piątek, 3 grudnia 2010

Sezon dobroci można uznać za otwarty

Im bliżej świąt tym podnioślejsze nastroje. Jedni kupują prezenty na Mikołajki inni już myślą o świętach pracowicie napędzani przez niemiłosierną machinę marketingową. W naszym kraju pomimo długich prób wprowadzenia cywilizacji nadal obowiązuje "zastaw się a postaw się" i żadne kryzysy tego nie zmienią. Sezon na pożyczki świąteczne, kredyty gotówkowe oraz odławianie resztek zasobów w pełni.

Ale to nie tylko sezon sięgania do naszych portfeli, to przede wszystkim sezon sięgania do sumień. Odmówisz datku na dzieci? Nie wesprzesz szlachetnej akcji na małego Murzynka? Najlepiej sprzedają się dzieci, pieski kotki... zwłaszcza szczeniątka i kociątka, bo potem już gorzej. Podrośnięte nie jest takie rozkoszne, więc wielu dobrych ludzi wyrzuca je za drzwi, przywiązują do drzew w lesie, albo do zderzaka samochodu. Wczoraj przeczytałam informację o takich trzech młodzieńcach, którzy pijani w cztery dupy tak długo targali uwiązanego za samochodem psa husky, aż mu urwali łeb. Dosłownie, nie w przenośni. Dlaczego? bo pies wyrósł, a husky to nie pokorny kundelek. I kto to zrobił? 18-to, 19-to i 23-latek. Od niedawna chyba już nie dzieciątka, ale nie tak dawno temu, słodkie bąbelki, kosi kosi łapci...

Wczoraj w tramwaju pewna Cyganka taszcząc ze sobą malucha (jakieś 3 latka) żebrała tym charakterystycznym głosem jęcząco-zawodzącym, od którego natychmiast mi wyskakuje gula: "dobre ludzie, dajcie 20 groszy, zdrowia życzę". Dałam, bo może jakieś resztki sumienia się we mnie kołaczą i mówię, że przecież w takie zimno (-15) to dziecko powinno siedzieć raczej w domu. Nie doczekałam się odpowiedzi. Ale nie mam złudzeń co do tego, że jak maluch podrośnie, to nie będzie już tym samym fajnym bąbelkiem co dziś.

Sezon świąteczny to idealny sezon na szlachetność, miłość powszechną, stajenkę... Ci, którzy sami nie mają kłopotów z sumieniem chętnie przerzucają odpowiedzialność na tych, w których się coś jeszcze kołacze... ale już dwa tygodnie później wszystko wróci do normy. Wysłane prezenty w strefy wojny okażą się bez wielkiego znaczenia, jeśli nie zostaną wręcz odebrane, albo zniszczone, organizatorzy akcji wrócą do codziennej rutyny, bandziory, głupcy i przestępcy, którzy przekazali dzieciom gnębionym wojną laleczki pod choinkę przeznaczając na ten cel część dochodów, wrócą do produkcji np broni, bo w końcu trzeba na te akcje charytatywne jakoś zarabiać, prawda? A chyba nikt nie przeznacza tyle na akcje humanitarne, co ci, którzy się przyczyniają do wyniszczenia najwięcej ludności. Akty zwykłych ludzi dobrej woli można przy hojności wielkich tego świata uznać za symboliczne. A biedne dzieci za kilka lat podrosną i same wezmą broń do ręki.

Nie wiem co dla ludzi byłoby najlepszym prezentem i naprawdę przydatnym... sumienie? rozum? prawdziwa dobroć? poczucie odpowiedzialności? wyobraźnia?

12 komentarzy:

  1. Oj, chyba tym razem się z Tobą nie zgodzę... Myślę, że zbyt pesymistyczny obraz tu przedstawiłaś, zbyt czarny, nawet bez dodatków bieli dla przeciwwagi. Pozdrawiam ciepło na zimowy wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie mogę się dopatrzyć przeciwwagi bieli dla ludzkiej durnoty i chciwości, dla wojen i okrucieństwa...

    OdpowiedzUsuń
  3. Na szczescie moje swieta niewiele sie roznia od normalnego dnia. Jest co jest i tak jest dobrze, wazne, ze jestesmy razem, zdrowi i zadowoleni. Tez uwazam, ze wrazliwosc od swieta to sobie mozna w d**e wlozyc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Magento, mówiąc o bieli miałam na myśli tych którzy próbują pomóc w najróżniejszej formie. A to, że człowiek bierze udział w różnych akcjach w okolicy świąt, nie oznacza, że nie jest wrażliwy również w innych miesiącach. Poza tym jeżeli nawet tylko w święta "coś" - to więcej niż nic przez cały rok :)

    OdpowiedzUsuń
  5. chwilowo nie stać mnie na apgrejd sumienia... ale tym gnojom od husky to bym łby up******ił, gdybym był przy tym... przy takich akcjach sumienie samo mi się przestawia na standbaja..

    OdpowiedzUsuń
  6. Magento zgadzam się z Tobą. Warto zauważyć ile z budżetu idzie na zbrojenia i mordowanie się a ile na pomoc potrzebującym. Tłumienie głosu sumienia akcajmi świątecznymi, tyle samo daje co modlitwa za biednych białego Pana w Watykanie. Noż zbulwersowałem się:) Myślę że przydałoby się poczucie jedności.

    OdpowiedzUsuń
  7. W zasadzie już ci odpowiedziałam na moim blogu... ale powtórzę; medal ma dwie strony. Po pierwsze dobrze że chociaż teraz, a po drugie to... sami wiecie, że przed świętami łatwiej wzbudzić w ludziach poczucie litości i wyzwolić hojność ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Amen, lepiej tego nie mogłabym ująć.
    Tyle że mnie się o tym całym świątecznym żebractwie nawet pisać nie chce...

    OdpowiedzUsuń
  9. dzisiejsza taca z obchodów toruńskich z pewnością trafi do najbardziej potrzebujących, może nawet do małoletnich ofiar molestowania seksualnego?

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh, nawet znam cenę za taką dobroć.
    Jest g... warta.

    Ino, że nawet w gównie można się ogrzać, kiedy zimno.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przydatne bedzie wszystko, o czym wspomnialas a do tego fura empatii. Albo kilka fur. Kilkaset? ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystko po trochu , a już z dobrocią jest jak z miłością . Trzeba być dobrym mądrze ;)))

    OdpowiedzUsuń