wtorek, 23 listopada 2010

Na pewno do wszystkich Was dotarła wieść o tym,

że wybory do samorządów były i się (prawie) skończyły. Są sami wygrani. Jedni wygrali rzeczywiście, inni prawie wygrali, a jeszcze inni uważają się za wygranych. I fajnie bo przegrywanie to sztuka niełatwa.
Ale mistrzostwo świata należy się autorowi tego oto demota:

Przyznajcie się, kto ma to szczęście, że u niego rządzi król Julian? :)

17 komentarzy:

  1. Ja proponuje Forfitera na prezydenta!

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie poruszyła wiadomość, że w Warszawie niejaki major Fydrych, lider komitetu Krasnoludki i Gamonie (a także ojciec założyciel pomarańczowej alternatywy), osiągnął wynik lepszy, niż kandydatka PSL z olbrzymim zapleczem...
    PS.
    Czesławowi zadedykujmy na pocieszenie "sen o Warszawie" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Forfiter paszczą daje znać kogo lubi a kogo nie nie :))
    A pan Bielecki - słyszałam na własne uszy - to on właśnie te wybory w sumie wygrał. Z jego wypowiedzi jasno wynikało, że wygrał, a pani Hania za nim nie nadąża. To się nazywa wysoka samoocena.

    OdpowiedzUsuń
  4. A u mnie będzie druga tura i dwóch "Julianów" na jedno miejsce;)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahaha :) świetny tekst z tymi wygranymi :) wszyscy są wygrani... taaaa... ;)

    Gdybym mogła głosować za Julianem, to poszłabym nawet zagłosować :p

    OdpowiedzUsuń
  6. /względnie/ niezły wynik Majora Frydrycha krzepi serca, bo to oznacza, że są jeszcze ludzie na poziomie na tym świecie... co prawda swojego czasu PPPP weszło do Sejmu i...
    no właśnie...
    ludzie się zmieniają...
    taki kiedyś wolnorynkowy liberał jak obecny Tuskaszenko okazał się socjalistą i kościelnym dupowkrętem...
    ludzie się zmieniają...
    w niedzielę poszedłem na wybory by /poza odcedzeniem psicy/ wynagrodzić pewną Panią za Jej skuteczną obronę pewnego zielonego miejsca przed klechami... ćwiczę tam czasem, chodzę na spacery, a jak jest fajny koncert, na który mnie w danym momencie nie stać, chadzam tam posłuchac "na sępa"...
    co Ona potem z tym /czyli ewentualną nominacją/ zrobi?... tego nie wie nikt...
    ludzie się zmieniają...
    nie spróbujesz - nie wiesz...
    za rok parlamentarne... na dzień dzisiejszy nie idę... w gry losowe nie grywam... ale czy pójdę, wyjaśni się za rok...
    ludzie się zmieniają...

    OdpowiedzUsuń
  7. a w moim mieście niemal w pierwszej prezdenckiejturze wygrał kandydat PiSu i wszędzie o tym trąbią, bo to ewenement na skalę kraju ::/

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie niestety nie. Ale kto wie... W planach jest dogrywka;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam tego demota... sprawdzę w najbliższym czasie, czy u mnie, ale chyba bym o tym słyszała :(

    OdpowiedzUsuń
  10. ja tam bym wolał jakąś królową...

    OdpowiedzUsuń
  11. Szlag by to nooooooooo , a ja chcę króla Juliana !!!! Tym razem było mi łatwiej , bo głosy oddawałam na znajomych i wiedziałam kto , co i czego się spodziewać . Inna sprawa , że po raz pierwszy oddałam głos na ludzia PSL ;))))Moi przodkowie pewnie się w grobach przewracją ;))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Takich królów Julianów znalazłoby się paru , tylko jakby są mniej zabawni :):):) Moim skromnym zdaniem u nas całkiem nieźle poszło :):)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kuna, ze tez u mnie nie było takiego kandydata. Ciekawe z jakiej partii on. Choć pewnie jak znam Króla, to bezpartyjny jest.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem co napisać. Ja chyba nie z tej bajki się zaplatałam:) Kurna, Juliana tez nie znam, podobnie jak tej twarzy która wciąż wisi za moim oknem i furga na wietrze.

    OdpowiedzUsuń