Jakaś nieprawda z tym prawem. Podczas przenoszenia się z miejsca na miejsce, wywaliłam co najmniej 1/3 NIEPOTRZEBNYCH klamotów, w które bezsensownie obrosłam. I tu się zgadza. Masa rzeczy wynoszonych do śmietnik i na nowe była stała. Ale dlaczego do licha te rzeczy, które zostały przeniesione skutecznie wcale nie mają mniejszej objętości niż na starym mieszkaniu?
Widzę tylko jedno wyjaśnienie. Ta masa wie, że zgodnie ze szczególną teorią względności obowiązuje ją prawo zachowania całkowitej masy spoczynkowej układu izolowanego. I ona jako izolowana rozpuchła się do poprzednich rozmiarów.
Przechlapane. Można się zachetać i tak człowiek jest skazany na obrastanie.
P.S. N razie jeszcze nie rozróżniam między własną głową a innymi częściami ciała. Nazwiska trzech pierwszych, którzy wymyślili przeprowadzki!
Mnie ta myśl przeraża już w zalążku
OdpowiedzUsuńzastanawiam się od czego zacząć wywalanie... a może wszystko puścić z dymem?! Takie myśli też mnie nachodzą.
Lubie sie przeprowadzac!!! Zdecydowanie wole przeprowadzke od malowania, a juz remont to ZUO, ktorego w zyciu bym sie nawet nie probowala przezyc. Lubie nowe, lubie okazje do wywalania, no lubie przeprowadzki :)))
OdpowiedzUsuńJa też lubię przeprowadzki - można zmazać byłe gumką i zacząć od początku. Przy okazji odkurzy sie tony wspomnień.:)
OdpowiedzUsuńbez zmian drastycznych wyrosłyby ludziom korzenie albo liście nawet!
OdpowiedzUsuńNo to z jednej strony współczuję bo wiem jak to jest a z drugiej gratuluję i zazdroszczę bo... wiem jak to jest :)))))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie czeka wyprowadzka już za dwa tygodnie, dobrze, że mi przypomniałaś, to się psychicznie i fizycznie przygotuję ;-)
OdpowiedzUsuńHej. Prowadzę bloga na którym umieszczam swoje fotografie. Może wpadałabyś i skomentowała najlepsze według Ciebie prace ?
OdpowiedzUsuńZapraszam na is-charlie.blogspot.com :))
ach te przydaśki i grzmoty... niby mało gromadzę i robię czystkę raz na jakiś czas /staram się być bezlitosny/... mimo to...
OdpowiedzUsuńna starość zostanę buddyjskim "hippie - monk"... portki, kapota, micha... hm... jeszcze nóż... w sumie tępa trójka by się przydała... telefon... no to i ładowarka...
no tak, zaczyna się :)))))...
Rany ... to chyba trzeba gratulować :):):) Przeprowadzki lubię najbardziej w momencie , gdy już się skończą i wszystko ma swoje miejsce :):):) Inna sprawa , że w to miejsce trzeba coś upychać ... no ale to chyba tylko ja tak mam :):):):)
OdpowiedzUsuńPowoli zaczynam się przestawać mieścić we własnym domu. I to wcale nie z powodu tycia, a właśnie klamotów zgromadzonych. Wywalanie czas zacząć?
OdpowiedzUsuńooo kurna
OdpowiedzUsuńto gdzie Ty teraz biegasz?
Niedługo będę przechodził przez to samo! Już namierzam rzeczy do wyrzucenia ;) Stary dywan - sru, stary rower treningowy - sru, stara pościel - sru...
OdpowiedzUsuńHa!
OdpowiedzUsuńMażęcia zna słowo "klamoty"!.
Kto jeszcze oprócz nas go używa???
Dobre jest też określenie: "prepitety". One też mnożą się jak wściekłe w moim domu.
Mówię Wam groza. No po co normalnemu człowiekowi 20 kubków? Przecież 2 wystarczą, no trzy. To się myje bez problemu. Z tych emocji za to talerzy zapomniałam przenieść. I też się udało :D
OdpowiedzUsuńErek, biegam tam gdzie zwykle, bo się przeprowadziłam raptem 100 metrów dalej. Dzielnica ta sama, ale z daleka od brudnej i hałaśliwej ulicy. Mam furę zieleni, ptaszki śpiewają, powietrze przeczyste. Rzeczywiście jak już prawie po wszystkim to fajnie.
W sumie nie wiem, może przenoszenie się do innego miasta powoduje większy radykalizm w wyrzucaniu, więcej konsekwencji i dzięki te,u mniej klamotów?
Mnisi buddyjscy już dawno taszczą ze sobą jucznego wielbłąda :D
Marzyniu, chyba każdy w każdym zakątku Polski zna słowo "klamoty". Niewykluczone, że to wynika z zamiłowania do gromadzenie tychże ;) To ogólnopolski regionalizm, że tak to ujmę :D
OdpowiedzUsuńno tak...ja właśnie porządkuję piwnicę,garaż i chyba wiem o czym mówisz :)
OdpowiedzUsuńJezu! Teoria względności o 8 rano! ;) nic z tego nie wiem.. prócz faktu, że wciąż masz duuuużo rzeczy ;p Pamiętaj! Wszystko może się przydać :P
OdpowiedzUsuńP.S. Ewo :) niezły tydzień, ale nie wspaniały? Mógłby być lepszy? I dobrze w sumie... bo co byśmy robili gdybyśmy od razu osiągnęli szczyt? :)
Przeprowadzałem się kilka razy. Więcej nie chcę, dziękuję za takie atrakcje ;)
OdpowiedzUsuńSprawdzam , czy już po wszystkim :):):):)
OdpowiedzUsuńTak. Kilka rzeczy diabeł ogonem nakrył :)) ale już prawie normalnie :)
OdpowiedzUsuńchciałabym miec kilka domów:))
OdpowiedzUsuńKlamoty mają to do siebie, że przy przeprowadzkach cudownie się rozmnażają. Przenosiny do większego lokum napawają optymizmem. Widzimy oczami wyobraźni te niezagracone powierzchnie, chłoniemy przestrzeń, a później... Później i tak nie możemy się ze wszystkim pomieścić. ;) A wyobraźcie sobie, jak by to było przeprowadzać się do mniejszego metrażu. ;)
OdpowiedzUsuńO nie , ja się proszę pani nie przeprowadzam , bo ja mam wstręt do przeprowadzek ;)))) Dlaczego człowiek nie może się wprowadzić na gotowe ? Telekineza byłaby przydatna ... Gratulacje swoją drogą ;)))))
OdpowiedzUsuń