wtorek, 14 grudnia 2010

Kurs na Maryję

Od jakiegoś czasu modne są różne kursy, treningi personalne i wszelkie możliwe sposoby, żeby udawać, że się zdobywa wiedzę, lecz jej nie zdobywać. Można się nauczyć wszystkiego. Dosłownie. Znaczy sądząc z ulotek. Głównym argumentem jest czas i pieniądze wydawane przez kursanta, a nie poziom zdobytej wiedzy. I o ile faktycznie wystarczy kurs, żeby obsługiwać np. jakieś urządzenie, lub zdobyć wiedzę czy umiejętność dodatkową - do tej już posiadanej - o tyle 1 tydzień raczej nie wystarczy, żeby zostać lekarzem.
A jednak! Po tygodniu kursu w USA tzw. trenerzy płodności uczą bezpłodne pary jak robić dzieci. Warsztaty płodności - zgodne z nauką Kościoła - zaczęto prowadzić w Licheniu. Tak, tak, jeśli ktoś kojarzy Licheń z czymś innym niż klinika, ma rację.
Metoda - naprotechnologia (od ang.: natural procreation).

"Na razie do dyspozycji pacjentów jest jeden lekarz, sześciu trenerów i dowolna liczba braci zakonnych wspierających modlitwą starania o posiadanie dziecka. Według planów Licheń ma się stać polskim centrum naprotechnologii współpracującym z dwiema istniejącymi od niedawna niewielkimi, prywatnymi klinikami w Białymstoku i Lublinie. W przyszłości być może nawet głównym europejskim ośrodkiem stosującym tę metodę."

Modlitwa być może jest bezpłatna, choć nie sądzę sądząc z doświadczenia, ale spotkanie z trenerem wykwalifikowanym w ciągu jednego tygodnia (nie, no doucza się trener. Po tygodniu nauk już udziela porad, ale w końcu trzeba jakoś uzbierać na kolejne szkolenia) kosztuje. Oficjalne żródła podaja, że 100 zeta, a klienci twierdzą, że 220.

Na internetowej stronie sanktuarium ojcowie tłumaczą powód założenia poradni: "Decyzja ta jest owocem pogłębionej refleksji nad misterium Niepokalanego Poczęcia, w którym Bóg otoczył szczególną łaską i troską początek życia Najświętszej Maryi Panny".

Na te święta pewnie nie zdążymy. Ciekawe czy na następne będziemy mieli wysyp niepokalanie poczętych Jezusków?

25 komentarzy:

  1. A niektórym wydaje się,że młodzi Polacy wyjeżdżają stąd tylko i wyłącznie z powodu niskich zarobków. Jakoś nikt nie wpadł na to,że oni po prostu szukają NORMALNOŚCI. Gdy pytam własną córkę, czy aby nie tęskni za krajem, to mówi że absolutnie nie, a mieszka poza Polską już 10 lat.Prawdopodobnie sukcesy w Licheniu zaczną się wtedy, gdy młodzi zakonnicy zaczną nie tylko modlitwa wspierać naiwnych kursantów.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trza by się dowiedzieć, za co oni dokładnie kasują. Daleko nie mam, to może bym się załapała?;)
    A tak poważnie, nie takie napro durne, jak je malują. Przynajmniej moim skromnym, zdroworozsądkowym, ateistycznym zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest rewolucyjna metoda na robienie dzieci. Doskonale kompensuje braki technologiczne w XXI wieku. ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że Lichenia się nie wybieram:)

    OdpowiedzUsuń
  5. he he he no ja to też się zastanawiam jak jeszcze ci zakonnicy mogą pomóc...;);) Hm, a kasa - kto wie - może na ewentualne alimenty zbierają he he;)

    OdpowiedzUsuń
  6. http://www.naprotechnology.com/infertility.html
    Tak sobie myślę, że gdyby pod tymi fioletowymi słupkami zamiast IVF wpisać: "modlitwa", to nawet by się zgadzało:)
    Nadal jednak uważam, że napro w jakimś tam stopniu jest skuteczna, i wolę mieć do dyspozycji ją niż cały tabun modlących się mnichów;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To oni będą tam uczyć jak poczynać niepokalanie? Interesujące, tylko, że tak powiem mało przyjemne:D

