wtorek, 17 kwietnia 2012

Doszłam do wniosku,

że nie pisząc na blogu jestem równie szczęśliwa, jak byłam pisząc na blogu :)

18 komentarzy:

  1. Mam bardzo podobne obserwacje od kilku dni:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że lekki leń może mieć w tym udział :)

      Usuń
  2. Tiaaa, a kto mię monitował: "Marzyniu, czemu nie piszesz??!!"

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze dla Ciebie, gorzej dla nas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszechświat pozbawiony moich głębokich przemyśleń na pewno nie będzie taki sam. Bez obawy, na pewno strzelą jakąś durnotę, przecież nie wytrzymam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To tak z wiosną... na jesień się zapełni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesilenie, niedługo wykiełkuje nowa głupota :))

      Usuń
  6. NIE JESTEŚMY PEWNIE JEDYNE:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co tam wszechświat, kury przestaną się nieść jak nie napiszesz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kury maja nowe klatki unijne. Muszą się nieść! :D

      Usuń
  8. Jak zaczynam jakiegoś bloga czytać, to autor przestaje w końcu pisać...
    Jakaś blogowa klątwa nade mną wisi...

    OdpowiedzUsuń
  9. Doszłam do bardzo podobnych wniosków . Piszę , czy nie piszę bloga to moje życie nic , a nic się nie zmienia :):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mogłoby oznaczać,że człowiek posiada życie :D
      Mnie to napawa optymizmem, bo powoli odnoszę wrażenie, że internetowe szaleństwo (fajne w zasadzie, ale dla normalnych) wielu osobom zrobiło krzywdę izolując od życia "normalnego". I oto np. wracają do łask gry planszowe, w których uczestniczą żywi ludzie! :) Można nie tylko razem pograć ale i pogadać, a czasem coś razem przekąsić między jednym a drugim chytrym posunięciem...

      Usuń
  10. Bo pisanie bloga to tylko jedno z wielu zajęć i nie może ani nie powinno zastępować życia realnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Blogowanie 30 min w tygodniu to bardzo przyzwoity wynik ;))))))

    OdpowiedzUsuń