Pewnemu panu z miasta Łodzi
pomysł na figle się w głowie zrodził
I już wymyślnie zmierzał do nieba
lecz oręż się wygiął nie tak jak trzeba
i choć dogodził to się uszkodził.
P.S.Inspirowane niestety wydarzeniem prawdziwym, jeśli wierzyć doniesieniom dziennikarzy. A lekarze to dopiero mieli radochę, jak ich znam :)
A kto by radochy nie miał:))) auć, auć
OdpowiedzUsuńOj to musi boleć :)
OdpowiedzUsuńNie wiemy, czy straszniejsze jest to, co przeżył ten nieszczęśliwiec, czy to, że hieny dziennikarskie nie omieszkały historii rozdmuchać.
OdpowiedzUsuńTeraz chyba pora na konferencję prasową Episkopatu. Wszak ta potworność, to "żywy dowód" na to, że Stwórca karze za wyuzdanie.
Zatem jeżeli już musisz, to tylko "po misjonarsku", Narodzie!!!!!
Pzdr.
uuu...ciekawe czy pan całkiem zwinął interes czy też wyszedł na prostą;)
OdpowiedzUsuńStraszny jest lekarz, który zapewne wyjąc z radości doniósł o tym koledze dziennikarzowi. Tajemnicę lekarska mając za nic.
OdpowiedzUsuńEpiskopat zapewne modli się dziękując Panu za to, że ten przykry wypadek nie trafił się jednemu z nich.
Pan po operacji, podobno uratowany, ale ma stresa :) Nie dziwię mu się, bidakowi.
OdpowiedzUsuńswojego czasu pracowałem w branży budowlanej i robiliśmy remont w szpitalu... idę do pracy /kanciapę mieliśmy w Izbie Przyjęć/, a tu stoi gromada personelu i pękają ze śmiechu... okazuje się, że przywieźli gościa, alkoćpuna, który w napadzie paranoicznej zazdrości /to często alkoćpuństwu towarzyszy/ wziął nóż i zrobił sobie "ciach", w intencji swojej żonie na złość... po opatrzeniu zawieźli go do czubków... dalsze jego losy, tudzież "sprzęta" są mi nieznane...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :))...
Czytałam te doniesienia i zastanawiam się...
OdpowiedzUsuńZawsze myślałam, że złamać się może kość, kij... ale ciało jamiste? No jak to tak?
Siem śmiejcie :( Facet pewnie będzie udawał mnicha i resztę życia w kapturze chodził zaułkami :( A głos??? Może już popiskuje?
OdpowiedzUsuńJa się nie śmieję, wiersze piszę ku czci :))
OdpowiedzUsuńNo będzie miał chłopina traumę to pewne, ale podobno pozszywany (pękła powięź, a tylko dziennikarze napisali, że sobie złamał, bo to brzmi bardziej szokująco.)
złamany sprzedaje się w mediach lepiej niż pękniety :)
OdpowiedzUsuńrację ma Tribudragon, "złamany" po prostu BRZMI...
OdpowiedzUsuńopowiedziałem o tej historii pół godziny temu swojej znajomej... wydęła pogardliwie usta i stwierdziła /cytuję dosłownie/: "ten dziennikarz chyba w życiu jeszcze porządnie nie zaruchał, skoro robi wielkie joł z powodu jakiejś tam kontuzji fiuta"...
No... i dlatego wymyślili wibratory :)
OdpowiedzUsuńja mam jeszcze pytanie boczne, nie na temat... czy majstrowałaś przy szablonie bloga, że masz drzewiastą strukturę komentarzy?... czy samo się zrobiło?...
OdpowiedzUsuńStraszliwa rzecz. Nie dość, że sobie człowiek zrobił krzywdę to jeszcze się cała Polska dowiedziała i fafnaście tysięcy internautów rozniosło wieść od wschodu do zachodu. Mam paru znajomych lekarzy ale tylko jeden jest plotkarzem, na dodatek to ginekolog, zawsze jest jakas fajna historia "do sałatki i śledzia". Reasumując - boję się pomyśleć komu mój własny lekarz opowiada pikantne historie na mój temat.
OdpowiedzUsuńCzego się nie robi żeby zaistnieć w mediach. I zasłużyć na limeryk o Jaskiniowej;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam w czym rzecz , więc poszłam poszperać . I przeraził mnie fakt , że natychmiast przeanalizowałam w pamięci na co ostatnio chorowałam i czy czasami nie miałam czegoś co mogłoby się nadać do gazet ... Uffff ... nie :) Współczuję temu młodzieńcowi . Najbardziej lekarzy .
OdpowiedzUsuńOd dziś ma zapewne ksywkę POŁAMANY :)
OdpowiedzUsuńA co ma sobie połamać kobitka , żeby na pierwsze strony trafić ? Jak się jest Dodą to paznokcia , ale taka szara eminencja jak ja ? Już wiem , ale nie powiem głośno ;))))
OdpowiedzUsuńHie hie, gdy czytałam tę notkę, to mi wyskoczył pan w gatkach na reklamie jakieś bielizny, wyjątkowo bogato obdarzony (choć w stanie spoczynku, więc kto go tam wie).
OdpowiedzUsuńjadę w czwartek do Rzeszowa, chyba w końcu se kupie ten aparat, bo już mi wstyd przed Wami.
całuję serdecznie - Marzynia