno kasa idzie na NFZ, moją przyszłą emeryturę, czyli do wielkiej, czarnej dziury...
A poza tym powinnam być wdzięczna za bezpłatne: przedszkole, szkołę, studia, leczenie no i tę emeryturę, która jak dobrze pójdzie będzie wynosić jakieś 800 zł.

Nikt nas nie pyta, czy chcemy, żeby się nami państwo opiekowało. Ono się opiekuje. Ze strony matematyki wygląda to tak: na ZUS pracodawca odprowadza 46% pensji (przy takich kosztach musi kwitnąć robota na czarno) albo każdy przedsiębiorca płaci sam za siebie.
Przyjmijmy symbolicznie 1000 zł miesięcznie (bywa ciut mniej, bywa dużo więcej).
1000 zł x 12 miesięcy = 12.000 rocznie x 25 lat pracy = 300.000 zł(bez oprocentowania). x 20 mln. ludzi czynnych zawodowo...
Płacimy za wszystko z dużym zapasem, w zamian dostajemy cacko z dziurką i malwersantów, niedołęgi albo zwykłych złodziei "zarządzających" naszą kasą i nawet na starość nie stać nas na wakacje na Florydzie i kurczaka dla fortitera.
A dziś taka minister Kopacz podpina się pod Orkiestrę i oznajmia, że ona do tych Jurkowych (z datków) dorzuci "SWOJE" (dosłownie tak powiedziała) czyli nasze miliony (których nie ma na leczenie, jak nam ciągle tłumaczą. Najlepiej wiedzą o tym ci, którzy ośmieli się chorować w grudniu, kiedy się roczna kasa w szpitalach skończyła).

Owsiak robi część pracy (minimalną, bo te miliony Orkiestry to nikły procent budżetu miesięcznego NFZ) za państwo, które zdziera z nas przymusowo potężną kasę w postaci ZUSu i podatków i marnuje ją na prawo i lewo zachowując przy tym niezmiennie od 19 lat poczucie wspaniale wykonanej roboty. I dlatego mam mocno mieszane uczucia natury moralnej, jeśli chodzi o akcje charytatywne.
Jeśli się do tego doda to, że część potrzebnego niewątpliwie sprzętu od lat stoi w piwnicach szpitali, bo nie ma do niego czegoś, albo specjalistów, albo dodatkowych odczynników, albo... to czuję się naprawdę zniechęcona.

P.S. Za to najzabawniejsze stwierdzenie, jakie dziś słyszałam, od pewnej pani wiecznie się odchudzającej:, ech, bo ja mam słabą silną wolę ;)

18 komentarzy:

  1. Demoralizacja, patologia albo zwyczajne k....two. Odkąd pamiętam (od ponad 30 lat) słyszę że mam zaciskać pasa bo jesteśmy na dorobku. No ale tak to już jest w systemie feudalnym jaki ciągle u Nas panuje. Skończy się tym, że gdy już jakimś cudem pojadę na Florydę to tylko po to, żeby upolować i zeżreć fortitera. Ot tak na złość, bo mam coraz bardziej słabą silną wolę. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy Cie pociesze, ale to nie tylko w Polsce tak wyglada...

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem coś o chorowaniu w grudniu
    specjalista nie przyjmie bo się umowa skończyła z NFZ
    musi pani czekać - szkoda, że choroba sobie nie poczeka..
    jak miło

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak słusznie zauważyła Stardust, nie jesteśmy w takim czymś osamotnieni. marna pociecha, a w zasadzie żaden.
    Co zaś się tyczy pana Owsiaka, to nawet jeśli zarabia na fundacji to przynajmniej wiemy za co bierze pieniądze. Na pewno nie za darmo jak chociażby prezes ZUS czy pan minister odpowiedzialny za rozkład jazdy pociągów.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja wsadzę kij w mrowisko i powiem tak: rozejrzyjcie się jednak trochę dalej niż końcówka własnego nosa, bo krytykować łatwo , ale wymyślić jak to zmienić o wiele trudniej. Kto stoi w kolejkach do lekarzy i "pożera" olbrzymi procent pieniędzy z naszej składki? Ano grupa starych, obolałych emerytów, którzy jak tylko coś ich zaboli robią 100 tys badań rocznie po czym okazuje się, że to starość, zły tryb życia czy odżywiania a nie żadna choroba, a tymczasem pieniądze na badania już poszły, kolejka do nich się wydłużyła itp, itd. Ale spróbujcie ograniczyć bezpłatne badania a media znajdą te kilka przypadków gdzie rzeczywiście ktoś jest chory a badań nie wykonano , to przecież kwadratura koła jest> Brakuje pieniędzy, bo gro z nich jest wydawane na hipochondryków i nie ma metody, by to ograniczyć. Ja mam akurat w swoim najbliższym otoczeniu 3 takie osoby (w tym jedną 30-letnią) i kiedyś wyliczyłam, że tylko 1 roku na ich badania, gdyby wykonać je płatnie poszłoby ponad 100 tys złotych a oni je robią reguralnie co roku. Następna sprawa: znam niejedną osobę, która bierze emeryturę już dłużej niż pracowała a jedną z nich jest taka hipochondryczka i podejrzewam, że już grube miliony ona nas wszystkich kosztowała ile jest takich osób w Polsce ? Takich przykładów można mnożyć i mnożyć i jak to przerwać, ja nie mam pomysłu.

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Euforka w grudniu? Mój syn uszkodził sobie kolano, w kwietniu. Pani w rejestracji uśmiała się, jak chciałam załatwić rehabilitację.
    Magenta do cholery, mam podobne zdanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Owsiak to jakiś podejrzany typ, zamiast zorganizować akcję wspólnie z tradycyjnym beneficjentem dobroczynności w Polsce, kościołem matką naszą, sili się na niezależność.
    A Pani Kopacz, podobnie jak i jej macierzysta partia, jest najwyraźniej zmęczona władzą i brakiem konkurencji...

    OdpowiedzUsuń
  8. "Tradycyjny beneficjent dobroczynności" :D

    Kiciaszara, tak ktoś niedawno wspominał o funkcji "społeczno-rozrywkowej" przychodni. To tylko znaczy, że starszych osób nie należy pozostawiać na pastwę losu, zwłaszcza samotnych. Kiedyż były jakieś osiedlowe kluby złotej jesieni czy coś w tym rodzaju i tam sobie rozmawiali, grali w karty, opowiadali o chorobach... Też szło na to z podatków. I fajnie, tak powinno być.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja bym na starość nie chciał do przychodni...tylko właśnie do takiego klubu co by można w bierki pograć...

    OdpowiedzUsuń
  10. W pewnym okresie życia dość mocno interesowałam się, jak to jest z systemem opieki medycznej w innych krajach. I niestety, nie znalazłam ani jednego kraju cywilizowanego, w którym naród byłby zadowolony ze stanu usług i opieki medycznej.Bo im więcej chorób potrafimy zdiagnozować tym więcej mamy pacjentów,a nowoczesna medycyna jest niestety b.b. droga. Zasadniczą rzeczą jest profilaktyka, której w Polsce, nawet gdyby były na to środki i tak nikt z pacjentów by nie przestrzegał, bo Polak nie wierzy ani w zdrowy tryb życia, ani w cokolwiek co jest z profilaktyką związane.Żaden kraj europejski, nawet tam, gdzie są znacznie wyższe niż u nas środki przeznaczone na leczenie, nie jest w stanie zapewnić swoim obywatelom pełnej, bezpłatnej opieki lekarskiej.Wszędzie czeka się latami na operację planową, tyle tylko,że np. w Niemczech pacjent oczekujący 3 lub 4 lata na endoprotezę stawu biodrowego ma przecinany nerw, by nie czuł bólu.A potem spokojnie, bez bólu czeka. Nie mówię,że nasz system jest dobry, ale wiem,że gdzie indziej też nie jest lepiej.Ale wiesz, zawsze za granicą trawa zieleńsza, zarobki wyższe itp.Wyrabiamy sobie zdanie na podst. wyrywkowych opowieści ludzi,którzy też nie zawsze (nawet tam będąc) wiedzą dokładnie jak jest, lub chcą nam zaimponować. A emeryckie kluby osiedlowe istnieją nadal, przynajmniej w moim mieście.I Uniwersytety III wieku.I dużo osób z tego korzysta, a mimo tego i tak muszą bywać u lekarza. Takie życie.
    Miłego, ;)
    P.S.
    Cały PRL korzystałam z usług prywatnych lekarzy, za wyjątkiem porodu i 2 operacji- po prostu nie było prywatnych placówek szpitalnych.
    Teraz też niestety często muszę tak właśnie robić, choć już jestem na emeryturze.

