czwartek, 12 stycznia 2012

O wyższości nauki

Wynaleziono nową jednostkę chorobową. Nazywa się owa jednostka prokrastynacją. Jest tak nowa, że słownik google'a usiłuje ją koniecznie poprawić na "biurokratyzację", ale nic z tego, słowniku, nie pozwolę! Jedyne co ci się kojarzy, to urzędnicy? No nie wiem, nie wiem...

Choroba (?) polega na tym, że człowiek nią tknięty odczuwa niechęć do pracy. W artykule tłumaczą, że "Zazwyczaj osoby skłonne do prokrastynacji zamiast wykonać zaplanowane działania oddają się drobnym przyjemnościom."

Nie wiem, czy to całkowite przeciwieństwo pracoholików? Mniejsza z tym. Patrzę, czytam i podziwiam. Nauka tak szybko pędzi do przodu, że człowiek już sam nie wie na co choruje.

P.S. Wszyscy dys-coś-tam oraz prokrastynaci powinni czym prędzej utworzyć klub mniejszościowy oraz ZZ i zadbać o to, by ich nie prześladowano w miejscach pracy ani za lenistwo ani za gamoństwo, bo to hańba by była, represje oraz nietolerancja. Religijna też. Kto się zapisuje? :)

25 komentarzy:

  1. Albo mi się chce chcieć , albo chce mi się nie chcieć i jestem dobra w tym co mi się zachce ;)))) Tyle tylko , że zanim osiągnęłam taki luksus musiałam ciężko pracować i eliminować ze swojego otoczenia zawodowego prokrastynatów (po słowiańsku leniwców pospolitych ) i gamoni ;))) Nigdy nie twierdziłam , żem tolerancyjna , więc z pracy wywalę bez mrugnięcia okiem każdego kto do takiego klubu wstąpi ;)))) Taka ze mnie szuja ;))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to mam od dawna. Od tak dawna, że nawet nie pamiętam, ale jestem przekonany, że jeszcze niemowlęciem będąc (o ile nim byłem, bo nie pamiętam tego i wszelką wiedzę czerpię od osób trzecich) unikałem wszelkich sytuacji, które nakładały na mnie jakiekolwiek powinności, wybierając zabawę grzechotkami czy tam pajacykami. Do klubu prokrastynatów zapiszę się chętnie i zauważam wielką potrzebę jego istnienia, bo skoro dopieszcza się osobników, którzy nie potrafią nauczyć się ortografii - ba, wmawia się reszcie społeczeństwa, że to normalne, że szkołę podstawową kończy gamoń pełen bulu i nadzieji, to dlaczego nie dopieścić tych, którym po prostu się nie chce? Postuluję więc uznać określenia "leń", "nierób" za niepoprawne politycznie. Powinny zniknąć ze słownika. Nie wiem tylko na razie, czy obrażać się kiedy ktoś do mnie powie "ty prokrastynacie jeden, ty!". Jak znam życie, obrażać się nie będę, jestem na to zbyt prokrastynastyczny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadnej z chorób i "dys-cos-tam" nie powinno się upraszczać. Pod wieloma z nich kryje się prawdziwy ból, lęk i nieszczęście.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. no, to już wiem, co mi jest... ja mam już takie stadium, że w robocie nie chce mi się już nawet gołych bab i kreskówek oglądać /zawodowo się tym nie zajmuję akurat, więc o syndromie przesytu nie ma mowy/... wystartowałbym na prezesa nowego klubu, ale sęk w tym, że jestem chory właśnie na ową "prokrastynację" i coś mi się wydaje, iż to stanowisko będzie zawsze wakatem z definicji...
    tak poważniej mówiąc, to czegóż to człowiek nie wymyśli, by na kogoś winę zwalić... "ja nie chcę ćpać, ale przecież jestem chory na narkomanię"... "chcę pisać składnie, ale przecież mam dysgrafię"... "chcę coś robić, ale cierpię na prokrastynację"... i zbiorowy lament: "zróbcie coś, bo przecież ja nie mogę"...
    nie ma diabłów, więc powołuje się je do życia i klonuje się zawzięcie, by było "na kogoś"...
    jedynie sataniści dali odpór... widziałem kiedyś taki zabawny skecz... wiozą kolesia na wózku... "co mu jest?"... "atrofia mięśni"... "jaka kurwa, atrofia? leń jest i tyle!"...
    i tym optymistycznym akcentem pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio słyszałam, że istnieje nie tylko kompleks wypalenia zawodowego, ale i kompleks znudzenia zawodowego :) Ale i tak nie jestem pewna, czy chodzi o to samo, co napisałaś o tej formie dys-, której nazwy powtórzyć nie dam rady :)