    OdpowiedzUsuń
  8. A mnie zastanawia jak wyglądają treningi...
    I co ksiądz może wiedzieć o robieniu dzieci... :)
    Ale może ja z ograniczona jestem...
    :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Też trochę poczytałam, Żuczku. Większość specjalistów jest zgodna, co do tego, że to skuteczna metoda diagnostyczna. Ale od diagnozy do zapłodnienia za pomocą modłów droga jest daleka. No nie ma niestety zdrowasiek, na brak żywych plemników w spermie, albo na koślawe jajowody.
    Mnie zastanawia co innego: to, że wierzący Kowalski pójdzie z żoną, zapłaci za tego dyletanta trenera i za modlących się mnichów - czyli jest skłonny uwierzyć. Ale ten sam Kowalski, który ostatnie 10 miesięcy spędził zarabiają np w Anglii, a po powrocie zastał żonę w ciąży, jest znacznie mniej skłonny uwierzyć w niepokalane poczęcie albo w skuteczność modlitwy. Logika częściowa?

    OdpowiedzUsuń
  10. pewien stary góral skomentował to tak:
    - ponbócek ponbóckiem, zdrowaśka zdrowaśkom, ale jak baby za nogi pod powałom nie uwiesis, to i tak z tego nijak nic nie bydzie...
    :)))))))))))...

    OdpowiedzUsuń
  11. A, to zależy, co zdiagnozują:) Bywa, że naumienie kogoś rozpoznawania dni płodnych wystarczy za całą "terapię" "niepłodności";) A tak poważnie, nie wszystkie przyczyny niepłodności wymagają stosowania metod zapłodnienia pozaustrojowego- tak, że (jakakolwiek) dobra diagnoza na coś się jednak przydaje. Oczywiście, można dyskutować na temat tego, co jest w danym przypadku bardziej, a co mniej skuteczne, tyle, że wobec stanowiska Kościoła w sprawie in vitro to te dyskusje są dla wierzących o kant dupy. A napro przynajmniej daje im jakąś, bądź co bądź realną, nadzieję.
    Inna sprawa, że na tej nadziei ktoś sobie postanowił nieźle zarobić:(

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie tak dawno temu przeczytałam na pewnym forum, że jakieś dziewczę myślało, że jak ona będzie na górze, to nie zajdzie w ciążę. Otóż zaszła mimo bycia na górze.
    Niestety ludek niedouczony, ale jednam mam za złe wszelkiej maści szamanom, że wykorzystują ludzkie słabości i nadzieje. Uważam, że to zwykły cynizm.

    A baba była świąteczna i jako taka musi skruszeć :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ok, tyle, że jednak nie podpinałabym napro tak jednoznacznie pod szamaństwo. W przeciwieństwie do klepania zdrowasiek za kasę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zobaczyłam ten artyukuł na onecie to zbaraniałam, ale może oni sa władni zapładniać bez wymiany płynów ??? Daj Boże hehhehehhe

    OdpowiedzUsuń
  15. Do wiadomości żuczka- to,że rozpozna się dni płodne, wcale nie oznacza,że kobieta zajdzie w ciąże. Do dziś lekarze nie zdołali rozpoznać, dlaczego zapłodniona komórka nie zagnieżdża się w macicy, tylko po kilku dniach obumiera. Bo tak naprawdę bardzo często komórki są zapładniane, ale nie zagnieżdżają się w macicy. Być może, że organizm "nie czuje się na siłach" sprostać takiemu zadaniu jak ciąża. Druga sprawa,że mogą być pełnowartościowe plemniki, dobre komórki jajowe, udowodniona owulacja, a do ciąży nie dojdzie, bo śluz szyjkowy zabija plemniki. I mimo dnia płodnego nic z tego nie będzie i modlitwy też nie pomogą. Zapładnianie pozaustrojowe jest stosowane tylko wtedy, gdy nie pomogą inne metody, np. inseminacja plemnikami partnera, bu ominąć ten zabójczy śluz.I nie sądz,że już za pierwszym razem zapłodniona komórka zagniezdzi się. W cywilizowanych krajach taki "manewr" jest powtarzany czterokrotnie nim padnie propozycja zapłodnienia in vitro.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. no cóż..życie jest kolorowe:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wysyp niepokoalanie poczętych Jezusów! Niemożliwa jesteś :))))
    Ubawiłam się, chociaż śmiech mnie ogarnął raczej sardoniczny.
    Jak na razie kościół stale bierze się za sprawy, za które nie powinien!

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam Waćpanią
    Kurs ów swego czasu mocno promowano w pewnym radiu; zaproszono nawet Hu... sorry, Hołownię, tego, tak, tego, który ma monopol na boga i wiarę, a także na gromienie ateistów. No i... figa. Nic tak nie grzeje, jak płonne nadzieje.
    Kłaniam Waćpani, mając nadzieję, iż tem sposobem poczęte dzieci i tak rozumne się staną koniec końców:))))
    Sarmata

    OdpowiedzUsuń
  19. a ja mysle sobie tak.
    naciagane!
    placenie za modlitwe? to tylko niewierzacy moga sobie pozwolic na takie cos, bo jak wiadomo tonacy brzytwy sie chwyta.
    jesli ktos jest rzeczywiscie wierzacy, z czystym sercem to sam fakt, ze n ie moze miec dzieci uzna za taki los od Boga i po prostu mu zaufa.
    poza tym jesli wierzy to nie potrzebuje jeszcze za to placic kosciolowi, ktory jaest jakoby posrednikiem miedzy Bogiem a nami a nie jego ksiegowym zbierajacym zaplate!
    zgadza sie?
    w tym temacie nie kwestionuje wiary zglaszajacych sie do ow mnichow itd tylko samych intencji tych owych "cudotwórców".

    mamy w towarzystwie kolezanke, ktora po milionowych baaniach nie moze miec dzieci, bo ow jajeczko nie peka. obwinila za to wplyw ksiezyca na kobiety naszej planety, i stwierdzila, ze mamy dlatego mniejszy przyrost naturalny!
    hmmmm...
    w ostatnich 4 miesiacach urodzila Relka, Wiesia i siostra Asi, poza tym na dniach ma rodzic Asia, moja Agatka i Justynka, a dodatkowo, 3 inne kolezanki sa w ciazy i ja sama mam termin na maj!
    hmmm...
    podyskutujmy moze o tym przyroscie?! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  20. Niedługo to strach będzie włączyć komputer, bo przez nieuwagę rozmodlonych, poczną ci co nie powinni..skoro wierzy się w energetyzowane na odległość butelki z wodą nota bene kupione w pobliskim sklepie, to tym bardziej w moc nie z tej ziemi....pieniądze leżą na ulicy i księża o tym wiedzą ;))

    OdpowiedzUsuń
  21. Uff, Anabell, samo rozpoznanie dni płodnych faktycznie nie wystarczy, potrzeba by jeszcze w tym okresie powspółżyć odrobinę;) Co nie dla wszystkich jest takie oczywiste jak nam się wydaje.
    Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że, skoro istnieje metoda leczenia (podkreślam- leczenia- nie szarlatanerii) możliwa do zaakceptowania przez pewną grupę osób i druga, być może skuteczniejsza (bo w te wykresy z linka to jednak bez słowa na temat metodologii przeprowadzonych badań chyba nie uwierzę), ale niemożliwa do zastosowania ze względów światopoglądowych, to moim zdaniem to jest ok. Istnieje alternatywa, każdy ma możliwość wyboru.
    Miłego:)

    OdpowiedzUsuń
  22. No dobra , ale nie bardzo wyczaiłam na co im ten trener ???? Za co oni mu chcą płacić , bo mam bardzo niecne myśli ? Zresztą oni też jakoś mało religijnie myślą . Ludzie się na to złapią . Wielu na pewno . Tam gdzie nie ma nadzieii pojawia się desperacja . Żuczek dobrze mówi , to kwestia wyboru . Może nawet będą przypadki zajścia w ciążę , ale i tak uważam , że to chore .

    OdpowiedzUsuń
  23. Świątojebliwy jest ten kraj - był i będzie. W najgorszym z możliwych wydań. Jakaś paranoiczno-surrealistyczna aura go otacza.
    Jak nie krzyże w mieście, to groby symboliczne, olbrzymy jezusowe wyglądające jak wiking.
    Jaja na kółeczkach.
    O tym co piszesz - nie wiedziałem. Dobre...
    A wysyp jezusków będzie - oj będzie.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. czego to ludzie nie wymyślą dla pieniędzy.. :D szok!

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytałam,żeby nie zajśc w ciążę nalac do małej pepsi a żeby miec dziecko to gorąco się modlic razem z księdzem proboszczem na plebani /oczywiście tylko przyszła mama i najlepiej w nocy bo wtedy modlitwa idzie prosto do nieba/

    OdpowiedzUsuń