    OdpowiedzUsuń
  11. A moje dziecko po porodzie korzystało ze sprzętu Owsiaka, za co jestem wdzięczna. I basta.

    OdpowiedzUsuń
  12. zarobki Owsiaka najmniej mnie interesują z tego wszystkiego, a centralnie wcale... tak swoją drogą, mam do gościa jeszcze na tyle zaufania, by zakładać czyste inetencje WOŚP /czego na pewno nie mogę powiedzieć o takim Caritasie, na ten przykład/... problem leży gdzie indziej... otóż każda inicjatywa, każde działanie, nie wiadomo jak fajne, godziwe i chwalebne podlega Prawu Parkinsona... w moim sformułowaniu brzmi ono tak, że jeśli stworzymy instytucję, która dane działanie ma ułatwić, to po przekroczeniu pewnej "masy krytycznej" jej rozwoju zaczyna się syf... w przypadku WOŚP sygnałem tego syfu jest marnujący się sprzęt... akurat w tym roku miałem ten komfort psychiczny, że jako chory leżałem w domu i nie miałem dylematów, czy coś dołożyć do tego interesu, czy nie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam kolege chirurga w szpitalu znanym w całej Polsce, pokazał mi on ostatnio jak wygląda komputeryzacja tego molocha, znaczy miejsca jego pracy. 2 lata temu przywieźli sprzęt, złozyli w pakamerze i ...tak sobie tam stoi i kurzy się w zaciszu. Zajrzałam - no...mozna by tym kilka szkół obdarować. A szpital nie ma pieniędzy, nie ma pieniędzy, nie ma pieniędzy....
    Za to nasz ZUS wybudował sobie nową, elegancką siedzibę - marmury, szybkie windy, szkło i aluminium....szał ciał. Wchodzisz i robisz sie taki maleńki w swoich starych butach sprzed 6 sezonów,że od razu wiesz gdzie twoje miejsce.
    Moja rodzina żyje głównie dzięki znajomym lekarzom. I tego się trzymamy bo odstępstwa od reguły bardzo drogo nas kosztowały, nie tylko w sensie materialnym.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tez chcę na starość do klubu emerytów . A moze wspólna akcja nie płaćmy zus.Ciekawe ile osób by sie odwazyło?

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli chcesz zaglosować na mój blog .
    Wyslij sms o treści A00883 na numer 7122
    Koszt sms 1,23 gr mozna posłac tylko jednego sms i tylko z Polski
    Dziękuję :) Renia

    OdpowiedzUsuń
  16. Przez dwadzieścia lat zebrali trzysta milionów. Roczna pensja podrzędnego prezesika. I dlatego mi się na świat nóż w galotach otwiera.
    Dzisiaj łaziłam po jakichś dziwnych miejscach za pracą. Pogadałam sobie z jedną miłą panią ze związku kombatantów. Powiedziała, że pracy wystarczy może na rok, może na dwa, a potem szlus - kombatanci wymierają i nie ma się kim zajmować.

    OdpowiedzUsuń
  17. no cóż..czysta prawda.a ja co roku wrzucam do skarbonki i z dumą nalepiam czerwone serduszko.

    OdpowiedzUsuń