    OdpowiedzUsuń
  6. przez Twój blog dowiedziałem się właśnie, że być może jestem zarażony tą chorobą od dawna i właściwie jedyne co pozostało, to wiara... bo żadne leki nie działają. Mimo wszystko dzięki za uświadomienie. Słyszałem też o chorobie pod nazwą uśmiechoroza. Usta ciągle wygięte w kształcie uśmiechu, ostatnio też mnie to dotyka.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja cież... hahahahahahahaha zupełnie jakbym ja to wymyśliła ;-P

    OdpowiedzUsuń
  8. Wśród jednostek chorobowych wyodrębniono dypsomanię jako okresowe opilstwo, czy mozna też wyróżnic okresową prokrastynację? jeśli tak wstępuje w szeregi;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Siostry i bracia w prokrastynacji! Faktycznie chyba z definicji nie uda nam się założyć związków zawodowych ani inszej organizacji. I prawdą jest co pisze pkanalia: nawet prezesa nie wybierzemy, bo wybierając zajmiemy się natychmiast czymś innym.
    Ale zawsze możemy się zrzeszyć ot tak niepostrzeżenie. Na pewno da się jakoś chorobę przechytrzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trudno. Sobie pochoruję. I mam nadzieję, że nie znajdą na to szybko lekarstwa;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ludzieeee!-wreszcie wiem, co mnie nęka- więcej nie napiszę (wiadomo dlaczego:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie byłoby zarechotać i powiedzieć, że jak żona mówi "wynieś śmieci" to ja na to "nie mogę, mam prokrastynację", ale życie nie jest takie fajne. Bywa, wcale nie rzadko, że ktoś kto lubi pracować, ma do pracy niechęć, każdej, i ucieka w prace zastępcze. To nie jest śmieszne, bo znamionuje głębszy problem. W tej prokrastynacji śmieszna jest tylko nazwa, przez swoje pretensjonalne brzmienie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodam, że to bardzo przewlekła choroba... Wiem, sam choruję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Eeee, to ja się już chyba nie dopcham ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. To zapisuję się do Waszego doborowego towarzystwa pro...jestem chronicznie na to chora i dobrze mi z tym :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja zawsze myślałam, że mnie zwyczajny leń trapi a tu choroba ciężka - o ja nieszczęśliiiiwaaaa ;P :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Podoba mi się ta choroba. Czy można na nią dostać L4? ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. do gamoństwa się nie przyznaję ale pozostałe objawy jak najbardziej..do klubu się nie piszę, nie chce mi się, czekam na wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Eee... choroby, dys coś tam, symulacje. To jest lenistwo zwyczajne. Żadnych klubów, żadnych zwolnień, do roboty!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie ostatnio wyleczono z tego skutecznie... A przewlekłe i niepowstrzymane pzeklinanie na pracę też jakoś się nazywa? ;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyznaję , że pierwszy raz słyszę taki termin i chyba nie do końca mnie przekonuje choroba :):) Niezaprzeczalnie jednak oddaję się w tej chwili relaksowi i mam wolne od pracy . Zasłużenie jednak i nie z powodu choroby :):):)

    OdpowiedzUsuń
  22. nie wiedzialam, ze jak jestem znudzona praca, to jestem chora, ...dziwny ten swiat... ;-) ide sie ponudzic...czy mozna na to cos zaradzic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe to jest.Znam dobrze odmianę tego stanu chorobowego polegającą na udawaniu,że pracownicy pracują.Muszą się narobić więcej niż gdyby autentycznie pracowali, ale wolą udawać i nie pojmuje powodów, dla których to czynią.Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  23. Super, wreszcie wydało się, że jestem chora i to na tak poważną chorobę! Muszę, no po prostu muszę natychmiast się położyć. Zdrowych zapraszam na mój blog http://floska56.blogspot.com/
    (bo chorzy to już pewnie nie będą mieli siły, chyba że w ramach tych drobnych przyjemności).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń